niedziela, 23 listopada 2008

Sobota, 34. Tydzień zwykły

DZISIEJSZA EWANGELIA Łk 21,34-36
Jezus powiedział do swoich uczniów:
„Uważajcie na siebie, aby wasze serca nie były ociężałe wskutek obżarstwa, pijaństwa i trosk doczesnych, żeby ten dzień nie przypadł na was znienacka jak potrzask. Przyjdzie on bowiem na wszystkich, którzy mieszkają na całej ziemi. Czuwajcie więc i módlcie się w każdym czasie, abyście mogli uniknąć tego wszystkiego, co ma przyjść, i stanąć przed Synem Człowieczym”.

PRZEMYŚL TO SOBIE:
Małżeństwo, które właśnie obeszło złote gody, jedzie pociągiem na jubileuszowe wczasy nad morzem. W tym samym przedziale, naprzeciwko, siedzi para młodych ludzi: umizgi, uśmiechy, rumieńce, trzymanie się za ręce, szepty do ucha, westchnienia - wiadomo, zakochani. Aż przychodzi moment, że chłopak składa na ustach dziewczyny namiętny pocałunek. Jubilaci obserwują tę scenę ukradkiem, trochę zmieszani. W końcu żona szepcze do męża:
- Widziałeś? Pocałował ją? Tez byś mógł zdobyć się na taką odrobinę czułości.
Mąż wierci się przez chwilę na miejscu, w końcu odszeptuje żonie:
- Ale przecież, kochanie, ja tej dziewczyny w ogóle nie znam...

Właściciel ociężałego serca, to nie jest ktoś zły. To ktoś, kto nawet kocha, jest życzliwy, troskliwy. Jemu po prostu nie przyjdzie do głowy, że tę miłość, życzliwość i szacunek, trzeba nie tylko odczuwać, ale też okazać. Do wypłynięcia na głębię nie trzeba płetw, tylko... skrzydeł.

Piątek, 34. Tydzień zwykły

DZISIEJSZA EWANGELIA Łk 21,29-33
Jezus opowiedział swoim uczniom przypowieść:
„Patrzcie na drzewo figowe i na inne drzewa. Gdy widzicie, że wypuszczają pączki, sami poznajecie, że już blisko jest lato. Tak i wy, gdy ujrzycie, że to się dzieje, wiedzcie, iż blisko jest królestwo Boże. Zaprawdę powiadam wam: Nie przeminie to pokolenie, aż się wszystko stanie.
Niebo i ziemia przeminą, ale moje słowa nie przeminą”.

PRZEMYŚL TO SOBIE:
Przysiadł wędrowiec pod wiekowym, samotnie rosnącym dębem i zamyślił się:
- Jak to właściwie jest, kiedy przychodzi się zestarzeć?
Drzewo, co rozumie ludzkie myśli, opowiedziało mu swoją historię:
- Dawno, dawno temu, rosło nas tutaj całe mnóstwo. Jedni skarleli, inni obumarli za młodu. Jednak wciąż było nas wiele, rosnących w bezładnej gromadzie. Tworzyliśmy las. Kiedy wyrośliśmy już zdrowo ludzie zaczęli niektórych z nas wycinać. Las się przerzedził. Wkrótce ludzie wyznaczyli i wysypali ceglanym tłuczniem alejki. To już nie był las, ale park. Niektóre drzewa pochorowały się, w jedno i drugie trafił piorun, wreszcie parę lat temu przeszedł tędy huragan i to, co pozostało, powyrywał z korzeniami. Tylko ja się ostałem, sam jeden. Tak to jest się zestarzeć...

Podobny jest mechanizm „starzenia się” Jezusa: ocalenie z rzezi niewiniątek, potem nieprzeliczone rzesze bezładnej gromady nakarmionych na pustkowiu entuzjastów, potem już tylko grono uczniów, na koniec samotność Ciemnicy i Golgoty. Tak „przemija” człowiek, niebo i ziemia. Tylko słowa Jezusa nie przemijają, nieśmiertelne Jego Zmartwychwstaniem.

Czwartek, 34. Tydzień zwykły

DZISIEJSZA EWANGELIA Łk 21,20-28
Jezus powiedział do swoich uczniów:
„Skoro ujrzycie Jerozolimę otoczoną przez wojska, wtedy wiedzcie, że jej spustoszenie jest bliskie. Wtedy ci, którzy będą w Judei, niech uciekają w góry; ci, którzy są w mieście, niech z niego uchodzą, a ci po wsiach, niech do niego nie wchodzą. Będzie to bowiem czas pomsty, aby się spełniło wszystko, co jest napisane.
Biada brzemiennym i karmiącym w owe dni. Będzie bowiem wielki ucisk na ziemi i gniew na ten naród: jedni polegną od miecza, a drugich zapędzą w niewolę między wszystkie narody. A Jerozolima będzie deptana przez pogan, aż czasy pogan przeminą.
Będą znaki na słońcu, księżycu i gwiazdach, a na ziemi trwoga narodów bezradnych wobec szumu morza i jego nawałnicy. Ludzie mdleć będą ze strachu w oczekiwaniu wydarzeń zagrażających ziemi. Albowiem moce niebios zostaną wstrząśnięte.
Wtedy ujrzą Syna Człowieczego, nadchodzącego w obłoku z wielką mocą i chwałą. A gdy się to dziać zacznie, nabierzcie ducha i podnieście głowy, ponieważ zbliża się wasze odkupienie”.

PRZEMYŚL TO SOBIE:
Wracał chłop z pola do domu, kiedy nagle wielka skała, wokół której wiła się droga, rozwarła swą czeluść, bogactwa mu ukazując nieprzeliczone. Ruszył więc chłopina i dalejże na wóz ładować te bogactwa niezmierzone, wszystko, co unieść zdołał, aż wóz był wkrótce pełen po brzegi. Uradowany już trzymał w ręku lejce, już miał krzyknąć na konia, by ruszał, gdy przypomniał sobie, że bat w jaskini zostawił. Skoczył więc w czeluść za nim, lecz oto w tej samej chwili skała z hukiem się zamknęła, grzebiąc w swych wnętrznościach chłopinę na zawsze. Sam koń z wozem pełnym złota wrócił do wsi, czyniąc ją odtąd majętną i zasobną.
Szkoda wracać po bat, jeśli można stracić pozostały dobytek, a nawet życie. Szkoda zawracać sobie głowę dobrami, które przemijają, gdyby przy okazji trzeba było narazić swoje odkupienie. Szkoda się martwić i niepokoić, troszczyć i zabiegać o wiele, skoro i tak liczy się tylko On: Pan przychodzący z wielką mocą i chwałą. Starczy jej i dla ciebie.

Środa, 34. Tydzień zwykły

DZISIEJSZA EWANGELIA Łk 21,12-19
Jezus powiedział do swoich uczniów:
„Podniosą na was ręce i będą was prześladować. Wydadzą was do synagog i do więzień oraz z powodu mojego imienia wlec was będą przed królów i namiestników. Będzie to dla was sposobność do składania świadectwa. Postanówcie sobie w sercu nie obmyślać naprzód swej obrony. Ja bowiem dam wam wymowę i mądrość, której żaden z waszych prześladowców nie będzie się mógł oprzeć ani się sprzeciwić.
A wydawać was będą nawet rodzice i bracia, krewni i przyjaciele i niektórych z was o śmierć przyprawią. I z powodu mojego imienia będziecie w nienawiści u wszystkich. Ale włos z głowy wam nie zginie. Przez swoją wytrwałość ocalicie wasze życie”.

PRZEMYŚL TO SOBIE:
Dwóch mnichów, przechadzając się po klasztornych krużgankach, napotkało śmierć. Pierwszy z promiennym uśmiechem wyszedł jej naprzeciw. Drugi, ogarnięty strachem, uskoczył, by znaleźć kryjówkę w jakimś zaułku. Jego to właśnie śmierć zabrała, bojącego się, nie tego z uśmiechem szczęścia na twarzy.
Nabierzcie ducha i podnieście głowy! Jutro - niepewne, wczoraj - do przeszłości należy, nie do nas. Więc podnieście głowy i z uśmiechem wyjdźcie naprzeciw dniowi dzisiejszemu. Nawet jeśli śmierć pojawi się gdzieś na horyzoncie, trzeba przez nią, niczym przez obłok kadzielnego dymu, dojrzeć i rozpoznać przychodzącego Pana.

Wtorek, 34. Tydzień zwykły

DZISIEJSZA EWANGELIA Łk 21,5-11
Gdy niektórzy mówili o świątyni, że jest przyozdobiona pięknymi kamieniami i darami, Jezus powiedział: „Przyjdzie czas, kiedy z tego, na co patrzycie, nie zostanie kamień na kamieniu, który by nie był zwalony”.
Zapytali Go: „Nauczycielu, kiedy to nastąpi? I jaki będzie znak, gdy się to dziać zacznie?”
Jezus odpowiedział: „Strzeżcie się, żeby was nie zwiedziono. Wielu bowiem przyjdzie pod moim imieniem i będą mówić: «Ja jestem» oraz: «nadszedł czas». Nie chodźcie za nimi. I nie trwóżcie się, gdy posłyszycie o wojnach i przewrotach. To najpierw musi się stać, ale nie zaraz nastąpi koniec”.
Wtedy mówił do nich: „Powstanie naród przeciw narodowi i królestwo przeciw królestwu. Będą silne trzęsienia ziemi, a miejscami głód i zaraza; ukażą się straszne zjawiska i wielkie znaki na niebie”.

PRZEMYŚL TO SOBIE:
- Piłeś mleko?
- Piłem.
- A masło w nim widziałeś?
- Nie widziałem.
- Właśnie tak samo Pan Bóg ukrywa się w swoim stworzeniu.

Jak trzeba zebrać śmietanę z mleka, a następnie mocną nią wstrząsnąć, by wytrącić grudki masła, tak potrzeba wstrząsających znaków, by wśród nich odnaleźć Pana Boga. Skądinąd szkoda, że tak wielu spotyka go dopiero w nieszczęściu, chorobie, śmierci kogoś bliskiego... Zresztą nie ma co narzekać: lepiej później, niż wcale.

czwartek, 20 listopada 2008

Poniedziałek, 34. Tydzień zwykły

DZISIEJSZA EWANGELIA Łk 21,1-4
Gdy Jezus podniósł oczy, zobaczył, jak bogaci wrzucali swe ofiary do skarbony. Zobaczył też, jak uboga jakaś wdowa wrzuciła tam dwa pieniążki.
I rzekł: „Prawdziwie powiadam wam: Ta uboga wdowa wrzuciła więcej niż wszyscy inni. Wszyscy bowiem wrzucali na ofiarę z tego, co im zbywało; ta zaś z niedostatku swego wrzuciła wszystko, co miała na utrzymanie”.

PRZEMYŚL TO SOBIE:
Dwóch mnichów spotkało się u wrót cudami słynnego sanktuarium. Od słowa, do słowa rozmowa zeszła na pobożne uczynki, praktykowane w rodzimych klasztorach.
- W każdy piątek pościmy - chwali się pierwszy. - W nocy z piątku na sobotę czuwamy na modlitwie. W soboty rozdajemy jałmużnę ubogim..
- A my pościmy kiedy się da - odpowiada mu drugi. - Czuwamy tak długo, jak starcza nam sił, dajemy jałmużnę, ilekroć spotkamy ubogiego i mamy jakiś grosz albo kęs strawy.

Bogaci nawet dając wiele, faktycznie dają tylko coś. Ubodzy ofiarując nawet bardzo mało, czasem dają wszystko.
Panie Boże, nie pytaj mnie, czy ci dużo daję, czy dużo się modlę, czy sporo przeznaczam na biednych. Pytaj mnie, nie o to coś, bez czego i tak spokojnie się obejdę, ale o to wszystko, czego ode mnie oczekujesz.

Sobota, 33. Tydzień zwykły

DZISIEJSZA EWANGELIA Łk 20,27-40
Podeszło do Jezusa kilku saduceuszów, którzy twierdzą, że nie ma zmartwychwstania, i zagadnęli Go w ten sposób: „Nauczycielu, Mojżesz tak nam przepisał: «Jeśli umrze czyjś brat, który miał żonę, a był bezdzietny, niech jego brat weźmie wdowę i niech wzbudzi potomstwo swemu bratu». Otóż było siedmiu braci. Pierwszy wziął żonę i umarł bezdzietnie. Wziął ją drugi, a potem trzeci, i tak wszyscy pomarli, nie zostawiwszy dzieci. W końcu umarła ta kobieta. Przy zmartwychwstaniu więc którego z nich będzie żoną? Wszyscy siedmiu bowiem mieli ją za żonę”.
Jezus im odpowiedział: „Dzieci tego świata żenią się i za mąż wychodzą. Lecz ci, którzy uznani są za godnych udziału w świecie przyszłym i w powstaniu z martwych, ani się żenić nie będą, ani za mąż wychodzić. Już bowiem umrzeć nie mogą, gdyż są równi aniołom i są dziećmi Bożymi, będąc uczestnikami zmartwychwstania.
A że umarli zmartwychwstają, to i Mojżesz zaznaczył tam, gdzie jest mowa o krzaku, gdy Pana nazywa «Bogiem Abrahama, Bogiem Izaaka i Bogiem Jakuba». Bóg nie jest Bogiem umarłych, lecz żywych; wszyscy bowiem dla Niego żyją”.
Na to rzekli niektórzy z uczonych w Piśmie: „Nauczycielu, dobrze powiedziałeś”, bo o nic nie śmieli Go już pytać.

PRZEMYŚL TO SOBIE:
Zapytano raz Marcina Lutra:
- Co też porabiał Pan Bóg, zanim uczynił świat i powołał do życia wszelkie stworzenie?
Luter odpowiedział bez zastanowienia:
- Siedział w brzozowym zagajniku, obcinał gałązki i wkładał do wody.
- Po co?
- Żeby przygotować sobie rózgi na tych, którzy będą w przyszłości zadawać głupie pytania.

Jak to kiedyś będzie? Dlaczego akurat tak, a nie inaczej? Czy będziemy się żenić, za mąż wychodzić, jeść trzy razy dziennie, spać, bawić się, płakać, pleść trzy po trzy, kłócić się i godzić na nowo?
Zaufaj. Przestań pytać. Poczekaj cierpliwie. Sam zobaczysz, jak to będzie.

Piątek, 33. Tydzień zwykły

DZISIEJSZA EWANGELIA Łk 19,45-48
Jezus wszedł do świątyni i zaczął wyrzucać sprzedających w niej. Mówił do nich: „Napisane jest: «Mój dom będzie domem modlitwy», a wy uczyniliście z niego jaskinię zbójców”.
I nauczał codziennie w świątyni. Lecz arcykapłani i uczeni w Piśmie oraz przywódcy ludu czyhali na Jego życie. Tylko nie wiedzieli, co by mogli uczynić, cały lud bowiem słuchał Go z zapartym tchem.

