niedziela, 31 sierpnia 2008

Sobota. 22. Tydzień Zwykły

Matthias Scheits, Jezus w szabat przechodzi wśród zbóż, 1672, drzeworyt

DZISIEJSZA EWANGELIA Łk 6,1-5

W pewien szabat Jezus przechodził wśród zbóż, a uczniowie zrywali kłosy i wykruszając je rękami, jedli.
Na to niektórzy z faryzeuszów mówili: „Czemu czynicie to, czego nie wolno czynić w szabat?”
Wtedy Jezus rzekł im w odpowiedzi: „Nawet tegoście nie czytali, co uczynił Dawid, gdy był głodny on i jego ludzie? Jak wszedł do domu Bożego i wziąwszy chleby pokładne, sam jadł i dał swoim ludziom? Chociaż samym tylko kapłanom wolno je spożywać”.
I dodał: „Syn Człowieczy jest panem szabatu”.

PRZEMYŚL TO SOBIE:
Trudny temat katechezy: Bóg jest miłością.
- Co to znaczy? – pyta ksiądz swoich uczniów.
- To znaczy, że Bóg nas kocha – odpowiada ktoś pierwszy z brzegu.
- Tak bardzo nas kocha, że dał nam swojego Syna! – zauważa ktoś inny.
Na chwilę zapada przejmująca cisza. W końcu ktoś się odzywa:
- Bóg jest miłością, to znaczy, że stworzył miliardy ludzi, a każdego z nich kocha tak, jakby był jedynakiem.

I właśnie z tego powodu Bóg nie razi gromem z jasnego nieba apostołów łuskających kłosy w szabat. Bo Bóg jest miłością, a miłość żadnemu jedynakowi nie pozwoli głodować.
Daj mi cieszyć się Twą miłością, Panie. Pozwól mi być dumnym z faktu, że jestem Twoim dzieckiem. Uciesz mnie świadomością, że kochasz nas wszystkich razem i zarazem każdego z nas z osobna taką samą, bezgraniczną, nieskończoną, miłosierną miłością.

Piątek, 22. Tydzień zwykły

Anonim, Jan Chrzciciel z księgą i Barankiem, 1440, Museum Meermanno Westreenianum, Haga

DZISIEJSZA EWANGELIA Łk 5,33-39

Faryzeusze i uczeni w Piśmie rzekli do Jezusa:
„Uczniowie Jana dużo poszczą i modły odprawiają, tak samo uczniowie faryzeuszów; Twoi zaś jedzą i piją”.
Jezus rzekł do nich: „Czy możecie gości weselnych nakłonić do postu, dopóki pan młody jest z nimi? Lecz przyjdzie czas, kiedy zabiorą im pana młodego, i wtedy, w owe dni, będą pościli”.
Opowiedział im też przypowieść: „Nikt nie przyszywa do starego ubrania łaty z tego, co oderwie od nowego; w przeciwnym razie i nowe podrze, i łata z nowego nie nada się do starego.
Nikt też młodego wina nie wlewa do starych bukłaków; w przeciwnym razie młode wino rozerwie bukłaki i samo wycieknie, i bukłaki się zepsują. Lecz młode wino należy lać do nowych bukłaków. Kto się napił starego wina, nie chce potem młodego, mówi bowiem: «Stare jest lepsze»”.

PRZEMYŚL TO SOBIE:
Pewien myśliwy kupił sobie psa. I zaraz zabrał go na polowanie na kaczki. Już po pierwszym celnym strzale pies bez żadnej komendy ruszył przed siebie, wskoczył na taflę jeziora i krocząc po powierzchni dopadł szamoczącą się jeszcze kaczkę, chwycił w zęby i – tak samo kroczący po wodnej tafli – przyniósł do stóp nowego pana. I tak było za każdym celnym strzałem.
Następnego dnia myśliwy zabrał na polowanie jeszcze swojego przyjaciela. Sytuacja dokładnie się powtórzyła: celny strzał, pies przynosi zdobycz w pysku, krocząc po jeziorze.
- Widziałeś to? – myśliwy spytał przyjaciela. – I co o tym myślisz?
- No nic, musisz się pogodzić z tym, że ten pies nie umie pływać i tyle!