PRZEMYŚL TO SOBIE:
Pewien biskup wezwał do siebie trzech robotników, którzy pracowali przy remoncie jego domowej kaplicy. Kiedy stanęli przed jego majestatem wskazał na stół, na którym leżały trzy złote monety i trzy książki.
- Chcę was wynagrodzić za wasz trud. Możecie wybierać - wskazał leżące na stole monety i książki.
Dwóch pierwszych robotników bez wahania wyciągnęło ręce po pieniądze. Trzeci, po chwili zastanowienia sięgnął po książkę.
- Moja matka jest niewidoma, będę jej czytał wieczorami.
Kiedy otworzył wolumin znalazł przymocowane po wewnętrznej stronie okładki... trzy złote monety.
- Kto wybiera tylko pieniądze, pozbawia się dóbr duchowych, kto wybiera duchowe, tego Bóg nagradza dostatkiem - wyjaśnił biskup pozostałym dwóm, którzy stali nieco zdziwieni.

Świątynia, to miejsce spotkania człowieka z Bogiem,. To znak, że człowiek wybiera dobre duchowe, że szuka najpierw Królestwa Bożego i jego sprawiedliwości, a wszystko inne będzie mu przydane.

Czwartek, 33. Tydzień zwykły

DZISIEJSZA EWANGELIA Łk 19,41-44
Gdy Jezus był już blisko Jerozolimy, na widok miasta zapłakał nad nim i rzekł: „O gdybyś i ty poznało w ten dzień to, co służy pokojowi. Ale teraz zostało to zakryte przed twoimi oczami.
Bo przyjdą na ciebie dni, gdy twoi nieprzyjaciele otoczą cię wałem, obiegną cię i ścisną zewsząd. Powalą na ziemię ciebie i twoje dzieci z tobą i nie zostawią w tobie kamienia na kamieniu za to, żeś nie rozpoznało czasu twojego nawiedzenia”.

PRZEMYŚL TO SOBIE:
Statek Krzysztofa Kolumba, poszukującego nowej drogi do Indii. Jeszcze nikt nie wie, że jego załoga odkryje Amerykę. Za to jeden z członków załogi smutnieje z każdym dniem.
- Co się z tobą dzieje? - pyta go pewnego razu kapitan.
- Martwię się, że, nie wrócimy na czas i ktoś inny ze wsi obejmie interes po moim ojcu, który jest szewcem.

Kiedy Jezus naucza, Jerozolima sprzedaje, kupuje, je, śpi, kłóci się, śmieje i martwi - nie poznaje czasu nawiedzenia, zaabsorbowana własnymi sprawami. Poznać czas nawiedzenia, to tak, jakby dla myśli o odkryciu Ameryki porzucić wszystkie ziemskie troski. Czas nawiedzenia nie jest czasem przeszłym, nie należy też do przyszłości. Nawiedzenie dokonuje się tu i teraz.

Środa, 33. Tydzień zwykły

DZISIEJSZA EWANGELIA Łk 19,11-28
Jezus opowiedział przypowieść, dlatego że był blisko Jerozolimy, a oni myśleli, że królestwo Boże zaraz się zjawi.
Mówił więc: „Pewien człowiek szlachetnego rodu udał się w kraj daleki, aby uzyskać dla siebie godność królewską i wrócić.
Przywołał więc dziesięciu sług swoich, dał im dziesięć min i rzekł do nich: «Zarabiajcie nimi, aż wrócę».
Ale jego współobywatele nienawidzili go i wysłali za nim poselstwo z oświadczeniem: «Nie chcemy, żeby ten królował nad nami».
Gdy po otrzymaniu godności królewskiej wrócił, kazał przywołać do siebie te sługi, którym dal pieniądze, aby się dowiedzieć, co każdy zyskał.
Stawił się więc pierwszy i rzekł: «Panie, twoja mina przysporzyła dziesięć min». Odpowiedział mu: «Dobrze, sługo dobry; ponieważ w drobnej rzeczy okazałeś się wierny, sprawuj władzę nad dziesięciu miastami».
Także drugi przyszedł i rzekł: «Panie, twoja mina przyniosła pięć min». Temu też powiedział: «I ty miej władzę nad pięciu miastami».
Następny przyszedł i rzekł: «Panie, tu jest twoja mina, którą trzymałem zawiniętą w chustce. Lękałem się bowiem ciebie, bo jesteś człowiekiem surowym: chcesz brać, czegoś nie położył, i żąć, czegoś nie posiał».
Odpowiedział mu: «Według słów twoich sądzę cię, zły sługo. Wiedziałeś, że jestem człowiekiem surowym: chcę brać, gdzie nie położyłem, i żąć, gdziem nie posiał. Czemu więc nie dałeś moich pieniędzy do banku? A ja po powrocie byłbym je z zyskiem odebrał».
Do obecnych zaś rzekł: «Odbierzcie mu minę i dajcie temu, który ma dziesięć min».
Odpowiedzieli mu: «Panie, ma już dziesięć min».
Powiadam wam: «Każdemu, kto ma, będzie dodane; a temu, kto nie ma, zabiorą nawet to, co ma. Tych zaś przeciwników moich, którzy nie chcieli, żebym panował nad nimi, przyprowadźcie tu i pościnajcie w moich oczach»”.
Po tych słowach ruszył na przedzie zdążając do Jerozolimy.

PRZEMYŚL TO SOBIE:
Był raz na Dzikim Zachodzie szeryf, który skazanemu na śmierć bandycie zawsze pozostawiał wybór: szubienica, albo czarne drzwi.
- Ilu z nich wybrało czarne drzwi - zapytał go ktoś po latach.
- Nikt - odpowiedział szeryf. - Wszyscy bez wyjątku wybierali szubienicę.
- Dlaczego?
- Bo każdy wie, co to jest stryczek. A co kryje się za czarnymi drzwiami - tego nie wiedział nikt.
- A co kryło się za czarnymi drzwiami?
- Wolność: osiodłany koń i torba z zapasem wody i jedzenia na cztery dni.

Dlaczego ten, który otrzymał jedną minę, nie pomnożył jej? Z powodu strachu: lękałem się, Panie, Ciebie - mówi. Ze strachu człowiek gotów wybrać nawet śmierć. Wolność wymaga odwagi. Strach przed ryzykiem, może być bardziej zgubny, niż samo ryzyko.

Wtorek, 33. Tydzień zwykły

DZISIEJSZA EWANGELIA Łk 19,1-10
Jezus wszedł do Jerycha i przechodził przez miasto. A był tam pewien człowiek, imieniem Zacheusz, zwierzchnik celników i bardzo bogaty. Chciał on koniecznie zobaczyć Jezusa, kto to jest, ale nie mógł z powodu tłumu, gdyż był niskiego wzrostu. Pobiegł więc naprzód i wspiął się na sykomorę, aby móc Go ujrzeć, tamtędy bowiem miał przechodzić.
Gdy Jezus przyszedł na to miejsce, spojrzał w górę i rzekł do niego: „Zacheuszu, zejdź prędko, albowiem dziś muszę się zatrzymać w twoim domu”. Zeszedł więc z pośpiechem i przyjął Go rozradowany. A wszyscy widząc to, szemrali: „Do grzesznika poszedł w gościnę”.
Lecz Zacheusz stanął i rzekł do Pana: „Panie, oto połowę mego majątku daję ubogim, a jeśli kogo w czym skrzywdziłem, zwracam poczwórnie”.
Na to Jezus rzekł do niego: „Dziś zbawienie stało się udziałem tego domu, gdyż i on jest synem Abrahama. Albowiem Syn Człowieczy przyszedł szukać i zbawić to, co zginęło”.

PRZEMYŚL TO SOBIE:
Skarżył się wyrzucony przez kogoś patyk drzewu, w cieniu którego leżał:
- Tak mi smutno. Nikt mnie nie potrzebuje. Do niczego się nie nadaję.
Wieczorem pod drzewem usiadło grono przyjaciół. Rozpalili ognisko. Ktoś wrzucił w płomienie leżący bezużyteczny patyk.
- Hej, uważaj, bo spłoniesz! - zawołało drzewo.
- To nic - odpowiedział drzewu patyk. - Najważniejsze, że daję tym ludziom światło i ciepło.

Zacheusz-celnik: odrzucony, niechciany, niepotrzebny, jak wyrzucony patyk. Jezus wrzuca go w ogień przebaczającej miłości. Płonie, spala się: rozdaje majątek, poczwórnie wynagradza, postępuje, jak potencjalny bankrut. To nic. Pierwszy raz w życiu nie bierze, ale daje.

wtorek, 18 listopada 2008

Poniedziałek, 33. Tydzień zwykły

DZISIEJSZA EWANGELIA Łk 18,35-43
Kiedy Jezus zbliżył się do Jerycha, jakiś niewidomy siedział przy drodze i żebrał. Gdy usłyszał, że tłum przeciąga, dowiadywał się, co się dzieje. Powiedzieli mu, że Jezus z Nazaretu przechodzi.
Wtedy zaczął wołać: „Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną!” Ci, co szli na przedzie, nastawali na niego, żeby umilkł. Lecz on jeszcze głośniej wołał: „Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną!”
Jezus przystanął i kazał przyprowadzić go do siebie.
A gdy się zbliżył, zapytał go: „Co chcesz, abym ci uczynił?”
Odpowiedział: „Panie, żebym przejrzał”.
Jezus mu odrzekł: „Przejrzyj, twoja wiara cię uzdrowiła”.
Natychmiast przejrzał i szedł za Nim, wielbiąc Boga. Także cały lud, który to widział, oddał chwałę Bogu.

PRZEMYŚL TO SOBIE:
- Skąd w tobie taka pogoda ducha?
- Bo nie wiem, czy dożyję wieczora.
- Przecież każdy może powiedzieć dokładnie to samo...
- Tak, ale nie każdy zdaje sobie z tego sprawę.

Ślepiec prosi: żebym przejrzał... Nie „żebym widział”, ale „żebym przejrzał”. Przejrzeć znaczy tyle, co widzieć więcej - wiedzieć więcej, niż widać. Przejrzeć - znaczy - wiedzieć, że mogę nie dożyć wieczora. I to jest wystarczający powód, by cieszyć się życiem i żyć chwilą.

wtorek, 11 listopada 2008

Sobota, 32. Tydzień zwykły

DZISIEJSZA EWANGELIA Łk 18,1-8
Jezus opowiedział swoim uczniom przypowieść o tym, że zawsze powinni się modlić i nie ustawać: „W pewnym mieście żył sędzia, który Boga się nie bał i nie liczył się z ludźmi.
W tym samym mieście żyła wdowa, która przychodziła do niego z prośbą: «Obroń mnie przed moim przeciwnikiem». Przez pewien czas nie chciał».
Lecz potem rzekł do siebie: «Chociaż Boga się nie boję ani z ludźmi się nie liczę, to jednak ponieważ naprzykrza mi się ta wdowa, wezmę ją w obronę, żeby nie przychodziła bez końca i nie zadręczała mnie»”.
I Pan dodał: „Słuchajcie, co ten niesprawiedliwy sędzia mówi. A Bóg czyż nie weźmie w obronę swoich wybranych, którzy dniem i nocą wołają do Niego, i czy będzie zwlekał w ich sprawie? Powiadam wam, że prędko weźmie ich w obronę. Czy jednak Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie?”

PRZEMYŚL TO SOBIE:
- Czemu jesteś taki smutny, Jasiu?
- Bo zginął mi kangurek, taka mała piłeczka do odbijania.
- Musisz się zatem pomodlić, żeby Pan Bóg pomógł ci ją znaleźć.
Minęła godzina.
- I co, Jasiu, pomodliłeś się?
- Tak. I Pan Bóg mnie wysłuchał.
- Pomógł znaleźć ci piłeczkę?
- Nie, sprawił, że przestałem jej chcieć.

Nieustannie się módlcie - wzywa nas Jezus. Bo Pan Bóg zawsze wysłuchuje nasze modlitwy. A czyni to w dwojaki sposób: ale spełnia nasze pragnienia, jeśli te służą naszemu wiecznemu dobru, albo pozbawia nas pragnień - jeśli te w niczym nam się nie przysłużą.

Piątek, 32. Tydzień zwykły

DZISIEJSZA EWANGELIA Łk 17,26-37
Jezus powiedział do swoich uczniów:
„Jak działo się za dni Noego, tak będzie również za dni Syna Człowieczego: jedli i pili, żenili się i za mąż wychodziły aż do dnia, kiedy Noe wszedł do arki; nagle przyszedł potop i wygubił wszystkich.
Podobnie jak działo się za czasów Lota: jedli i pili, kupowali i sprzedawali, sadzili i budowali, lecz w dniu, kiedy Lot wyszedł z Sodomy, spadł z nieba deszcz ognia i siarki i wygubił wszystkich; tak samo będzie w dniu, kiedy Syn Człowieczy się objawi.
W owym dniu kto będzie na dachu, a jego rzeczy w mieszkaniu, niech nie schodzi, by je zabrać; a kto na polu, niech również nie wraca do siebie. Przypomnijcie sobie żonę Lota. Kto będzie się starał zachować swoje życie, straci je; a kto je straci, zachowa je.
Powiadam wam: Tej nocy dwóch będzie na jednym posłaniu: jeden będzie wzięty, a drugi zostawiony. Dwie będą mleć razem: jedna będzie wzięta, a druga zostawiona”.
Pytali Go: „Gdzie, Panie?”
On im odpowiedział: „Gdzie jest padlina, tam się zgromadzą i sępy”.

PRZEMYŚL TO SOBIE:
Na ulicy zaczepia księdza obwieszony różańcami młody człowiek.
- Przeżyłem głębokie nawrócenie - chwali się.
- A pojednałeś się z Kościołem?
- Nie. Łotr na krzyżu też tego nie zrobił, a Jezus przyjął go do raju.
- Przystępujesz do spowiedzi, do komunii świętej?
- Nie, łotr też tego nie robił.
- To może chociaż uczestniczysz we Mszy świętej, albo zaglądasz do kościoła na adorację?
- Nie, nie. Łotr na krzyżu żadnej z tych rzeczy nie praktykował.
- A wiesz, że jednak jest pewna zasadnicza różnica, między łotrem na krzyżu a tobą?
- Jaka?
- On jest łotrem umierającym, a ty wciąż żywym.

Któż z nas nie chciałby spytać Jezusa o koniec świata - kiedy, gdzie i jak nastąpi? Nie warto w tym względzie oglądać się na innych, porównywać z kimkolwiek. Jedyne co warto, to po prostu się nawrócić. Ale tak na prawdę - z pojednaniem z Kościołem i życiem sakramentalnym włącznie.

Czwartek, 32. Tydzień zwykły

DZISIEJSZA EWANGELIA Łk 17,20-25
Jezus zapytany przez faryzeuszów, kiedy przyjdzie królestwo Boże, odpowiedział im: „Królestwo Boże nie przyjdzie dostrzegalnie; i nie powiedzą: «Oto tu jest» albo: «tam». Oto bowiem królestwo Boże jest pośród was”.
Do uczniów zaś rzekł: „Przyjdzie czas, kiedy zapragniecie ujrzeć choćby jeden z dni Syna Człowieczego, a nie zobaczycie. Powiedzą wam: «Oto tam» lub: «oto tu». Nie chodźcie tam i nie biegnijcie za nimi. Bo jak błyskawica, gdy zabłyśnie, świeci od jednego krańca widnokręgu aż do drugiego, tak będzie z Synem Człowieczym w dniu Jego.
Wpierw jednak musi wiele wycierpieć i być odrzuconym przez to pokolenie”.