Faryzeusze nie widzą w Jezusie Mesjasza, którym należy się cieszyć, ale gorszyciela, który odwodzi od praktykowania postu. Co to jest? Oczy na uwięzi? Zatwardzenie serca? Zwapnienie mózgu?
Panie, naucz mnie dostrzegać cuda. Naucz mnie nazywać je po imieniu. Naucz mnie cieszyć się nimi. Wiem, że będzie to możliwe tylko wówczas, gdy pozwolę się napełnić Twojej łasce.

Czwartek, 22. Tydzień zwykły

Jan Bruegel Starszy, Jezus naucza z łodzi, olej na desce, kolekcja prywatna

DZISIEJSZA EWANGELIA Łk 5,1-11

Gdy tłum cisnął się do Jezusa, aby słuchać słowa Bożego, a On stał nad jeziorem Genezaret, zobaczył dwie łodzie stojące przy brzegu; rybacy zaś wyszli z nich i płukali sieci. Wszedłszy do jednej łodzi, która należała do Szymona, poprosił go, żeby nieco odbił od brzegu. Potem usiadł i z łodzi nauczał tłumy.
Gdy przestał mówić, rzekł do Szymona: „Wypłyń na głębie i zarzuć sieci na połów”.
A Szymon odpowiedział: „Mistrzu, całą noc pracowaliśmy i niceśmy nie ułowili. Lecz na Twoje słowo zarzucę sieci”.
Skoro to uczynił, zagarnęli tak wielkie mnóstwo ryb, że sieci ich zaczynały się rwać. Skinęli więc na wspólników w drugiej łodzi, żeby im przyszli z pomocą. Ci podpłynęli i napełnili obie łodzie, tak że się prawie zanurzały.
Widząc to Szymon Piotr przypadł Jezusowi do kolan i rzekł: „Odejdź ode mnie, Panie, bo jestem człowiek grzeszny”.
I jego bowiem, i wszystkich jego towarzyszy w zdumienie wprawił połów ryb, jakiego dokonali: jak również Jakuba i Jana, synów Zebedeusza, którzy byli wspólnikami Szymona.
Lecz Jezus rzekł do Szymona: „Nie bój się, odtąd ludzi będziesz łowił”.
I przyciągnąwszy łodzie do brzegu, zostawili wszystko i poszli za Nim.

PRZEMYŚL TO SOBIE:
Dwóch żniwiarzy stanęło do zawodów: który więcej zboża skosi za cały dzień.
- Wygram, wygram! – cieszył się pierwszy, widząc, że konkurent co jakiś czas ustaje, przykuca, pociąga łyk z gliniaka ze zsiadłym mlekiem, dycha. On sam pracował bez ustanku.
Jakże się zdziwił wieczorem, kiedy po odmierzeniu pokosu okazało się, że z kretesem przegrał.
- Jak to możliwe! – rzucił się z pięściami do konkurenta. – To diabelska jakaś musi być sprawa!
- Nie diabelska – uspokoił go ten drugi. – Tylko widzisz, za każdym razem, kiedy robiłem przerwę by odpocząć lub napić się zsiadłego mleka, miałem tez chwilkę czasu, by naostrzyć sierp…
Czas dla Jezusa – niektórzy mówią, że to strata czasu, że w tym samym czasie można zrobić tyle innych, pożytecznych rzeczy. Zamiast się modlić, siedzieć w kościele, odmawiać różańce, lepiej nakarmić głodnego, poświęcić się chorym, lub podzielać się społecznie… Tak mówią…
Panie, daj mi poznać wartość czasu, poświęconego Tobie. I uchroń mnie od tępoty, która wiedzie na potępienie.

Środa, 22. Tydzień zwykły

Jochann Christoph Weigel, Jezus uzdrawia teściową Piotra

DZISIEJSZA EWANGELIA Łk 4,38-44
Po opuszczeniu synagogi w Kafarnaum Jezus przyszedł do domu Szymona. A wysoka gorączka trawiła teściową Szymona. I prosił Go za nią.
On, stanąwszy nad nią, rozkazał gorączce, i opuściła ją. Zaraz też wstała i usługiwała im.
O zachodzie słońca wszyscy, którzy mieli cierpiących na rozmaite choroby, przynosili ich do Niego. On zaś na każdego z nich kładł ręce i uzdrawiał ich.
Także złe duchy wychodziły z wielu, wołając: „Ty jesteś Syn Boży”. Lecz On je gromił i nie pozwalał im mówić, ponieważ wiedziały, że On jest Mesjaszem.
Z nastaniem dnia wyszedł i udał się na miejsce pustynne. A tłumy szukały Go i przyszły aż do Niego; chciały Go zatrzymać, żeby nie odchodził od nich.
Lecz On rzekł do nich: „Także innym miastom muszę głosić Dobrą Nowinę o królestwie Bożym, bo na to zostałem posłany”.
I głosił słowo w synagogach Judei.

PRZEMYŚL TO SOBIE:
Rozmawia dwóch świeżo osadzonych razem więźniów.
- Za co cię wsadzili?
- Za konkurencję.
- No, co ty? Przecież konkurencja nie jest karalna!
- W zasadzie nie. Ale, widzisz, ja uprawiałem konkurencję względem wytwórni papierów wartościowych. Przede wszystkim w dziedzinie produkcji banknotów o średnim nominale.

Chcieli Jezusa zatrzymać… Kto chce Jezusa zatrzymać, mieć dla siebie, ten chce mieć swoją, własnej roboty religię. A taka religia jest warta dokładnie tyle samo, ile własnej roboty pieniądze.
Panie uczyń moją wiarę prawdziwą. Panie, naucz mnie nie zatrzymywać Cię dla siebie. Panie, nakłoń mnie, bym umiał dzielić się Tobą z innymi.

Wtorek, 22. Tydzień zwykły

Bernard Picart, Jezus wyrzuca ducha nieczystego, 1728

DZISIEJSZA EWANGELIA Łk 4,31-37
Jezus udał się do Kafarnaum, miasta w Galilei, i tam nauczał w szabat. Zdumiewali się Jego nauką, gdyż słowo Jezusa było pełne mocy.
A był w synagodze człowiek, który miał w sobie ducha nieczystego. Zaczął on krzyczeć wniebogłosy: „Och, czego chcesz od nas, Jezusie Nazarejczyku? Przyszedłeś nas zgubić? Wiem, kto jesteś: Święty Boży”.
Lecz Jezus rozkazał mu surowo: „Milcz i wyjdź z niego”. Wtedy zły duch rzucił go na środek i wyszedł z niego nie wyrządzając mu żadnej szkody.
Wprawiło to wszystkich w zdumienie i mówili między sobą: „Cóż to za słowo? Z władzą i mocą rozkazuje nawet duchom nieczystym, i wychodzą”.
I wieść o Nim rozchodziła się wszędzie po okolicy.

PRZEMYŚL TO SOBIE:
Stanął przed marmurowym posągiem, prosząc o parę groszy. Oczywiście posąg pozostał niewzruszony. Więc poprosił raz jeszcze. Z identycznym skutkiem. I jeszcze raz poprosił… Ktoś widząc to, zapytał:
- Człowieku, opamiętaj się, co ty właściwie robisz?
- Jak to co? – zdziwił się. – Przyzwyczajam się do znoszenia odmowy!