PRZEMYŚL TO SOBIE:
Klient reklamuje parę zakupionych kilka dni wcześniej butów.
- Coś nie w porządku? - pyta właściciel sklepu. - Uwierają? Źle się noszą? Kolor nie pasuje do garnituru?
- Nie.
- Więc dlaczego pan je zwraca?
- Bo nie skrzypią i kiedy w niedzielę szedłęm przez kościół do swojej ławki, nikt na mnie nie zwrócił uwagi.

Królestwo Boże nie zwraca na siebie uwagi, nie jest głośne, nie rzuca się w oczy, nie absorbuje uwagi. Ono po prostu... jest pośród nas. Nie szukaj go gdzieś, daleko, nie czekaj, aż ktoś pokaże ci Je palcem. Ono jest pośród twych braci. I w tobie.

Środa, 32. Tydzień zwykły

DZISIEJSZA EWANGELIA Łk 17,11-19
Zmierzając do Jerozolimy Jezus przechodził przez pogranicze Samarii i Galilei.
Gdy wchodził do pewnej wsi, wyszło naprzeciw Niego dziesięciu trędowatych. Zatrzymali się z daleka i głośno zawołali: „Jezusie, Mistrzu, ulituj się nad nami”.
Na ich widok rzekł do nich: „Idźcie, pokażcie się kapłanom”. A gdy szli, zostali oczyszczeni.
Wtedy jeden z nich widząc, że jest uzdrowiony, wrócił chwaląc Boga donośnym głosem, upadł na twarz do nóg Jego i dziękował Mu. A był to Samarytanin.
Jezus zaś rzekł: „Czy nie dziesięciu zostało oczyszczonych? Gdzie jest dziewięciu? Żaden się nie znalazł, który by wrócił i oddał chwałę Bogu, tylko ten cudzoziemiec”.
Do niego zaś rzekł: „Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła”.

PRZEMYŚL TO SOBIE:
W drodze do pracy, codziennie w tym samym miejscu, spotykał tego samego żebraka i codziennie wrzucał do jego kapelusza dwa złote. Pewne niedzieli zachorował. Przez tydzień nie wychodził z domu. Kiedy w kolejny poniedziałek znów ruszył do pracy, jak zwykle spotkał żebraka i jak zawsze wrzucił do jego kapelusza dwa złote.
- Zaraz, zaraz! - upomniał się żebrak. - Jest mi pan winien dziesięć złotych za ubiegły tydzień!
- Jak to jestem ci winien? - zdziwił się szczerze. - Przecież nie daję ci wynagrodzenia, tylko jałmużnę.

Wynagrodzenie jest za pracę, a jałmużna płynie z miłości. Dziewięćdziesiąt procent z nas uważa, że Bóg cię wynagradza nas: za pacierz, medalik na szyi, posyłanie dzieci na religię i chodzenie w niedzielę do kościoła - daje to, na co sobie zasłużyliśmy. Tylko co dziesiąty człowiek wie, że Bóg nie wynagradza. Bóg daje z miłości. I tylko ten, kto to wie, czuje się zobowiązany, żeby wrócić, upaść na kolana i podziękować.

Wtorek, 32. Tydzień zwykły

DZISIEJSZA EWANGELIA Łk 17,7-10
Jezus powiedział do swoich apostołów:
„Kto z was, mając sługę, który orze lub pasie, powie mu, gdy on wróci z pola: «Pójdź i siądź do stołu»? Czy nie powie mu raczej: «Przygotuj mi wieczerzę, przepasz się i usługuj mi, aż zjem i napiję się, a potem ty będziesz jadł i pił»? Czy dziękuje słudze za to, że wykonał to, co mu polecono? Tak mówcie i wy, gdy uczynicie wszystko, co wam polecono: «Słudzy nieużyteczni jesteśmy; wykonaliśmy to, co powinniśmy wykonać»”.

PRZEMYŚL TO SOBIE:
Turysta w beskidzkim schronisku narzeka, że nie smakuje mu kwaśnica.
- Nic dziwnego - mówi właściciel schroniska - skoro nie ma w niej przypraw.
- Jakich przypraw.
- Takich, których używają górale: orki, zbierania kamieni z pola, plewienia chwastów, zbierania, czyszczenia, szatkowania, deptania i kiszenia kapusty, wreszcie prawdziwego głodu...

Dlaczego Jezus tak namolnie powraca do wezwania do służby? Bo służba, oznacza trud. A trud dodaje smaku. A smak pozwala rozsmakować się w Królestwie Bożym. Nie chodzi zatem Jezusowi o umęczenie swych uczniów, sponiewieranie. Służba dodaje życiu smaku.

niedziela, 9 listopada 2008

Poniedziałek, 32. Tydzień zwykły

DZISIEJSZA EWANGELIA Łk 17,1-6
Jezus powiedział do swoich uczniów:
„Niepodobna, żeby nie przyszły zgorszenia; lecz biada temu, przez którego przychodzą. Byłoby lepiej dla niego, gdyby kamień młyński zawieszono mu u szyi i wrzucono go w morze, niż żeby miał być powodem grzechu jednego z tych małych.
Uważajcie na siebie. Jeśli brat twój zawini, upomnij go; i jeśli żałuje, przebacz mu. I jeśliby siedem razy na dzień zawinił przeciw tobie i siedem razy zwróciłby się do ciebie, mówiąc: «Żałuję tego», przebacz mu”.
Apostołowie prosili Pana: „Przymnóż nam wiary”.
Pan rzekł: „Gdybyście mieli wiarę jak ziarnko gorczycy, powiedzielibyście tej morwie: «Wyrwij się z korzeniem i przesadź się w morze», a byłaby wam posłuszna”.

PRZEMYŚL TO SOBIE:
Pierwszy prawodawca ateński Drakon był autorem kodeksu kar, w którym nie było żadnego zróżnicowania podlegającym im przestępstw. Ktoś zapytał go zatem:
- Dlaczego drobnego złodziejaszka, który ukradł ze straganu garść fig, należy według ciebie karać tak samo, jak mordercę?
- Bo kradzież garści fig zasługuje na śmierć, a za morderstwo po prostu nie ma już cięższej kary.

Jeżeli twój brat żałuje - przebacz mu! Jezus nie czyni żadnego zróżnicowania win, które... należy darować bratu. Popełnił zbrodnię i żałuje? Przebacz mu. A za wszystkie lżejsze przewinienia - jeśli żałuje - tym bardziej nie ma już nic innego, niż przebaczająca miłość.

środa, 5 listopada 2008

Sobota, 31. Tydzień zwykły

DZISIEJSZA EWANGELIA Łk 16,9-15
Jezus powiedział do swoich uczniów:
„Pozyskujcie sobie przyjaciół niegodziwą mamoną, aby gdy wszystko się skończy, przyjęto was do wiecznych przybytków.
Kto w drobnej rzeczy jest wierny, ten i w wielkiej będzie wierny; a kto w drobnej rzeczy jest nieuczciwy, ten i w wielkiej nieuczciwy będzie. Jeśli więc w zarządzie niegodziwą mamoną nie okazaliście się wierni, prawdziwe dobra kto wam powierzy? Jeśli w zarządzie cudzym dobrem nie okazaliście się wierni, kto wam da wasze?
Żaden sługa nie może dwom panom służyć. Gdyż albo jednego będzie nienawidził, a drugiego miłował; albo z tamtym będzie trzymał, a tym wzgardzi. Nie możecie służyć Bogu i mamonie”.
Słuchali tego wszystkiego chciwi na grosz faryzeusze i podrwiwali sobie z Niego.
Powiedział więc do nich: „To wy właśnie wobec ludzi udajecie sprawiedliwych, ale Bóg zna wasze serca. To bowiem, co za wielkie uchodzi między ludźmi, obrzydliwością jest w oczach Bożych”.

PRZEMYŚL TO SOBIE:
Przyjaciele rozmawiają o pieniądzach.
- Dobrze, pożyczę ci te sto tysięcy. Ale na dziewięć procent.
- Co, na dziewięć procent? Myślałem, że przyszedłem po pożyczkę do przyjaciela, a nie do banku! A co sobie Pan Bóg o tobie pomyśli?
- Nic złego. Widzisz, na naszej umowie napiszemy cyfrą dziewięć procent. Pan Bóg patrząc na to z góry, będzie myślał, że napisaliśmy sześć procent. A to przecież naprawdę niewiele. No i wszyscy będą zadowoleni.
Rzeczywiście Bóg widzi wszystko jakby na opak: biedne jest bogate, słabe jest mocne, małe jest wielkie. Jeśli jesteś człowiekiem Bożym, czas najwyższy, byś zaczął patrzeć na świat po Bożemu, czyli na opak, czyli najwięcej radości i upodobania znajdując w tym, co puszczone, odrzucone, wzgardzone i liche.

Piątek, 31. Tydzień zwykły

DZISIEJSZA EWANGELIA Łk 16,1-8
Jezus powiedział do swoich uczniów:
„Pewien bogaty człowiek miał rządcę, którego oskarżono przed nim, że trwoni jego majątek.
Przywołał go do siebie i rzekł mu: «Cóż to słyszę o tobie? Zdaj sprawę z twego zarządu, bo już nie będziesz mógł być rządcą».
Na to rządca rzekł sam do siebie: «Co ja pocznę, skoro mój pan pozbawia mię zarządu? Kopać nie mogę, żebrać się wstydzę. Wiem, co uczynię, żeby mię ludzie przyjęli do swoich domów, gdy będę usunięty z zarządu».
Przywołał więc do siebie każdego z dłużników swego pana i zapytał pierwszego: «Ile jesteś winien mojemu panu?» Ten odpowiedział: «Sto beczek oliwy». On mu rzekł: «Weź swoje zobowiązanie, siadaj prędko i napisz pięćdziesiąt». Następnie pytał drugiego: «A ty ile jesteś winien?» Ten odrzekł: «Sto korców pszenicy». Mówi mu: «Weź swoje zobowiązanie i napisz: osiemdziesiąt».
Pan pochwalił nieuczciwego rządcę, że roztropnie postąpił. Bo synowie tego świata roztropniejsi są w stosunkach z ludźmi podobnymi sobie niż synowie światła”.

PRZEMYŚL TO SOBIE:
Znana taka bajka:
Lew schwytał mysz.
- Daruj mi życie, a przy pierwszej sposobności rada ci się odpłacę - błagała piskliwie.
Ubawiła lwa mysia prośba, bo jakże tak marna istota mogłaby mu się odwdzięczyć. Tak go ubawiła, że aż mysz wypuścił.
Nie trzeba było długo czekać - lew wpadł w sidła myśliwych. Szarpał się, próbował wyrwać - bez skutku. W końcu zaległ utrudzony. Wtedy jak spod ziemi wyrosła mysz. Maleńkimi, ostrymi ząbkami przegryzła sidła i uwolniła lwa.
Zyskujcie sobie przyjaciół - wzywa Jezus. Nie tylko w osobie lepszych, bogatszych, mocniejszych od siebie - jak podpowiada rozsądek tego świata. Bo może się okazać, że twoim najlepszym, najwierniejszym i najbardziej potrzebnym przyjaciele jest ten, kogo inni mają w pogardzie dla jego słabości. Prościej można to ująć tak: z nikogo nie rób sobie wroga.

Czwartek, 31. Tydzień zwykły

DZISIEJSZA EWANGELIA Łk 15,1-10
Zbliżali się do Jezusa wszyscy celnicy i grzesznicy, aby Go słuchać.
Na to szemrali faryzeusze i uczeni w Piśmie: „Ten przyjmuje grzeszników i jada z nimi”.
Opowiedział im wtedy następującą przypowieść: „Któż z was, gdy ma sto owiec, a zgubi jedną z nich, nie zostawia dziewięćdziesięciu dziewięciu na pustyni i nie idzie za zgubioną, aż ją znajdzie?
A gdy ją znajdzie, bierze z radością na ramiona i wraca do domu; sprasza przyjaciół i sąsiadów i mówi im: «Cieszcie się ze mną, bo znalazłem owcę, która mi zginęła».
Powiadani wam: Tak samo w niebie większa będzie radość z jednego grzesznika, który się nawraca, niż z dziewięćdziesięciu dziewięciu sprawiedliwych, którzy nie potrzebują nawrócenia.
Albo jeśli jakaś kobieta mając dziesięć drachm zgubi jedną drachmę, czyż nie zapala światła, nie wymiata domu i nie szuka starannie, aż ją znajdzie?
A znalazłszy ją, sprasza przyjaciółki i sąsiadki i mówi: «Cieszcie się ze mną, bo znalazłam drachmę, którą zgubiłam».
Tak samo, powiadam wam, radość powstaje u aniołów Bożych z jednego grzesznika, który się nawraca”.

PRZEMYŚL TO SOBIE:
Trzech gospodarzy zastała w polu straszliwa burza. Bez szans na powrót do dobu, znaleźli schronienie w małej, przydrożnej kapliczce. Pioruny biły coraz mocniej i coraz bliżej.
- To pewnie z powodu grzechów któregoś nas przyjdzie nam tu zginąć - zawyrokował jeden z nich.
Ale którego? Żaden nie chciał się przyznać.
- Zróbmy tak - poradził drugi. - Wystawmy nasze kapelusze. Czyj pierwszy porwie wiatr, ten będzie owym grzesznikiem. Wypchniemy go z kapliczki w burzę, niech Bóg będzie sprawiedliwy.
Wiatr porwał kapelusz tego trzeciego, który nic się nie odzywał. Wypchnęli go natychmiast. Ledwie co znalazł się w samym środku burzy, kiedy powietrze przeszyła błyskawica jaśniejsza od słońca i huk potężny. Piorun uderzył prosto w... kapliczkę, grzebiąc dwóch rzekomo niewinnych.
Ludzkie sady - bywa - źle się kończą. Tylko Bóg jest sędzia nieomylnym, jedynym, sprawiedliwym. Dlaczego? Bo z góry widać lepiej? A może dlatego, że Pan Bóg jest jedynym, który naprawdę się cieszy z nawróconego grzesznika. I pewnie jest jedynym sędzią, który na zawsze chciałby pozostać bezrobotnym.

Środa, 31. Tydzień zwykły

DZISIEJSZA EWANGELIA Łk 14,25-33
Wielkie tłumy szły z Jezusem. On zwrócił się i rzekł do nich: „Jeśli kto przychodzi do Mnie, a nie ma w nienawiści swego ojca i matki, żony i dzieci, braci i sióstr, nadto i siebie samego, nie może być moim uczniem. Kto nie nosi swego krzyża, a idzie za Mną, ten nie może być moim uczniem.
Bo któż z was, chcąc zbudować wieżę, nie usiądzie wpierw, a nie oblicza wydatków, czy ma na wykończenie? Inaczej gdyby założył fundament, a nie zdołałby wykończyć, wszyscy patrząc na to zaczęliby drwić z niego: «Ten człowiek zaczął budować, a nie zdołał wykończyć».
Albo który król, mając wyruszyć, aby stoczyć bitwę z drugim królem, nie usiądzie wpierw i nie rozważy, czy w dziesięć tysięcy ludzi może stawić czoło temu, który z dwudziestu tysiącami nadciąga przeciw niemu? Jeśli nie, wyprawia poselstwo, gdy tamten jest jeszcze daleko, i prosi o warunki pokoju.
Tak więc nikt z was, kto nie wyrzeka się wszystkiego, co posiada, nie może być moim uczniem».