Panie Jezu, gdybyś mnie poprosił o radę, powiedziałbym krótko: daj sobie spokój z tymi uzdrowieniami. Po co Ci one? Jest tylko kwestią czasu nienawiść ludzi, którzy 0 choć dziś przez Ciebie obdarowani – i tak zaprowadzą Cię na krzyż. Lepiej zacznij przyzwyczajać się do klęski. Co byś powiedział na kazanie do kamieni?
Panie, nie ucz mnie znosić odmowę. Naucz mnie w ogóle się nią nie przejmować. Naucz mnie nastawania w porę i nie w porę.

Poniedziałek, 22. Tydzień zwykły

Alexandre Bida, Jezus naucza w synagodze

DZISIEJSZA EWANGELIA Łk 4,16-30
Jezus przyszedł do Nazaretu, gdzie się wychował. W dzień szabatu udał się swoim zwyczajem do synagogi i powstał, aby czytać. Podano Mu księgę proroka Izajasza.
Rozwinąwszy księgę, natrafił na miejsce, gdzie było napisane: „Duch Pański spoczywa na Mnie, ponieważ Mnie namaścił i posłał Mnie, abym ubogim niósł dobrą nowinę, więźniom głosił wolność, a niewidomym przejrzenie; abym uciśnionych odsyłał wolnych, abym obwoływał rok łaski od Pana”. Zwinąwszy księgę oddał słudze i usiadł; a oczy wszystkich w synagodze były w Nim utkwione.
Począł więc mówić do nich: „Dziś spełniły się te słowa Pisma, któreście słyszeli”. A wszyscy przyświadczali Mu i dziwili się pełnym wdzięku słowom, które płynęły z ust Jego. I mówili: „Czy nie jest to syn Józefa?”
Wtedy rzekł do nich: „Z pewnością powiecie Mi to przysłowie: «Lekarzu, ulecz samego siebie»; dokonajże i tu w swojej ojczyźnie tego, co się wydarzyło, jak słyszeliśmy, w Kafarnaum”.
I dodał: „Zaprawdę powiadam wam: Żaden prorok nie jest mile widziany w swojej ojczyźnie. Naprawdę mówię wam: Wiele wdów było w Izraelu za czasów Eliasza, kiedy niebo pozostawało zamknięte przez trzy lata i sześć miesięcy, tak że wielki głód panował w całym kraju; a Eliasz do żadnej z nich nie został posłany, tylko do owej wdowy w Sarepcie Sydońskiej. I wielu trędowatych było w Izraelu za proroka Elizeusza, a żaden z nich nie został oczyszczony, tylko Syryjczyk Naaman”.
Na te słowa wszyscy w synagodze unieśli się gniewem. Porwali Go z miejsca, wyrzucili Go z miasta i wyprowadzili aż na stok góry, na której ich miasto było zbudowane, aby Go strącić.
On jednak przeszedłszy pośród nich oddalił się.

PRZEMYŚL TO SOBIE:
Na rynek małego miasteczka wpadł klaun: w kraciastym kombinezonie, szpiczastej czapeczce i z czerwoną piłką na nosie.
- Ludzie, ratunku! Pomocy! – zaczął krzyczeć. – Cyrk się pali!
Ludzie przystawali, gapili się na klauna.
- Ale super reklamę wymyślili – ktoś zauważył.
- No trzeba przyjść wieczorem i obejrzeć przedstawienie, ha, ha, ha!
Ludzie zaczęli się śmiać. Im bardziej rozpaczliwie klaun prosił o pomoc, tym głośniej się śmiali. Trwało to chyba z godzinę. Może trochę dłużej. W każdym razie w tym samym czasie cyrk spłonął doszczętnie.
Rodacy traktują Jezusa niczym klauna – najpierw budzi w nich śmiech, potem złość. Czasem rodzi się w człowieku takie jakieś głupie zaślepienie, że na ostrzeżenia reaguje właśnie śmiechem lub złością. A skutki? Wystarczy rozejrzeć się po poboczach naszych dróg. Stojące przy nich krzyże i zapalone znicze, to najczęściej smutna pamiątka po tych, którzy śmiali się z ostrzeżeń, albo złościli się na nie.
Panie, nie daj mi się wyśmiewać ani złościć, gdy ktoś przepowiada, prorokuje lub ostrzega. Naucz mnie zaufania i szacunku.

22. Niedziela Zwykła

Hesdin z Amiens, Jezus zapowiada swoją mękę, 1450-55

DZISIEJSZA EWANGELIA Mt 16,21–27: Jezus zaczął wskazywać swoim uczniom na to, że musi iść do Jerozolimy i wiele wycierpieć od starszych i arcykapłanów, i uczonych w Piśmie; że będzie zabity i trzeciego dnia zmar­twychwstanie.
A Piotr wziął Go na bok i począł robić Mu wyrzuty: „Panie, niech Cię Bóg broni! Nie przyjdzie to nigdy na Ciebie”.
Lecz On odwrócił się i rzekł do Piotra: „Zejdź Mi z oczu, szatanie! Jesteś Mi zawadą, bo nie myślisz o tym, co Boże, ale o tym, co ludzkie”.
Wtedy Jezus rzekł do swoich uczniów: „Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje. Bo kto chce zachować swoje życie, straci je; a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je. Cóż bo­wiem za korzyść odniesie człowiek, choćby cały świat zyskał, a na swej duszy szkodę poniósł?
Albo co da człowiek w zamian za swoją duszę? Albowiem Syn Człowieczy przyjdzie w chwale Ojca swego razem z aniołami swoimi, i wtedy odda każdemu według jego postępowania”.


PRZEMYŚL TO SOBIE: OCZY BOGA W życiu młodego człowieka przygotowującego się do kapłaństwa jest sporo chwil przełomowych, które poprzez większy bądź mniejszy trud, zmaganie z sobą albo głębokie duchowe i emocjonalne przeżycia przybliżają moment ujęcia w dłonie kawałka chleba, który mocą przyznanej święceniami władzy staje się Ciałem Chrystusa. Taką niezapomnianą chwilą są gdzieś w połowie seminaryjne drogi odbywające się obłóczyny.
Ksiądz Józef dumny był z Piotrusia. Toż to jego pierwszy uczeń, który poszedł - jak ludzie we wsi mówili - na księdza. Nic więc dziwnego, że na tę niedzielę poprosił o zastępstwo w swoim kościele księdza wikarego z sąsiedniej parafii, sam zaś zapakował do rozklekotanej syrenki piotrusiowych rodziców i przywiózł ich od Krakowa na uroczystość odziania w strój duchowny.
Kiedy rozległ się dzwonek oznajmiający rozpoczęcie nabożeństwa z zakrystii wyłonił się dwuszereg kleryków jeszcze w garnitu-rach. Zaraz po rozpoczęciu Mszy chłopcy wrócili do zakrystii, by po dość długiej chwili znowu wyjść przed ołtarz, tym razem już w sutannach i białych komżach. Matczyne i ojcowskie serca drżały z radości. Z tej i owej strony dochodziły westchnienia a nawet szlochy. Było tak pięknie.
- Synu, wyglądasz już jak ksiądz - przywitał Piotrusia zaraz po uroczystości jego ojciec - jak prawdziwy ksiądz!
- Piotrusiu, to było takie wzruszające - mama nie kryła i nie wstydziła się swoich łez - kiedy wyszliście z tej zakrystii w sutannach i komżach jak białe anioły...
- A ciocia Helenka serdecznie cię pozdrawia i modli się za ciebie... - wzruszenie plątało słowa i myśli.
Tylko ksiądz proboszcz stał z boku cierpliwie pozwalając rodzicom nacieszyć się swoim i syna szczęściem.
- O, to i ksiądz proboszcz przyjechał! - dostrzegł go wreszcie Piotruś - Bóg zapłać za przywiezienie rodziców!
- A nie ma za co, Piotrusiu - ksiądz proboszcz w całym tym radosnym zamieszaniu też nie bardzo wiedział, co powiedzieć - a wiesz, że obłóczyny, to taki dzień, w którym składa się klerykom powinszowania. Więc ja ci życzę, żebyś ty nigdy już tej sutanny nie ściągnął!
- Bóg zapłać za życzenia wytrwania w powołaniu!
- To też - żachnął się ksiądz proboszcz - ale nie tylko o to mi chodzi. Ty masz po prostu takie koślawe nogi, dziecko...
Co usłyszał Piotr karcący Jezusa za przepowiednię krzyża? - nie myślisz o tym, co Boże! Masz swoje oczy i nimi patrzysz. Czy potrafisz oderwać się od przyziemności, od szczegółów i drobiazgów i spojrzeć choć czasem oczami Boga?