PRZEMYŚL TO SOBIE:
Prosił biedak bogacza o pieniądze.
- A na co ci one? - pytał bogacz.
- Chcę kupić konia.
- Daj sobie spokój - bogacz machnął ręką. - Nie masz pieniędzy na zakup konia, nie będziesz ich miał, żeby go utrzymać - tłumaczył.
- Wybacz - odpowiedział na to biedak - ale przyszedłem prosić cię o pieniądze, a nie o dobre rady.
Wiele posiadłości oznacza liczne troski: czy dam radę, wytrwam, czy mi starczy sił, zdrowia, pieniędzy. Tymczasem Jezus wymaga, by dla Niego wszystko rzucić na jedną szalę. Szkoda wiarę rozmieniać na drobne, dzielić na rubryki „winien” i ‘ma”. Bo jeszcze ktoś zechce ją opodatkować i obedrze wiarę z tego, co w niej najcenniejsze: spontaniczności.

Wtorek, 31. Tydzień zwykły

DZISIEJSZA EWANGELIA Łk 13,18-21
Gdy Jezus siedział przy stole, jeden ze współbiesiadników rzekł do Niego: „Szczęśliwy ten, kto będzie ucztował w królestwie Bożym”.
Jezus mu odpowiedział: „Pewien człowiek wyprawił wielką ucztę i zaprosił wielu. Kiedy nadszedł czas uczty, posłał swego sługę, aby powiedział zaproszonym: «Przyjdźcie, bo już wszystko jest gotowe». Wtedy zaczęli się wszyscy jednomyślnie wymawiać. Pierwszy kazał mu powiedzieć: «Kupiłem pole, muszę wyjść, aby je obejrzeć; proszę cię, uważaj mnie za usprawiedliwionego». Drugi rzekł: «Kupiłem pięć par wołów i idę je wypróbować; proszę cię, uważaj mnie za usprawiedliwionego». Jeszcze inny rzekł: «Poślubiłem żonę i dlatego nie mogę przyjść».
Sługa powrócił i oznajmił to swemu panu. Wtedy rozgniewany gospodarz nakazał słudze: «Wyjdź co prędzej na ulice i zaułki miasta i wprowadź tu ubogich, ułomnych, niewidomych i chromych». Sługa oznajmił: «Panie, stało się, jak rozkazałeś, a jeszcze jest miejsce». Na to pan rzekł do sługi: «Wyjdź na drogi i między opłotki i zmuszaj do wejścia, aby mój dom był zapełniony.
Albowiem powiadani wam: Żaden z owych ludzi, którzy byli zaproszeni, nie skosztuje mojej uczty»”.

PRZEMYŚL TO SOBIE:
Scena jak z filmu: amerykańska rodzina kończy modlitwę przed posiłkiem wezwaniem:
- Panie Jezu, bądź naszym gościem.
Kiedy na stole staje parująca waza z zupą ktoś puka do drzwi. Stojącego w nich żebraka zapraszają do stołu. Jedzenia starczy dla wszystkich. Dzieci bacznie przyglądają się przybyszowi, który uśmiecha się serdecznie. Najmłodsza córka szarpie ojca za rękaw: - Tato, tato, ja wiem. Pan Jezus nie miał czasu przyjść do nas w gości i przysłał tego pana w zastępstwie.
Bóg nie przychodzi na nasze zaproszenie osobiście, ale zawsze wysyła w zastępstwie ubogich. Może boi się, że gdyby przyszedł osobiście, to za ugoszczenie Go oczekiwalibyśmy czegoś w zamian. Kiedy zaś przychodzi ktoś ubogi, od razu wiadomo, że nie ma się czym odpłacić. A w gościnie przecież to jest najcenniejsze właśnie: niemożność rewanżu.

Poniedziałek, 31. Tydzień zwykły

DZISIEJSZA EWANGELIA Łk 14,12-14
Jezus powiedział do przywódcy faryzeuszów, który Go zaprosił :
„Gdy wydajesz obiad albo wieczerzę, nie zapraszaj swoich przyjaciół ani braci, ani krewnych, ani zamożnych sąsiadów, aby cię i oni nawzajem nie zaprosili, i miałbyś odpłatę. Lecz kiedy urządzasz przyjęcie, zaproś ubogich, ułomnych, chromych i niewidomych. A będziesz szczęśliwy, ponieważ nie mają czym się tobie odwdzięczyć; odpłatę bowiem otrzymasz przy zmartwychwstaniu sprawiedliwych”.

PRZEMYŚL TO SOBIE:
To się zdarzyło na zakończenie modlitewnego spotkania młodzieży z wielu krajów. Jeden z jego uczestników, żegnając się z rodziną, która - podobnie jak wiele innych - udzieliła mu serdecznej gościny, zapewniał gorliwie:
- Państwo również możecie liczyć na darmową gościnę w moim rodzinnym domu, kiedykolwiek zechcecie przyjechać do mojego kraju.
- Nie czekaj na nas z gościną - odpowiedział na to gospodarz. - Ale przyjmij pierwszego człowieka, który będzie jej potrzebował.
Spójrzmy na Jezusową przypowieść o zaproszeniu na ucztę z innej, niż zazwyczaj strony - nie z pozycji tego który zaprasza, ale tego, który jest zaproszony. A jako zaproszeni myślimy sobie czasem: no cóż, dałem komuś swoją osobą i moją potrzebą powód do miłosierdzia. A tymczasem trzeba pomyśleć inaczej: czyjeś miłosierdzie zapłodniło mnie do podobnej postawy. Miłosierdzie udziela się. Miłosierdzie jest - w najlepszym tego słowa znaczeniu - zaraźliwe.

Sobota, 30. Tydzień zwykły

DZISIEJSZA EWANGELIA Łk 14,1.7-11
Gdy Jezus przyszedł do domu pewnego przywódcy faryzeuszów, aby w szabat spożyć posiłek, oni Go śledzili. Opowiedział wówczas zaproszonym przypowieść, gdy zauważył, jak sobie pierwsze miejsca wybierali. Tak mówił do nich:
„Jeśli cię kto zaprosi na ucztę, nie zajmuj pierwszego miejsca, by czasem ktoś znakomitszy od ciebie nie był zaproszony przez niego. Wówczas przyjdzie ten, kto was obu zaprosił, i powie ci: «Ustąp temu miejsca». I musiałbyś ze wstydem zająć ostatnie miejsce. Lecz gdy będziesz zaproszony, idź i usiądź na ostatnim miejscu. Wtedy przyjdzie gospodarz i powie ci: «Przyjacielu, przesiądź się wyżej». I spotka cię zaszczyt wobec wszystkich współbiesiadników.
Każdy bowiem, kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się poniża, będzie wywyższony”.

PRZEMYŚL TO SOBIE:
Nieznajomy prosił majstra, by pozwolił mu przyłączyć się do budujących katedrę robotników. Chciał wykonać witraż. Majster w końcu się zgodził. Wskazał okno, pozwolił odgrodzić się zasłoną i zapomniał o ochotniku. Po miesiącu ten znów stanął przed majstrem, oznajmiając, że witraż jest gotowy. Zbiegli się wszyscy ciekawi dzieła, o którym nikt nie słyszał. Gdy tylko zdjęto zasłonę, widok dzieła zaparł patrzącym dech w piersi. Czegoś tak wspaniałego nigdy dotąd nie widzieli.
- Gdzie zdobyłeś tak piękne kolory szkła? - wreszcie dobył z siebie głoś majster.
- Nigdzie - odpowiedział nieznajomy. - Nie kupiłem ani jednego kawałeczka. Cały witraż zrobiłem z odpadów, które znalazłem na budowie, z kawałków, które inni szklarze uznali za bezwartościowe i wyrzucili.
To, co najmniejsze, najlichsze, odrzucone przez świat - bywa najlepszym materiałem w ręku Boga. Dlatego niech ci nie zależy na pierwszym miejscu i ludzkim poklasku. Od pochwał się niewieścieje. Odrzucenie i pogarda wzmacniają. Tylko nie daj się im zabić.

Piątek, 30. Tydzień zwykły

DZISIEJSZA EWANGELIA Łk 14,1-6
Gdy Jezus przyszedł do domu pewnego przywódcy faryzeuszów, aby w szabat spożyć posiłek, oni Go śledzili. A oto zjawił się przed Nim pewien człowiek chory na wodną puchlinę.
Wtedy Jezus zapytał uczonych w Prawie i faryzeuszów: „Czy wolno w szabat uzdrawiać, czy też nie?” Lecz oni milczeli. On zaś dotknął go, uzdrowił i odprawił.
A do nich rzekł: „Któż z was, jeśli jego syn albo wół wpadnie do studni, nie wyciągnie go zaraz nawet w dzień szabatu?” I nie mogli Mu na to odpowiedzieć.

PRZEMYŚL TO SOBIE:
Modnie ubrana kobieta, rozsiewająca wokół zapach drogich perfum, podchodzi do właściciela księgarni:
- Szukam czegoś na prezent dla bliskiej mi osoby. Ale czegoś naprawdę wyjątkowego. Czy może mi pan pokazać najlepszą książkę, jaką pan ma na sprzedaż?
Sprzedawca odpowiada bez namysłu:
- Proszę pani, w mojej księgarni każda książka jest najlepsza.
Coś dobrego wolno uczynić zawsze - nawet w szabat, dzień święty, w zmęczeniu, w starości. I nie ma sensu pytać, który z dobrych uczynków jest lepszy. Dobry uczynek jest jak książka - każdy jest najlepszy.

Czwartek, 30. Tydzień zwykły

DZISIEJSZA EWANGELIA Łk 13,31-35
W tym czasie przyszli niektórzy faryzeusze i rzekli do Jezusa : „Wyjdź i uchodź stąd, bo Herod chce Cię zabić”.
Lecz On im odpowiedział: „Idźcie i powiedzcie temu lisowi : «Oto wyrzucam złe duchy i dokonuję uzdrowień dziś i jutro, a trzeciego dnia będę u kresu». Jednak dziś, jutro i pojutrze muszę być w drodze, bo rzecz niemożliwa, żeby prorok zginął poza Jerozolimą.
Jeruzalem, Jeruzalem! Ty zabijasz proroków i kamienujesz tych, którzy do ciebie są posłani. Ile razy chciałem zgromadzić twoje dzieci, jak ptak swoje pisklęta pod skrzydła, a nie chcieliście.
Oto dom wasz tylko dla was pozostanie. Albowiem powiadam wam, nie ujrzycie Mnie, aż nadejdzie czas, gdy powiecie: «Błogosławiony ten, który przychodzi w imię Pańskie»”.

PRZEMYŚL TO SOBIE:
- Jak mam uwierzyć, że Bóg jest, skoro go nie wiedzę?
- Zróbmy eksperyment. Weź garść soli i wrzuć do garnka z wodą, pomieszaj. Widzisz tę sól?
- Nie. Rozpuściła się.
- Zanurz teraz palec i skosztuj wody.
- Słona.
- Popróbuj jeszcze ze środka garnka
- Też słona.
- A teraz postaw garnek na ogniu i poczekaj, aż woda wygotuje się i wyparuje. Co widzisz na dnie?
- Sól.
- Tak samo jest z Bogiem. Nawet, jeśli Go nie widzisz, on cały czas jest i nadaje twojemu życiu smak.
Chcą Jezusa zabić, chcą zabić Boga, uśmiercić go w swoim przekonaniu: bo przecież Go nie widać. Żeby ujrzeć Trudno zobaczyć Jezusa, nim powróci w chwale. Ale On, choć niewidzialny, nadaje życiu smak.

Środa, 30. Tydzień zwykły

DZISIEJSZA EWANGELIA Łk 13,22-30
Jezus, nauczając, szedł przez miasta i wsie i odbywał swą podróż do Jerozolimy.
Raz ktoś Go zapytał: „Panie, czy tylko nieliczni będą zbawieni?”
On rzekł do nich: „Usiłujcie wejść przez ciasne drzwi; gdyż wielu, powiadam wam, będzie chciało wejść, a nie będą mogli.
Skoro Pan domu wstanie i drzwi zamknie, wówczas stojąc na dworze, zaczniecie kołatać do drzwi i wołać: «Panie, otwórz nam»; lecz On wam odpowie: «Nie wiem, skąd jesteście».
Wtedy zaczniecie mówić: «Przecież jadaliśmy i piliśmy z tobą, i na ulicach naszych nauczałeś». Lecz On rzecze: «Powiadam wam, nie wiem, skąd jesteście. Odstąpcie ode Mnie wszyscy dopuszczający się niesprawiedliwości».
Tam będzie płacz i zgrzytanie zębów, gdy ujrzycie Abrahama, Izaaka i Jakuba, i wszystkich proroków w królestwie Bożym, a siebie samych precz wyrzuconych. Przyjdą ze wschodu i zachodu, z północy i południa i siądą za stołem w królestwie Bożym. Tak oto są ostatni, którzy będą pierwszymi, i są pierwsi, którzy będą ostatnimi”.

PRZEMYŚL TO SOBIE:
Rycerz stanął przed uczonym mnichem:
- Co wiesz o niebie i o piekle? Czy rzeczywiście istnieją?
- I tak tego nie zrozumiesz - odpowiedział mu z udaną pogardą mnich. - Czyś ty choć raz w życiu miał w ręku książkę? Umiesz tylko wykrzykiwać te swoje bezduszne rozkazy i poniewierać ludzi...
Rycerz oblał się rumieńcem gniewu , żuchwa zaczęła mleć przekleństwa, sięgnął nawet po przytroczony do boku miecz.
- Teraz otwierają się przed tobą bramy piekła - zauważył mnich.
Rycerz opamiętał się, schował miecz do pochwy, oblizał spierzchnięte wargi, uspokoił się, nawet jakby uśmiechnął.
- A teraz wrota nieba stają przed tobą otworem - wyjaśnił mnich. - To wiem o niebie i piekle, istnieją, a każdy z nas ma moc otworzyć jedno lub drugie.
Łatwiej się zdenerwować, unieść gniewem, zaperzyć. Trudniej zapanować nad sobą, uspokoić się. Dlatego łatwiejsza, prostsza, szersza jest droga wiodąca na zatracenie, a ta, która prowadzi do nieba, wiąże się z najwyższym trudem. To jednak, co trudniej przychodzi, lepiej potem smakuje.

Wtorek, 30. Tydzień zwykły

DZISIEJSZA EWANGELIA Łk 13,18-21
Jezus mówił: „Do czego podobne jest królestwo Boże i z czym mam je porównać? Podobne jest do ziarnka gorczycy, które ktoś wziął i posadził w swoim ogrodzie. Wyrosło i stało się wielkim drzewem, tak że ptaki powietrzne gnieździły się na jego gałęziach”.
I mówił dalej: „Z czym mam porównać królestwo Boże? Podobne jest do zaczynu, który pewna kobieta wzięła i włożyła w trzy miary mąki, aż wszystko się zakwasiło”.