Sobota, 21. Tydzień zwykły

DZISIEJSZA EWANGELIA Mt 25,14-30
Jezus opowiedział swoim uczniom następującą przypowieść:
„Pewien człowiek, mając się udać w podróż, przywołał swoje sługi i przekazał im swój majątek. Jednemu dał pięć talentów, drugiemu dwa, trzeciemu jeden, każdemu według jego zdolności, i odjechał. Zaraz ten, który otrzymał pięć talentów, poszedł, puścił je w obrót i zyskał drugie pięć. Tak samo i ten, który dwa otrzymał; on również zyskał drugie dwa. Ten zaś, który otrzymał jeden, poszedł i rozkopawszy ziemię, ukrył pieniądze swego pana.
Po dłuższym czasie powrócił pan owych sług i zaczai się rozliczać z nimi.
Wówczas przyszedł ten, który otrzymał pięć talentów. Przyniósł drugie pięć i rzekł: «Panie, przekazałeś mi pięć talentów, oto drugie pięć talentów zyskałem». Rzekł mu pan: «Dobrze, sługo dobry i wierny. Byłeś wierny w niewielu rzeczych, nad wieloma cię postawię: wejdź do radości twego pana».
Przyszedł również i ten, który otrzymał dwa talenty, i powiedział: «Panie, przekazałeś mi dwa talenty, oto drugie dwa talenty zyskałem». Rzekł mu pan: «Dobrze, sługo dobry i wierny. Byłeś wierny w niewielu rzeczach, nad wieloma cię postawię; wejdź do radości twego pana».
Przyszedł i ten, który otrzymał jeden talent, i rzekł: «Panie, wiedziałem, żeś jest człowiek twardy: chcesz żąć tam, gdzie nie posiałeś, i zbierać tam, gdzieś nie rozsypał. Bojąc się więc, poszedłem i ukryłem twój talent w ziemi. Oto masz swoją własność».
Odrzekł mu Pan jego: «Sługo zły i gnuśny! Wiedziałeś, że chcę żąć tam, gdzie nie posiałem, i zbierać tam, gdziem nie rozsypał. Powinieneś więc był oddać moje pieniądze bankierom, a ja po powrocie byłbym z zyskiem odebrał swoją własność. Dlatego odbierzcie mu ten talent, a dajcie temu, który ma dziesięć talentów. Każdemu bowiem, kto ma, będzie dodane, tak że nadmiar mieć będzie. Temu zaś, kto nie ma, zabiorą nawet to, co ma. A sługę nieużytecznego wyrzućcie na zewnątrz w ciemności : tam będzie płacz i zgrzytanie zębów»”.