PRZEMYŚL TO SOBIE:
Potrzebował wody. Zaczął więc kopać studnię. Po wybraniu ziemi na głębokość ośmiu metrów i nie znalazłszy nawet kropli wody, porzucił to miejsce i zaczął kopać w innym. Kolejne osiem metrów wybranej ziemi, znów bez wody. Spróbował raz jeszcze. Tak samo bezskutecznie. Porzucił więc swój trud, a ziemię sprzedał. Nabywca zaczął gospodarzenie od wykopania studni. Wodę znalazł na głębokości ośmiu i pół metra. Gdyby jego poprzednik za pierwszym razem podrążył jeszcze pięćdziesiąt centymetrów, znalazłby wodę za pierwszym razem.
Królestw Boże jest jak ziarnko gorczycy i zaczyn chlebowy. To oznacza nie tylko jego wzrost, ale także konieczność cierpliwości. Nie zdobędzie Królestwa ktoś, kto nie potrafi poczekać, kto za szybko się zniechęca, kto zniechęca się w ogóle.

poniedziałek, 3 listopada 2008

Poniedziałek, 30. Tydzień zwykły

DZISIEJSZA EWANGELIA Łk 13,10-17
Jezus nauczał w szabat w jednej z synagog. A była tam kobieta, która od osiemnastu lat miała ducha niemocy: była pochylona i w żaden sposób nie mogła się wyprostować.
Gdy Jezus ją zobaczył, przywołał ją i rzekł do niej: „Niewiasto, jesteś wolna od swej niemocy”. Włożył na nią ręce, a natychmiast wyprostowała się i chwaliła Boga.
Lecz przełożony synagogi, oburzony tym, że Jezus w szabat uzdrowił, rzekł do ludu: „Jest sześć dni, w które należy pracować. W te więc przychodźcie i leczcie się, a nie w dzień szabatu”.
Pan mu odpowiedział: „Obłudnicy, czyż każdy z was nie odwiązuje w szabat wołu lub osła od żłobu i nie prowadzi, by go napoić? A tej córki Abrahama, którą szatan osiemnaście lat trzymał na uwięzi, nie należało uwolnić od tych więzów w dzień szabatu?”
Na te słowa wstyd ogarnął wszystkich Jego przeciwników, a lud cały cieszył się ze wszystkich wspaniałych czynów, dokonywanych przez Niego.

PRZEMYŚL TO SOBIE:
Na oślim grzbiecie wiózł pewien wieśniak worek zboża na mąkę do młyna. W pół drogi osioł potknąwszy się na jakimś wykrocie wór z grzbietu zrzucił. Próżno chłopina próbował upadły worek na ośli grzbiet wywindować - w domu syn mu pomagała. Kiedy zdawało się, że nie pozostało mu już nic, jak tylko usiąść i zapłakać, nagle jak spod ziemi wyrósł dorodny rumak w pysznej uprzęży. W siodle prosto i dostojnie trzymał się pan z pobliskiego zamku, właściciel całej okolicy. Nim chłop zdążył czapkę zdjąć, by się ukłonić, bogacz już zeskoczył był z konia, już worek oburącz złapał.
- Chwyćże z drugiego końca i równo na grzbiet zarzuć - zarządził. I nim wieśniak zdążył się zorientować, co się właściwie stało, wór zboża znów bezpiecznie na oślim grzbiecie spoczywał.
- Panie, jakże ci się ja, biedny odwdzięczę za tak wielką łaskę? - zaczął chłop dziękować nieporadnie.
- Bardzo prosto - odpowiedział pan na to. - Kiedy tylko spotkasz kogo w potrzebie, pomóż mu bez ociągania, jak i ja tobie pomogłem.
Dlaczego Jezusa uzdrawia w szabat? By drażnić, prowokować? Nie. Chce przez to pokazać, że jeśli spotykasz człowieka w potrzebie, nie jest ważny czas, miejsce ani twoje z nim relacje, ale jedynie fakt, iż ów człowiek jest w potrzebie, To wystarczający powód, by przyjść mu z pomocą.

sobota, 18 października 2008

Sobota, 29. Tydzień zwykły

DZISIEJSZA EWANGELIA Łk 13,1-9
W tym czasie przyszli niektórzy i donieśli Jezusowi o Galilejczykach, których krew Piłat zmieszał z krwią ich ofiar. Jezus im odpowiedział: „Czyż myślicie, że ci Galilejczycy byli większymi grzesznikami niż inni mieszkańcy Galilei, że to ucierpieli? Bynajmniej, powiadam wam; lecz jeśli się nie nawrócicie, wszyscy podobnie zginiecie.
Albo myślicie, że owych osiemnastu, na których zwaliła się wieża w Siloe i zabiła ich, było większymi winowajcami niż inni mieszkańcy Jerozolimy? Bynajmniej, powiadam wam: lecz jeśli się nie nawrócicie, wszyscy tak samo zginiecie”?.
I opowiedział im następującą przypowieść: «Pewien człowiek miał drzewo figowe zasadzone w swojej winnicy; przyszedł i szukał na nim owoców, ale nie znalazł.
Rzekł więc do ogrodnika: «Oto już trzy lata, odkąd przychodzę i szukam owocu na tym drzewie figowym, a nie znajduję. Wytnij je: po co jeszcze ziemię wyjaławia?»
Lecz on mu odpowiedział: «Panie, jeszcze na ten rok je pozostaw; ja okopię je i obłożę nawozem; może wyda owoc. A jeśli nie, w przyszłości możesz je wyciąć»”.

PRZEMYŚL TO SOBIE:
Pierwsza lekcja po wakacjach.
- Proszę pani, a chłopcy zastawiali sidła na ptaki - skarży nauczycielce jakaś dziewczynka.
- I co ty na to?
- Modliłam się, żeby żaden ptak w nie nie wpadł.
- Tylko tyle?
- Nie. Kiedy okazało się, że sama modlitwa nie wystarcza, poszłam do lasu i zniszczyłam im wszystkie te pułapki.

W okopywaniu i nawożeniu znajduje się obraz nawrócenia. Okopywanie przypomina modlitwę, nawożenie - przyjęcie łaski Bożej, owocowanie - dobre uczynki.
Panie, pomóż mi nie tylko pięknie się modlić, ale też przynosić owoce dobrego postępowania.

Piątek, 29. Tydzień zwykły

DZISIEJSZA EWANGELIA Łk 12,54-59
Jezus mówił do tłumów: „Gdy ujrzycie chmurę podnoszącą się na zachodzie, zaraz mówicie: «Deszcz idzie». I tak bywa. A gdy wiatr wieje z południa, powiadacie: «Będzie upał». I bywa. Obłudnicy, umiecie rozpoznawać wygląd ziemi i nieba, a jakże obecnego czasu nie rozpoznajecie? I dlaczego sami z siebie nie rozróżniacie tego, co jest słuszne?
Gdy idziesz do urzędu ze swym przeciwnikiem, staraj się w drodze dojść z nim do zgody, by cię nie pociągnął do sędziego; a sędzia przekazałby cię dozorcy, dozorca zaś wtrąciłby cię do więzienia.
Powiadam ci, nie wyjdziesz stamtąd, póki nie oddasz ostatniego pieniążka”.

PRZEMYŚL TO SOBIE:
Żona zwraca się do męża:
- Zauważyłam, że codziennie po obiedzie nakręcasz zegarek. Psuje ci się?
- Nie. Tylko byłem niedawno u lekarza i zalecił mi odrobinę ruchu po każdym obfitszym posiłku - odpowiedział przełykając kolejny kęs szarlotki.

Też mi ruch - śmiejesz się. A co Pan Bóg sądzi o twoim traktowaniu nieprzyjaciół? Też mi przebaczenie: cóż to wielkiego odmówić bezmyślnie „odpuść nam, jako i my odpuszczamy” i uprzejmie dyskretnie przejść na druga stronę ulicy, gdy wróg znajdzie się w zasięgu wzroku. Idź i pojednaj się - wzywa Jezus - zadaj sobie trud, niech cię to trochę kosztuje, niech poczerwienieją policzki ze wstydu i spocą się ręce. Tylko takie przebaczenie, które kosztuje, ma swoją wartość.

Czwartek, 29. Tydzień zwykły

DZISIEJSZA EWANGELIA Łk 12,49-53
Jezus powiedział do swoich uczniów:
„Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże bardzo pragnę, żeby on już zapłonął. Chrzest mam przyjąć i jakiej doznaję udręki, aż się to stanie.
Czy myślicie, że przyszedłem dać ziemi pokój? Nie, powiadani wam, lecz rozłam. Odtąd bowiem pięcioro będzie rozdwojonych w jednym domu: troje stanie przeciw dwojgu, a dwoje przeciw trojgu; ojciec przeciw synowi, a syn przeciw ojcu; matka przeciw córce, a córka przeciw matce; teściowa przeciw synowej, a synowa przeciw teściowej”.

PRZEMYŚL TO SOBIE:

Ksiądz kapelan odwiedził drużynę piłkarzy przed meczem.
- Będę się modlił o wasze zwycięstwo - zapewnił.
- Nie trzeba - odpowiedział na to kapitan drużyny. - Jeśli Bóg chce naszego zwycięstwa, księdza modlitwa jest niepotrzebna, a jeśli przegranej - daremna.
- W takim razie wyślijcie na boisko najwyżej połowę drużyny - odpowiedział ksiądz. - Jeśli Bóg chce waszego zwycięstwa dadzą sobie radę z przeciwnikiem, a jeśli przeznaczył wam klęskę - nie poradzi na to nawet pełny, najlepszy skład.

Co ma na myśli Jezus, mówiąc o ogniu, który przyszedł rzucić na ziemie? Gorliwość. Chce, żeby ludziom zależało na tym, o co się modlą i co robią.
Panie, rozpal mnie swym ogniem. Niech nigdy na Tobie ani na nikim nie przestanie mi zależeć.

Środa, 29. Tydzień zwykły

DZISIEJSZA EWANGELIA Łk 12,39-48
Jezus powiedział do swoich uczniów:
„To rozumiejcie, że gdyby gospodarz wiedział, o której godzinie złodziej ma przyjść, nie pozwoliłby włamać się do swego domu. Wy też bądźcie gotowi, gdyż o godzinie, której się nie domyślacie, Syn Człowieczy przyjdzie”.
Wtedy Piotr zapytał: „Panie, czy do nas mówisz tę przypowieść, czy też do wszystkich?”
Pan odpowiedział: « Któż jest owym rządcą wiernym i roztropnym, którego pan ustanowi nad swoją służbą, żeby na czas wydzielał jej żywność? Szczęśliwy ten sługa, którego pan powróciwszy zastanie przy tej czynności. Prawdziwie powiadam wam: Postawi go nad całym swoim mieniem. Lecz jeśli sługa ów powie sobie w duszy: «Mój pan ociąga się z powrotem», i zacznie bić sługi i służebnice, a przy tym jeść, pić i upijać się, to nadejdzie pan tego sługi w dniu, kiedy się nie spodziewa, i o godzinie, której nie zna; każe go ćwiartować i z niewiernymi wyznaczy mu miejsce.
Sługa, który zna wolę swego pana, a nic nie przygotował i nie uczynił zgodnie z jego wolą, otrzyma wielką chłostę. Ten zaś, który nie zna jego woli i uczynił coś godnego kary, otrzyma małą chłostę. Komu wiele dano, od tego wiele wymagać się będzie; a komu wiele zlecono, tym więcej od niego żądać będą”.

PRZEMYŚL TO SOBIE:

Kiedy kolejne konklawe wybrało papieża Klemensa XVI ambasadorowie największych państw przyszli, by złożyć hołd jego świątobliwości. Stanęli przed tronem i ukłonili się nisko. Nowo wybrany papież widząc to również wstał i odkłonił się grzecznie. Po skończonej audiencji mistrz ceremonii zaczął go strofować:
- Nie wolno jego świątobliwości się kłaniać!
- Wybacz mi - odpowiedział mu papież Klemens z przekąsem. - Jestem papieżem bardzo krótko i jeszcze nie zdążyłem się oduczyć dobrych manier.

Bycie sługa nie oznacza jakiegoś rodzaju poniżenia - wystarczy uprzejmość, życzliwość, dobro, szacunek. Nie czekaj, aż ktoś pierwszy schyli się po papier, ustąpi miejsca, powie ci „dzień dobry”. Bycie sługa oznacza najpierw bycie człowiekiem dobrych manier.

Wtorek, 29. Tydzień zwykły

DZISIEJSZA EWANGELIA Łk 12,35-38
Jezus powiedział do swoich uczniów:
„Niech będą przepasane biodra wasze i zapalone pochodnie. A wy podobni do ludzi oczekujących powrotu swego pana z uczty weselnej, aby mu zaraz otworzyć, gdy nadejdzie i zakołacze.
Szczęśliwi owi słudzy, których pan zastanie czuwających, gdy nadejdzie. Zaprawdę powiadam wam: Przepasze się i każe im zasiąść do stołu, a obchodząc będzie im usługiwał. Czy o drugiej, czy o trzeciej straży przyjdzie, szczęśliwi oni, gdy ich tak zastanie”.

PRZEMYŚL TO SOBIE:
W samym środku lata gospodarza opuścił parobek, szukał więc nowego. Ciężko było. Wreszcie znalazł kogoś.
- Co potrafisz? - spytał.
- Spać spokojnie!
Nie brzmiało to zbyt obiecującą, jednak gospodarz nie mając wyjścia, bo roboty było w brud, przyjął go do pracy.
Zaraz pierwszej nocy nad wsią rozpętała się straszliwa burza z wichurą, ulewą i piorunami. Zerwał się gospodarz i nuże budzić parobka. Ten jednak spał niewzruszony. Ruszył więc gospodarz sam na obchód obejścia. I co znalazł? Drzwi w stodole podparte, okiennice w stajni porządnie zahaczone, traktor wprowadzony pod wiatę - wszystko było bezpieczne. Parobek o to się zatroszczył. Wracając pod pierzynę gospodarz mamrotał coś pod nosem, że teraz to on już rozumie, co znaczy spać spokojnie.

Być przygotowanym, to nie znaczy nie spać. Może nawet wprost przeciwnie: być przygotowanym, to znaczy spać spokojnie. Rób wszystko rzetelnie, uczciwie i dokładnie, a Pan da ci dobry apetyt i spokojny sen.

Poniedziałek, 29. Tydzień zwykły

DZISIEJSZA EWANGELIA Łk 12,13-21
Ktoś z tłumu rzekł do Jezusa: „Nauczycielu, powiedz mojemu bratu, żeby się podzielił ze mną spadkiem”.
Lecz On mu odpowiedział: „Człowieku, któż mię ustanowił sędzią albo rozjemcą nad wami?”
Powiedział też do nich: „Uważajcie i strzeżcie się wszelkiej chciwości, bo nawet gdy ktoś opływa we wszystko, życie jego nie jest zależne od jego mienia”.
I opowiedział im przypowieść: „Pewnemu zamożnemu człowiekowi dobrze obrodziło pole. I rozważał sam w sobie: «Co tu począć? Nie mam gdzie pomieścić moich zbiorów». I rzekł: «Tak zrobię: zburzę moje spichlerze, a pobuduję większe i tam zgromadzę całe zboże i moje dobra. I powiem sobie: Masz wielkie zasoby dóbr na długie lata złożone; odpoczywaj, jedz, pij i używaj».
Lecz Bóg rzekł do niego: «Głupcze, jeszcze tej nocy zażądają twojej duszy od ciebie; komu więc przypadnie to, coś przygotował?»
Tak dzieje się z każdym, kto skarby gromadzi dla siebie, a nie jest bogaty przed Bogiem”.

PRZEMYŚL TO SOBIE:
Chłopiec całe swoje dzieciństwo spędził w mieście. Dopiero kiedy miał siedem lat matka po raz pierwszy zabrała go na wycieczkę na wieś. Pokazała mu rozkołysane łany zbóż, szumiący las i wszędobylskie ptaki:
- To kos, to szpak, to jaskółka, to wróbel...
- Jakie te ptaszki biedne - westchnął chłopiec - nawet klatki nie mają...

Bogactwo nie oznacza obecność dóbr, ale ich nadmiar. A nadmiar zaczyna się wówczas, kiedy pieniądze i rzeczy ograniczają, otaczają sobą, stają się klatką. Wyzwala z niej śmierć. Ale czy aż jej trzeba czekać? Czy nie lepiej, miast dziwić się, tę klatkę samemu precz odrzucić?

Sobota, 28. Tydzień zwykły

DZISIEJSZA EWANGELIA Łk 12,8-12
„Kto się przyzna do Mnie wobec ludzi, przyzna się i Syn Człowieczy do niego wobec aniołów Bożych; a kto się Mnie wyprze wobec ludzi, tego wyprę się i Ja wobec aniołów Bożych.
Każdemu, kto mówi jakieś słowo przeciw Synowi Człowieczemu, będzie przebaczone, lecz temu, kto bluźni przeciw Duchowi Świętemu, nie będzie przebaczone. Kiedy was ciągnąć będą do synagog, urzędów i władz, nie martwcie się, w jaki sposób albo czym macie się bronić lub co mówić, bo Duch Święty nauczy was w tej właśnie godzinie, co mówić należy”.

PRZEMYŚL TO SOBIE:
- ... jest praktykującym katolikiem i może dostąpić godności ojca chrzestnego - ksiądz proboszcz kończył w kancelarii wypisywanie kolejnego zaświadczenia. - A pan wie, co znaczy być „praktykującym katolikiem”? - spytał oczekującego na dokument mężczyznę.
- Chodzić na Mszę do kościoła, spowiadać się, przyjmować księdza po kolędzie, mówić pacierz - mężczyzna wymienił jednym tchem.
- No tak, tak się mówi. Ale można to ująć jeszcze w inny sposób.
- Jak?
- A no tak, że praktykujący katolik, to ktoś taki, dzięki komu innym łatwiej uwierzyć w Pana Boga.

Czym się przyznajesz przed innymi do swojej wiary: złożonymi rękami, metryką, zaświadczeniem jakimś? To za mało. Pomóż innym uwierzyć w Boga. Bądź tak praktykującym!

Piątek, 28. Tydzień zwykły

DZISIEJSZA EWANGELIA Łk 12,1-7
Kiedy wielotysięczne tłumy zebrały się koło Jezusa, tak że jedni cisnęli się na drugich, zaczął mówić najpierw do swoich uczniów: „Strzeżcie się kwasu, to znaczy obłudy faryzeuszów. Nie ma bowiem nic ukrytego, co by nie wyszło na jaw, ani nic tajemnego, co by się nie stało wiadome. Dlatego wszystko, co powiedzieliście w mroku, w świetle będzie słyszane, a coście w izbie szeptali do ucha, głosić będą na dachach.
Lecz mówię wam, przyjaciołom moim: Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, a potem nic więcej uczynić nie mogą. Pokażę wam, kogo się macie obawiać: Bójcie się Tego, który po zabiciu ma moc wtrącić do piekła. Tak, mówię wam: Tego się bójcie.
Czyż nie sprzedają pięciu wróbli za dwa asy? A przecież żaden z nich nie jest zapomniany w oczach Bożych. U was zaś nawet włosy na głowie wszystkie są policzone.
Nie bójcie się: jesteście ważniejsi niż wiele wróbli”.

PRZEMYŚL TO SOBIE:

Do księdza przyszedł strapiony mężczyzna:
- Ojcze, mój szesnastoletni syn zaczyna popijać. Co mam zrobić, by dobrze go wychować? - pociągnął głośno mocno zaczerwienionym nosem.
- Jest tylko jeden sposób na to, by dziecko szło przez życie dobrą drogą.
- Jaki?
- Iść nią najpierw samemu.

Obłuda faryzeuszów polega na zmuszaniu innych do kroczenia drogą, którą sami faryzeusze nie idą. Znajdź właściwą drogę, wejdź na nią. Jeżeli utrzymasz się w kursie, nawet nie obejrzysz się, a tłumy pójdą za tobą. Lecz nie chodzi tylko o to, by inni szli za tobą, ale byście razem doszli do Królestwa Niebieskiego.

Czwartek, 28. Tydzień zwykły

DZISIEJSZA EWANGELIA Łk 11,47-54
Jezus powiedział do faryzeuszów i do uczonych w Prawie:
„Biada wam, ponieważ budujecie grobowce prorokom, a wasi ojcowie ich zamordowali. A tak jesteście świadkami i przytakujecie uczynkom waszych ojców; gdyż oni ich pomordowali, a wy im wznosicie grobowce.
Dlatego też powiedziała Mądrość Boża: Poślę do nich proroków i apostołów, a z nich niektórych zabiją i prześladować będą. Tak na tym plemieniu będzie pomszczona krew wszystkich proroków, która została przelana od stworzenia świata, od krwi Abla aż do krwi Zachariasza, który zginął między ołtarzem a przybytkiem. Tak, mówię wam, na tym plemieniu będzie pomszczona.
Biada wam, uczonym w Prawie, bo wzięliście klucze poznania; samiście nie weszli, a przeszkodziliście tym, którzy wejść chcieli”.
Gdy wyszedł stamtąd, uczeni w Piśmie i faryzeusze poczęli gwałtownie nastawać na Niego i wypytywać Go o wiele rzeczy. Czyhali przy tym, żeby Go podchwycić na jakimś słowie.

PRZEMYŚL TO SOBIE:
Dzięki systematycznym oszczędnościom kupił właśnie najnowszy model wędki: lekką, ze sprężystych włókien, z superszybkim kołowrotkiem, niezwykle mocną żyłką i kompletem haczyków, spławików i wszystkiego tego, co do skutecznego wędkowania jest niezbędne. Pierwszego wolnego popołudnia postanowił wypróbować swój nabytek. Zanęcał i zarzucał haczyk przez pół dnia. Złowił ledwie kilka rybek, za małych do garnka, więc je wypuścił. Wracając spotkał w krzakach nieopodal chłopca, który łowił na zwykły patyk ze sznurkiem i haczykiem. W koszu obok plaskało tłustymi ogonami więcej, niż pół tuzina dorodnych pstrągów.
- Wyjaśnij mi, jak to możliwe? - poprosił, spoglądając to na swoją doskonałą wędkę, to na sękaty kij w ręku chłopca.
- Widocznie nie stał pan w ukryciu i ryby widząc pana cień omijały to miejsce z daleka.

Faryzeusz to ktoś, kto nie umie się ukryć, kto na wszystko, z Panem Bogiem włącznie, rzuca swój cień. Taki niczego nie ułowi.
Chcesz dać owocne świadectwo o Bogu? Ukryj się, nie rzucaj cienia, który inni będą omijać z daleka.

Środa, 28. Tydzień zwykły

DZISIEJSZA EWANGELIA Łk 11,42-46
Jezus powiedział do faryzeuszów i uczonych w Prawie:
„Biada wam, faryzeuszom, bo dajecie dziesięcinę z mięty i ruty, i z wszelkiego rodzaju jarzyny, a pomijacie sprawiedliwość i miłość Bożą. Tymczasem to należało czynić i tamtego nie opuszczać.
Biada wam, faryzeuszom, bo lubicie pierwsze miejsce w synagogach i pozdrowienia na rynku.
Biada wam, bo jesteście jak groby niewidoczne, po których ludzie bezwiednie przechodzą”.
Wtedy odezwał się do Niego jeden z uczonych w Prawie: „Nauczycielu, tymi słowami nam też ubliżasz”.
On odparł: „I wam, uczonym w Prawie, biada. Bo wkładacie na ludzi ciężary nie do uniesienia, a sami jednym palcem ciężarów tych nie dotykacie”.

PRZEMYŚL TO SOBIE:

- Poradzę sobie z każdym teologiem, nawet całym zastępem mężów biegłych w Biblii i tradycji Kościoła - stwierdził pewnego razu znany ateusz. - Do każdej tezy potrafię znaleźć przeciwny argument. Nie boję się żadnej dysputy. Każdą wygram. W kwestii mojej pewności, że Pana Boga nie ma, mój niepokój budzi jedynie czyste i pracowite życie mojej służącej.

Diabeł nie boi się faryzeuszów i uczonych w Piśmie. To dlatego Jezus mówi im „biada”. Diabeł boi się prostego człowieka, z różańcem w ręku, uczciwego i prostego, który nie poucza innych, na nikogo nie nakłada ciężarów, jedynie sam stara się żyć pracowicie i uczciwie.

Wtorek, 28. Tydzień zwykły

DZISIEJSZA EWANGELIA Łk 11,37-41
Pewien faryzeusz zaprosił Jezusa do siebie na obiad. Poszedł więc i zajął miejsce za stołem. Lecz faryzeusz, widząc to, wyraził zdziwienie, że nie obmył wpierw rąk przed posiłkiem.
Na to rzekł Pan do niego: „Właśnie wy, faryzeusze, dbacie o czystość zewnętrznej strony kielicha i misy, a wasze wnętrze pełne jest zdzierstwa i niegodziwości. Nierozumni! Czyż Stwórca zewnętrznej strony nie uczynił także wnętrza? Raczej dajcie to, co jest wewnątrz, na jałmużnę, a zaraz wszystko będzie dla was czyste”.

PRZEMYŚL TO SOBIE:

Święty Franciszek zwrócił się pewnego do braci:
- Chodźcie, pójdziemy do miasta nauczać.
Poszli. Chodzili po ulicach, przystawali na skwerach, przeciskali się przez rynek. Po dwóch godzinach Franciszek dał znak, że czas wracać. W połowie drogi do pustelni jeden z braci zauważył:
- Ojcze Franciszku! Nie powiedziałeś tym ludziom w mieście ani jednego słowa, a przecież mieliśmy nauczać, zapomniałeś?
- Chodziliśmy po ulicach, skwerach i rynku, ludzie widzieli nasze ubogie szaty, czuli naszą radość, rozpoznawali zaufanie położone w Panu. Nie potrzeba głosić kazań, kiedy sama nasza obecność daje świadectwo o Jezusie.

Faryzeusz głosi Boga oburzeniem, zgorszenie i zdziwieniem. Ten sposób nauczania nie przysporzy jednak Bogu przyjaciół. Najprostszym i najskuteczniejszym kazaniem jest nie słowo, nawet nie gest, ale sama obecność.

Poniedziałek, 28. Tydzień zwykły

DZISIEJSZA EWANGELIA Łk 11,29-32
Gdy tłumy się gromadziły, Jezus zaczął mówić: „To plemię jest plemieniem przewrotnym. Żąda znaku, ale żaden znak nie będzie mu dany, prócz znaku Jonasza. Jak bowiem Jonasz był znakiem dla mieszkańców Niniwy, tak będzie Syn Człowieczy dla tego plemienia. Królowa z Południa powstanie na sądzie przeciw ludziom tego plemienia i potępi ich; ponieważ ona przybyła z krańców ziemi słuchać mądrości Salomona, a oto tu jest coś więcej niż Salomon. Ludzie z Niniwy powstaną na sądzie przeciw temu plemieniu i potępią je; ponieważ oni dzięki nawoływaniu Jonasza się nawrócili, a oto tu jest coś więcej niż Jonasz”.


PRZEMYŚL TO SOBIE

Chłopiec przyniósł do szkoły pożyczony od starszego brata zegarek. Chwalił się nim przed wychowawczynią i całą klasą.
- On mówi, która jest godzina - wyjaśniła zdziwionym dzieciom nauczycielka.
- Nie mówi - sprostował chłopiec. - Ale wskazuje. I w dodatku trzeba na niego spojrzeć, żeby się dowiedzieć, która godzina.

Gdyby Żydzi spojrzeli na Jezusa, nie oczekiwaliby znaku.
Wiara rozjaśnia, nadaje sens, wskazuje pory i kierunki. Ale trzeba zdobyć się na trud spojrzenia na Jezusa, by je rozpoznać. On jest jak zegarek - trzeba nań spojrzeć.
Kieruj, Panie, moje spojrzenie, zawsze ku Tobie.

niedziela, 5 października 2008

Sobota, 27. Tydzień zwykły

DZISIEJSZA EWANGELIA Łk 11,27-28
Gdy Jezus mówił do tłumów, jakaś kobieta z tłumu głośno zawołała do Niego: „Błogosławione łono, które Cię nosiło, i piersi, które ssałeś”.
Lecz On rzekł: „Owszem, ale również błogosławieni ci, którzy słuchają słowa Bożego i zachowują je”.

PRZEMYŚL TO SOBIE:
Pewnemu muzykalnemu królowi przedstawiono cudowne dziecko: kilkuletniego chłopczyka, który cudownie grał na skrzypcach. Król wysłuchał jego popisu z uwagą, a potem, skinąwszy, przywołał go do siebie i rzekł mu:
- Pamiętaj do końca życia, że taka piękna gra nie jest twoją zasługą, ale twoim obowiązkiem…

Bycie Matką Bożą jest nie tylko zaszczytem, ale i powinnością Maryi. To znaczy, że bycie chrześcijaninem, uczniem Chrystusem jest nie tyle zaszczytem, co obowiązkiem. Zrób bilans zaszczytów ci przysługujących. Zlicz je, skataloguj, a potem wszystkie, co do jednego, przenieś do działu „moje obowiązki”. Uszczęśliwisz siebie i innych.

Piątek, 27. Tydzień zwykły

DZISIEJSZA EWANGELIA Łk 11,15-26
Gdy Jezus wyrzucał złego ducha, niektórzy z tłumu rzekli: „Przez Belzebuba, władcę złych duchów, wyrzuca złe duchy”. Inni zaś, chcąc Go wystawić na próbę, domagali się od Niego znaku z nieba.
On jednak znając ich myśli rzekł do nich: „Każde królestwo wewnętrznie skłócone pustoszeje i dom na dom się wali. Jeśli więc i szatan sam z sobą jest skłócony, jakże się ostoi jego królestwo? Mówicie bowiem, że Ja przez Belzebuba wyrzucam złe duchy. Lecz jeśli Ja przez Belzebuba wyrzucam złe duchy, to przez kogo je wyrzucają wasi synowie? Dlatego oni będą waszymi sędziami. A jeśli Ja palcem Bożym wyrzucam złe duchy, to istotnie przyszło już do was królestwo Boże. Gdy mocarz uzbrojony strzeże swego dworu, bezpieczne jest jego mienie. Lecz gdy mocniejszy od niego nadejdzie i pokona go, zabierze wszystką broń jego, na której polegał, i łupy jego rozda.
Kto nie jest ze Mną, jest przeciwko Mnie; a kto nie zbiera ze Mną, rozprasza.
Gdy duch nieczysty opuści człowieka, błąka się po miejscach bezwodnych, szukając spoczynku. A gdy go nie znajduje, mówi: «Wrócę do swego domu, skąd wyszedłem». Przychodzi i zastaje go wymiecionym i przyozdobionym. Wtedy idzie i bierze siedem innych duchów, złośliwszych niż on sam; wchodzą i mieszkają tam.
I staje się późniejszy stan owego człowieka gorszy niż poprzedni”.

PRZEMYŚL TO SOBIE:
Ignacemu Paderewskiemu, politykowi i wirtuozowi fortepianu królowa angielska powiedziała, zachwycona jego koncertem:
- Panie Paderewski, jest pan geniuszem.
- Wasza wysokość – odpowiedział jej mistrz Ignacy – musi pani jednak wiedzieć, że nim zostałem geniuszem, byłem wołem roboczym.

Droga zbawienia jest podobna do drogi kariery – żeby osiągnąć prawdziwy sukces, trzeba się naharować niczym wół. Trzeba nawet, jak w wyścigu szczurów, porozpychać się łokciami – ze złem. I nie wolno przepuścić żadnej okazji – do dobrego. I nie wolno raz wyrzuconemu diabłu pozwolić, by powrócił. Bo całą zbawczą karierę on i inni diabli wezmą.

Czwartek, 27. Tydzień zwykły

DZISIEJSZA EWANGELIA Łk 11,5-13
Jezus powiedział do swoich uczniów:
„Ktoś z was, mając przyjaciela, pójdzie do niego o północy i powie mu: «Przyjacielu, użycz mi trzy chleby, bo mój przyjaciel przybył do mnie z drogi, a nie mam co mu podać». Lecz tamten odpowie z wewnątrz: «Nie naprzykrzaj mi się. Drzwi są już zamknięte i moje dzieci leżą ze mną w łóżku. Nie mogę wstać i dać tobie».
Mówię wam: Chociażby nie wstał i nie dał z tego powodu, że jest jego przyjacielem, to z powodu jego natręctwa wstanie i da mu, ile potrzebuje.
I ja wam powiadam: Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam. Każdy bowiem, kto prosi, otrzymuje; kto szuka, znajdzie, a kołaczącemu otworzą.
Jeżeli którego z was, ojców, syn poprosi o chleb, czy poda mu kamień? Albo o rybę, czy zamiast ryby poda mu węża? Lub też gdy prosi o jajko, czy poda mu skorpiona? Jeśli więc wy, choć źli jesteście, umiecie dawać dobre dary swoim dzieciom, o ileż bardziej Ojciec z nieba da Ducha Świętego tym, którzy Go proszą”.

PRZEMYŚL TO SOBIE:

Ksiądz proboszcz, myśląc, iż w ten sposób pewniej trafi do parafian, strasznie na kazaniach krzyczał. Podczas kolejnej głośniej nauki jakaś dziewczynka zapytała swoją mamusię:
- Dlaczego on tak krzyczy?
Kobieta, lojalna parafianka, chcąc ratować jakoś przed dzieckiem twarz proboszcza, odpowiedziała:
- Bo chce, żeby go Pan Bóg usłyszał.
- a to ono nie wie, że zamiast tak wrzeszczeć, lepiej stanąć bliżej Pana Boga?
Skuteczność modlitwy nie zależy od tego jak głośno i jak długo, a nawet co mówimy, ale p tego, jak blisko Boga jesteśmy. A najbliżej Boga jesteś wówczas, gdy w nim trwasz. A trwasz w nim, jeśli nie ustajesz w modlitwie, kiedy modlisz się wytrwale. A co znaczy modlić się wytrwale? No dobrze, powiem: modlić się wytrwale, oznacza po prostu naprzykrzać się Panu Bogu.

Środa, 27. Tydzień zwykły

DZISIEJSZA EWANGELIA Łk 11,1-4
Gdy Jezus przebywał w jakimś miejscu na modlitwie i skończył ją, rzekł jeden z uczniów do Niego: „Panie, naucz nas się modlić, jak i Jan nauczył swoich uczniów”.
A On rzekł do nich: „Kiedy się modlicie, mówcie:
«Ojcze, święć się imię Twoje,
przyjdź królestwo Twoje.
Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj
i przebacz nam nasze grzechy,
bo i my przebaczamy każdemu, kto nam zawini;
i nie dopuść, byśmy ulegli pokusie»”.

PRZEMYŚL TO SOBIE:
Do gospody na odludziu zawitało dwóch utrudzonych wędrowców z zamiarem pokrzepienia ciał posiłkiem i snem. Ledwo weszli do środka, pierwszy z nich odczuł strach:
- To miejsce wygląda jak mordownia. Możemy nie wyjść stąd cało. Ruszajmy dalej.
- Przynajmniej coś zjedzmy – zaproponował drugi.
Zamówili wieczerzę. Skulili się obaj, gdy nieogolony gospodarz o wzroku mordercy postawił przed nimi obitą miskę z dymiącą gorącem strawą.
- Wybaczcie, że nie będę wam towarzyszył, ale zawsze o tej porze wraz z żoną i dziećmi odmawiamy różaniec.
Kiedy tylko zniknął za kuchennymi drzwiami, pierwszy wędrowiec, szepnął na ucho swojemu towarzyszowi:
- Zmiana planów, zostajemy.
- Dlaczego?
- Bo w domu, w którym ludzie się modlą, nie może nas spotkać nic złego.

Dlaczego uczniowie proszą Jezusa: naucz nas modlić się? Czy chodzi tylko o słowa kierowane do Boga? Nie, za tą prośbą kryje się coś więcej. Modlić się, znaczy być dobrym człowiekiem. A więc uczniowie proszą Jezusa, by nauczył ich, jak być dobrymi.
Jeżeli twoja modlitwa nie czyni cię lepszym, oznacza to, że nie umiesz się modlić. Choćbyś najpiękniejsze i najdłuższe litanie znał na pamięć.

Wtorek, 27. Tydzień zwykły

Vincenzo Campi, Jezus w domu Marii i Marty, olej na płótnie, Galeria Estense, Modena

DZISIEJSZA EWANGELIA Łk 10,38-42

Jezus przyszedł do jednej wsi. Tam pewna niewiasta, imieniem Marta, przyjęła Go do swego domu. Miała ona siostrę, imieniem Maria, która siadła u nóg Pana i przysłuchiwała się Jego mowie.
Natomiast Marta uwijała się koło rozmaitych posług. Przystąpiła więc do Niego i rzekła: „Panie, czy ci to obojętne, że moja siostra zostawiła mnie samą przy usługiwaniu? Powiedz jej, żeby mi pomogła”.
A Pan jej odpowiedział: „Marto, Marto, troszczysz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba mało albo tylko jednego. Maria obrała najlepszą cząstkę, której nie będzie pozbawiona”.

PRZEMYŚL TO SOBIE:
Seminarzysta chorując, skarżył się duchowemu przewodnikowi:
- Ojcze, cierpienie przeszkadza mi w modlitwie i w nauce. Westchnij za mną do Boga.
A ów spojrzawszy na niego, odpowiedział:
- A skąd ty wiesz, co się Bogu bardziej podoba: twoja modlitwa i nauka czy też twoje cierpienie?

Co oznacza lepsza cząstka, o której wspomina Jezus? Wyższość modlitwy nad pracą, nauki nad trudem i cierpieniem? Nie. Lepsza cząstka oznacza po prostu czynienie tego, czego Bóg w danym momencie oczekuje.

Poniedziałek, 27. Tydzień zwykły

Jose Tapiro Baro, Miłosierny Samarytanin, olej na płótnie

DZISIEJSZA EWANGELIA Łk 10,25-37

Oto powstał jakiś uczony w Prawie i wysławiając Jezusa na próbę, zapytał: „Nauczycielu, co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne?”
Jezus mu odpowiedział: „Co jest napisane w Prawie? Jak czytasz?”
On rzekł: „Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całą swoją mocą i całym swoim umysłem; a swego bliźniego jak siebie samego”.
Jezus rzekł do niego: „Dobrześ odpowiedział. To czyń, a będziesz żył”.
Lecz on, chcąc się usprawiedliwić, zapytał Jezusa: „A kto jest moim bliźnim?”
Jezus nawiązując do tego rzekł: „Pewien człowiek schodził z Jerozolimy do Jerycha i wpadł w ręce zbójców. Ci nie tylko że go obdarli, lecz jeszcze rany mu zadali i zostawiwszy na pół umarłego, odeszli. Przypadkiem przechodził tą drogą pewien kapłan; zobaczył go i minął. Tak samo lewita, gdy przyszedł na to miejsce i zobaczył go, minął.
Pewien zaś Samarytanin, będąc w podróży, przechodził również obok niego. Gdy go zobaczył, wzruszył się głęboko: podszedł do niego i opatrzył mu rany, zalewając je oliwą i winem; potem wsadził go na swoje bydlę, zawiózł do gospody i pielęgnował go.
Następnego zaś dnia wyjął dwa denary, dał gospodarzowi i rzekł: «Miej o nim staranie, a jeśli co więcej wydasz, ja oddam tobie, gdy będę wracał».
Któryż z tych trzech okazał się według twego zdania bliźnim tego, który wpadł w ręce zbójców?”
On odpowiedział: „Ten, który mu okazał miłosierdzie”.
Jezus mu rzekł: „Idź i ty czyń podobnie”.


PRZEMYŚL TO SOBIE:
O pewnym wioskowym rabinie mówiono, że codziennie wstępuje do nieba. Jakiś niedowiarek postanowił to sprawdzić, mając nadzieję, że uda mu się zdemaskować i ośmieszyć rabina. Jeszcze przed świtem zaczaił się w krzakach przed jego chałupą. Z pierwszym brzaskiem rabin wyszedł z siekierą na ramieniu. Skierował się w stronę lasu, gdzie przygotował naręcze drew. Zarzuciwszy je sobie na plecy udał się następnie do chaty mieszkającej samotnie, obłożnie chorej staruszki. Na klęczkach wymiótł popiół i rozpalił w piecu. Wszystko to niedowiarek śledził z ukrycia.
- No i co, widziałeś rabina, jak wstępuje do nieba? – pytali go zniecierpliwieni koledzy, gdy tylko wrócił. A on tylko zniechęcony machnął ręką i krótko odpowiedział:
- On wstępuje jeszcze wyżej, niż tylko do nieba…

Unosisz się, przestrzegając przykazań. Trochę wyżej unosisz się, modlitwą i studium Pisma Świętego. Ale najwyżej wznosisz się, pełniąc uczynki miłosierdzia wobec bliźnich.
Panie, jeśli jestem zbyt ciężki, by się unieść, oderwawszy się od ziemi, pozwól mi chociaż stanąć na palcach, na chwilę…

poniedziałek, 29 września 2008

Niedziela, 27. Tydzień zwykły

James Tissot, Kamień węgielny, 1886-1896, akwarela

DZISIEJSZA EWANGELIA Mt 21,33–43:

Jezus powiedział do arcykapłanów i starszych ludu:
„Posłuchajcie innej przypowieści. Był pewien gospodarz, który założył winnicę. Otoczył ją murem, wykopał w niej prasę, zbudował wieżę, w końcu oddał ją w dzierżawę rolnikom i wyjechał. Gdy nadszedł czas zbiorów, posłał swoje sługi do rolników, by odebrali plon jemu należny. Ale rolnicy chwycili jego sługi i jednego obili, drugiego zabili, trzeciego kamieniami obrzucili. Wtedy posłał inne sługi, więcej niż za pierwszym razem, lecz i z nimi tak samo postąpili.
W końcu posłał do nich swego syna, tak sobie myśląc: »Uszanują mojego syna«.
Lecz rolnicy, zobaczywszy syna, mówili do siebie: »To jest dziedzic; chodźcie, zabijmy go, a posiądziemy jego dziedzictwo«. Chwyciwszy go, wyrzucili z winnicy i zabili. Kiedy więc właściciel winnicy przyjdzie, co uczyni z owymi rolnikami?”.
Rzekli Mu: „Nędzników marnie wytraci, a winnicę odda w dzierżawę innym rolnikom, takim, którzy mu będą oddawali plon we właściwej porze”.
Jezus im rzekł: „Czy nigdy nie czytaliście w Piśmie: »Właśnie ten kamień, który odrzucili budujący, stał się głowicą węgła. Pan to sprawił i jest cudem w naszych oczach«. Dlatego powiadam wam: Królestwo Boże będzie wam za brane, a dane narodowi, który wyda jego owoce”.

PRZEMYŚL TO SOBIE:

OWOCE

- Oddajmy pokłon Krzyżowi!
- Bogu niech będą dzięki! - ministranci odkrzyknęli gromkim chórkiem piskliwych głosików. Ksiądz Józef odłożył na bok kielich, zsunął przez głowę czerwony ornat i rozścielił go przed sobą. Sięgnął po stułę, ucałował krzyżyk wyhaftowany pośrodku i położył ją na ornacie. Kiedy zaczął się mocować ze zbyt mocno zaciągniętym węzłem na cingulum - białym grubym sznurem, którym przewiązana była alba - do zakrystii wszedł ktoś nieśmiało.
- Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
- Nie wieki wieków - odpowiedział ksiądz Józef nie podnosząc wzroku znad fatalnego węzła.
- Proszę księdza dobrodzieja ja na Mszę chciałem dać...
- Już, momencik, tylko zdejmę albę - jegomość szczęśliwie uporał się z cingulum. Pewnym ruchem rozwiązał wstążki przytrzymujące kołnierzyk alby. Jeszcze tylko kilka pewnych ruchów, takich trochę jak przy tańczeniu lambady i alba leżała na blacie staromodnej komody obok ornatu, stuły i cingulum. Ksiądz Józef wyswobodził się jeszcze z humerału i już był gotów do rozmowy.
- A, to wy Krzysztofie? Witajcież! - podał rękę przybyłemu. Ten ujął ją delikatnie w grube jak parówki palce i kłując nieogoloną brodą złożył szybki pocałunek na wierzchu kapłańskiej dłoni.
- Ja bym chciał, księże dobrodzieju Msze zamówić.
- A kiedy mam tę Mszę odprawić?
- O, to już jak księdzu dobrodziejowi pasuje. Bo mnie to jest obojętne. Ale, jeśli można prosić, to chciałbym, żeby ona Msza jak najszybciej odprawiona była.
- To za tydzień we wtorek rano będzie. A w jakiej intencji?
- No wie ksiądz - Krzysztof zmieszał się nieco - no w takiej, co to Pan Bóg wie o co chodzi.
- Dobrze, w intencji Bogu wiadomej - ksiądz zapisał drobnymi literami rubryczkę w notesie. - Ale skoro to ja mam tę Mszę odprawiać, to mnie możecie Krzysztofie, jak na spowiedzi, pod tajemnicą powiedzieć co to za intencja.
A co tu dużo gadać - Krzysztof żachnął się - Tu chodzi o taką sprawę, że Kubalka, mój sąsiad znaczy się, krowę sobie na jarmarku kupił. No i żal patrzeć jak ona wedle obory chodzi jego, a nie mojej. Mnie na krowę nie stać...
- A, i chcecie, żebym Mszę na intencję tych pieniędzy, żebyście je mieli, odprawił - przerwał ksiądz.
- Nie. Nie o to. Tylko żeby jemu ta krowa zdechła...
Nie wystarczy być ochrzczonym, aby żyć w Królestwie Bożym. Musisz nadto przynosić owoce. Pamiętaj: przynosić owoce, a nie - zazdroszcząc ich bliźnim - rzucać tylko cień...

Sobota, 26. Tydzień zwykły

DZISIEJSZA EWANGELIA Łk 10,17-24
Wróciło siedemdziesięciu dwóch z radością mówiąc: „Panie, przez wzgląd na Twoje imię, nawet złe duchy nam się poddają”.
Wtedy rzekł do nich: „Widziałem szatana spadającego z nieba jak błyskawica. Oto dałem wam władzę stąpania po wężach i skorpionach, i po całej potędze przeciwnika, a nic wam nie zaszkodzi. Jednak nie z tego się cieszcie, że duchy się wam poddają, lecz cieszcie się, że wasze imiona zapisane są w niebie”.
W tej właśnie chwili Jezus rozradował się w Duchu Świętym i rzekł: „Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom. Tak, Ojcze, gdyż takie było Twoje upodobanie. Ojciec mój przekazał Mi wszystko. Nikt też nie wie, kim jest Syn, tylko Ojciec; ani kim jest Ojciec, tylko Syn i ten, komu Syn zechce objawić”.
Potem zwrócił się do samych uczniów i rzekł: „Szczęśliwe oczy, które widzą to, co wy widzicie. Bo powiadam wam: Wielu proroków i królów pragnęło ujrzeć to, co wy widzicie, a nie ujrzeli, i usłyszeć, co słyszycie, a nie usłyszeli”.

PRZEMYŚL TO SOBIE:
Młody mężczyzna od miesiąca każdy dzień od świtu do zmierzchu poświęcał swojemu doktoratowi z psychologii. Jego świeżo poślubiona małżonka, mając tego już dość, by oderwać go od książek stanęła pewnego wieczoru w drzwiach w dość wyzywającej pozie i stroju, i zapytała prowokacyjnie:
- Najdroższy, powiedz, dlaczego ty mnie tak bardzo kochasz?
Zaś on nie odrywając nawet oczu od kolejnej książki odpowiedział pytaniem na pytanie:
- A co masz na myśli mówiąc „tak bardzo”: głębię, zakres, intensywność, czas trwania, natężenie czy częstotliwość mojego uczucia?

Właściwie to nie Pan Bóg zakrył tajemnice królestwa przed mądrymi i roztropnymi. To oni sami spuścili na nie zasłonę dociekań, obliczeń, tabel, wykresów i formuł, próbowali zważyć, zmierzyć, zbadać, traktowali je okiem, uchem, palcem, nosem i językiem. Starali się doświadczyć je wszystkim. Wszystkim - tylko nie sercem. Mędrcy składają się z przewodu pokarmowego, otoczonego jedną wielką ciekawością. Prostaczkowie cali są sercem.

Środa, 26. Tydzień zwykły

DZISIEJSZA EWANGELIA Łk 9,57-62
Gdy Jezus z uczniami szedł drogą, ktoś powiedział do Niego: „Pójdę za Tobą, dokądkolwiek się udasz”.
Jezus mu odpowiedział: „Lisy mają nory i ptaki powietrzne gniazda, lecz Syn Człowieczy nie ma miejsca, gdzie by głowę mógł oprzeć”.
Do innego rzekł: „Pójdź za Mną”. Ten zaś odpowiedział: „Panie, pozwól mi najpierw pójść i pogrzebać mojego ojca”.
Odparł mu: „Zostaw umarłym grzebanie ich umarłych, a ty idź i głoś królestwo Boże”.
Jeszcze inny rzekł: „Panie, chcę pójść za Tobą, ale pozwól mi najpierw pożegnać się z moimi w domu”.
Jezus mu odpowiedział: „Ktokolwiek przykłada rękę do pługa, a wstecz się ogląda, nie nadaje się do królestwa Bożego”.

PRZEMYŚL TO SOBIE: Bardzo wczesną wiosną kura i świnia przechadzały się po podwórku, kiedy przez otwarte okno chałupy ich nozdrzy dobiegł zapach gotowanej szynki i jaj na wielkanocny stół.
- Cóż, czeka nas ten sam los... - westchnęła kura.
- O, przepraszam cię bardzo - oburzyła się świnia. - Jeśli chodzi o jajka, które zabierają ci gospodarze, to jest to z twojej strony tylko wyrzeczenie. Zaś jeśli chodzi o mnie i o szynkę, to tę kwestię można rozpatrywać tylko i wyłącznie w kategoriach całkowitego poświęcenia.

Oddać Jezusowi część siebie, oznacza co najwyżej wyrzeczenie. To też dobre, ale za mało. Jezus oczekuje od nas poświęcenia, czyli oddania całkowitego, bez reszty, bez zostawiania sobie czegoś, pozwalania sobie na coś tam jeszcze. Różnica między wyrzeczeniem a poświęceniem jest rzeczywiście, jak między jajkiem i szynką.

Wtorek, 26. Tydzień zwykły

DZISIEJSZA EWANGELIA Łk 9,51-56
Gdy dopełniał się czas wzięcia Jezusa z tego świata, postanowił udać się do Jerozolimy i wysłał przed sobą posłańców. Ci wybrali się w drogę i przyszli do pewnego miasteczka samarytańskiego, by Mu przygotować pobyt. Nie przyjęto Go jednak, ponieważ zmierzał do Jerozolimy.
Widząc to uczniowie Jakub i Jan rzekli: „Panie, czy chcesz, a powiemy, żeby ogień spadł z nieba i zniszczył ich?”
Lecz On odwróciwszy się zabronił im. I udali się do innego miasteczka.

PRZEMYŚL TO SOBIE:
Opowiadał znajomy taką historię:
Co roku w pierwszą sobotę września robimy rodzinne prażone: pieczenie pokrojonych w plasterki ziemniaków z kawałkami boczku i cebulą, w żeliwnym garnku, wyłożonym liśćmi kapusty - oczywiście na ognisku rozpalonym w ogrodzie, pod gołym niebem. Co roku zapraszamy też naszą ciocię, która mieszka dwie przecznice dalej. Tylko raz nie zaprosiliśmy jej wcześniej. Zapomnieliśmy. Dopiero przed rozpaleniem ogniska kiedy żona spytała o nią, wskoczyłem do samochodu, żeby przywieźć ciocię.
- Za późno - powiedziała z przekąsem, kiedy stałem nieporadny w drzwiach jej domu. - Już modliłam się, żeby deszcz zepsuł wam całą zabawę.

Jesteśmy suflerami Pana Boga, podsuwamy mu podpowiedzi, co ma zrobić, zwłaszcza z grzesznikami, jak ich ukarać, z jaką surowością potraktować, jakim ogniem wypalić. Panie Boże, proszę cię, Ty - podobnie jak apostołów, którzy chcą zesłać gromy na Samarię - nigdy nie traktuj nas tak do końca poważnie.

Poniedziałek, 26. Tydzień zwykły

DZISIEJSZA EWANGELIA Łk 9,46-50
Uczniom Jezusa przyszła myśl, kto z nich jest największy.
Lecz Jezus, znając myśli ich serca, wziął dziecko, postawił je przy sobie i rzekł do nich: „Kto przyjmie to dziecko w imię moje, Mnie przyjmuje; a kto Mnie przyjmie, przyjmuje Tego, który Mnie posłał. Kto bowiem jest najmniejszy wśród was wszystkich, ten jest wielki”.
Wtedy przemówił Jan: „Mistrzu, widzieliśmy kogoś, jak w imię twoje wypędzał złe duchy, i zabranialiśmy mu, bo nie chodzi z nami”.
Lecz Jezus mu odpowiedział: „Nie zabraniajcie; kto bowiem nie jest przeciwko wam, ten jest z wami”.

PRZEMYŚL TO SOBIE:
Osiemdziesięcioletniego wirtuoza skrzypiec zapytano, dlaczego wciąż ćwiczy po sześć godzin dziennie.
- Bo myślę, że wciąż robię postępy - odpowiedział.

„Największy”, to ktoś doskonały, spełniony. Najmniejszy, jak dziecko - nie oznacza prostaka, głupca czy niedorajdy, ale człowieka, który jest niespełniony, niedoskonały, który ma świadomość, że może się jeszcze nauczyć, że może zrobić postępy, że jutro może być jeszcze lepszym i mądrzejszym, niż jest dziś.
Panie, uchroń mnie przed starczym poczuciem satysfakcji i spełnienia, niech zawsze będę ciekawym Ciebie, świata i samego siebie - dzieckiem.

poniedziałek, 22 września 2008

Niedziela, 26. Tydzień Zwykły

DZISIEJSZA EWANGELIA Mt 21,28–32:
Jezus powiedział do arcykapłanów i starszych ludu:
„Co myślicie? Pewien człowiek miał dwóch synów. Zwrócił się do pierwszego i rzekł: »Dziecko, idź dzisiaj i pracuj w winnicy«. Ten odpowiedział: »Idę, Panie«, lecz nie poszedł. Zwrócił się do drugiego i to samo powiedział. Ten odparł: »Nie chcę«. Później jednak opamiętał się i poszedł. Któryż z tych dwóch spełnił wolę ojca?”.
Mówią Mu: „Ten drugi”.
Wtedy Jezus rzekł do nich: „Zaprawdę powiadam wam: Celnicy i nierządnice wchodzą przed wami do królestwa niebieskiego. Przyszedł bowiem do was Jan drogą sprawiedliwości, a wyście mu nie uwierzyli. Celnicy zaś i nierządnice uwierzyli mu. Wy patrzyliście na to, ale nawet później nie opamiętaliście się, żeby mu uwierzyć”.

PRZEMYŚL TO SOBIE:

Nie odmawiaj
Na wieś wielkie zmiany przyszły. Najpierw ciężkie spychacze i koparki rowy głębokie kopiąc mokradła zmeliorowały. Potem wzdłuż drogi do miasta prowadzącej stanęły równym rzędem krągłe drewniane słupy druty z prądem podtrzymujące. Na tych drutach jaskółki jak koraliki na sznurku siadywały czarno białe fraki piórek iskając. W chałupach wieczorami co rusz rozbłyskały żarówki a sołtys nawet radio takie wielkie z drewnianym pudłem do domu sprawił. Wszystko już prawie było jak w mieście, takie pańskie i eleganckie. Wszystko, z wyjątkiem drogi. Ta bowiem wijąc się jak wąż, czy to dla ominięcia niegdysiejszych kałuż, czy też że ją uciekający przed abstynencją jak diabeł przed święconą wodą woźnice tak ujeździli, latem dech w piersi kurzem zatykała, a w pozostałe pory roku bajorem i grzęzawiskiem koła wozów po osie topiła, srogą tylko zimą lodową taflą ścięta.
Tej wiosny we wsi miastowe inżyniery się pojawili. Ganiając z biało czerwonymi tyczkami drogę zaczęli wytyczać nową. Ludzie, żeby przed miastowymi się nie ośmieszyć a i do pożytku wspólnego się przyłożyć chętnie jakie parę piędzi ziemi odstępowali gdzie indziej zaś odzyskiwali dla drogi wyprostowania. Tylko stary Materka się uparł:
- Nie oddam, co moje - oznajmił - chyba, że po moim trupie!
I na tym stanęło. Jesienią droga gotowa była - szeroka, gładka i prosta, tylko przy Materkowym obejściu wężowato się kręcąca.
Następnej wiosny nieszczęście się stało na tym zawijasie drogi. Materka trawy pokosił, wysuszył, bo słońce mocno i stale świeciło. Tego dnia furę pełną siana wiózł z pola. Wspinać mu się na wierzchołek sążnistej kopy nie chciało, więc szedł obok lejce niedbale w jednej, a bat w drugiej ręce trzymając. Wóz był wąski, drabiniasty, kopa siana zaś szeroko się na boki rozkładała, tak, że Materki prawie wcale widać nie było. Kiedy fura znalazła się na pierwszym zakręcie, na wysokości pierwszego kołka Materkowego płotu, dopadła ją ciężarówka, co to do miasta mleko w bańkach zwoziła. Widok na drogę był dobry, więc kierowca wziął się za omijanie fury. Blisko wozu jechał, powoli, źdźbła suchej trawy o szoferkę i burty się ocierały. Blisko fury jechał, bo Materki idącego pod parasolem siana nie widział. Aż usłyszał głuchy stuk. Coś go tknęło. Zaraz za furą zjechał na bok, wyskoczył z kabiny. Dwa siwki niespokojnie strzygły uszami. Materka w kałuży krwi bez życia leżał na środku zakrętu, w tym miejscu, gdzie swojego na drogę nie chciał oddać. Chyba, że po trupie.
Kiedy cię proszą o coś, nie odmawiaj, zaklinając się, że po twoim trupie. Nawet gdybyś odmówił, opamiętaj się i zrób, o co cię proszą. Żeby twój Ojciec w niebie się nie gniewał.

Sobota, 25. Tydzień zwykły

DZISIEJSZA EWANGELIA Łk 9,43b-45
Gdy wszyscy pełni byli podziwu dla wszystkich czynów Jezusa, On powiedział do swoich uczniów: „Weźcie wy sobie dobrze do serca te właśnie słowa: Syn Człowieczy będzie wydany w ręce ludzi”.
Lecz oni nie rozumieli tego powiedzenia; było ono zakryte przed nimi, tak że go nie pojęli, a bali się zapytać Go o nie.

PRZEMYŚL TO SOBIE:
Wichura strąciła krzyż w wieży kościoła. Pierwszymi, którzy przyszli do proboszcza, prosząc o możliwie szybką reperację szkody, byli piloci, szkolący się na pobliskim lotnisku.
- Wraz z krzyżem straciliśmy najlepszy punkt orientacyjny, umożliwiający bezpieczne lądowanie - wytłumaczyli.

Czy Jezus rzeczywiście musi cierpieć, dać się przybić do krzyża rękami ludzi? Tak. Bo nie przyszedł, by go podziwiać, ale naśladować. Nie ma być obrazem na wystawie, ale znakiem, służącym do orientacji, punktem odniesienia całej ludzkiej rzeczywistości do przestrzeni Królestwa Bożego.
Pogubiłeś się? Poszukaj najpierw krzyża, a on pomoże ci odnaleźć siebie.