PRZEMYŚL TO SOBIE:
Modlił się raz pewien człowiek tak:
- Panie Boże, jeśli pozwolisz mi wygrać w lotto dwa miliony złotych, połowę dam na Kościół. A jeśli mi nie wierzysz, to z góry sobie ten milion potrąć, a mnie pozwól od razu na czysto wygrać tyle samo.
Jezusowa przypowieść o talentach dotyczy nie tylko pieniędzy, a nawet nie tylko jakichś uzdolnień. Tu chodzi o coś więcej, o zaufanie, jakie Pan Bóg ma do nas, powierzając nam jakiekolwiek skarby czy dobra.
Panie, wiem, że mi ufasz. Wiem, że ufasz mi więcej, niż ja sam sobie ufam. Panie, niech to, czym mnie obdarowałeś pozwoli mi uwierzyć w siebie.

Piątek, 21. Tydzień zwykły

DZISIEJSZA EWANGELIA Mt 25,1-13
Jezus opowiedział swoim uczniom tę przypowieść:
„Podobne jest królestwo niebieskie do dziesięciu panien, które wzięły swoje lampy i wyszły na spotkanie oblubieńca. Pięć z nich było nierozsądnych, a pięć roztropnych. Nierozsądne wzięły lampy, ale nie wzięły ze sobą oliwy. Roztropne zaś razem z lampami zabrały również oliwę w naczyniach. Gdy się oblubieniec opóźniał, zmorzone snem wszystkie zasnęły.
Lecz o północy rozległo się wołanie: «Oblubieniec idzie, wyjdźcie mu na spotkanie». Wtedy powstały wszystkie owe panny i opatrzyły swe lampy. A nierozsądne rzekły do roztropnych: «Użyczcie nam swej oliwy, bo nasze lampy gasną». Odpowiedziały roztropne: «Mogłoby i nam, i wam nie wystarczyć. Idźcie raczej do sprzedających i kupcie sobie».
Gdy one szły kupić, nadszedł oblubieniec. Te, które były gotowe, weszły z nim na ucztę weselną i drzwi zamknięto. W końcu nadchodzą i pozostałe panny, prosząc: «Panie, panie, otwórz nam». Lecz on odpowiedział: «Zaprawdę powiadam wam, nie znam was».
Czuwajcie więc, bo nie znacie dnia ani godziny”.

PRZEMYŚL TO SOBIE:
Dzwoni telefon.
- Mogę do ciebie wpaść dziś wieczorem?
- Jasne, zapraszam.
- Świetnie. Przy okazji odbiorę parasol, który ci pożyczyłem w ubiegłym tygodniu.
- Oj, to będzie problem, bo właśnie wczoraj poratowałem nim kolegę z pracy, którego zaskoczył deszcz. A bardzo zależy ci na tym parasolu?
- Wiesz, mnie to może nie, ale kolega, który mi go pożyczył mówi, że znajomy, od którego on z kolei zabrał ten parasol, już się martwi, bo właściciel zaczyna go naciskać w sprawie tego parasola…
Pożyczcie nam oliwy – proszą głupie panny, bo same o niej nie pomyślały. Pożyczka jest gestem z pogranicza życzliwości i ryzyka. Czyż nie mówi się: chcesz mieć wroga, to coś komuś pożycz? Na szczęście sfera ducha uniemożliwia pożyczkę. Tutaj jedynym możliwym działaniem jest dawanie.
Panie ustrzeż mnie przed tylko pożyczaniem czasu, serca, sił, modlitwy. Naucz mnie dawać. Naucz mnie być zapobiegliwym, bym miał z czego dawać.

Czwartek, 21. Tydzień zwykły

DZISIEJSZA EWANGELIA Mt 24,42-51
Jezus powiedział do swoich uczniów:
„Czuwajcie, bo nie wiecie, w którym dniu Pan wasz przyjdzie. A to rozumiejcie: Gdyby gospodarz wiedział, o której porze nocy złodziej ma przyjść, na pewno by czuwał i nie pozwoliłby się włamać do swego domu. Dlatego i wy bądźcie gotowi, bo w chwili, której się nie domyślacie, Syn Człowieczy przyjdzie.
Któż jest tym sługą wiernym i roztropnym, którego pan ustanowił nad swoją służbą, żeby na czas rozdawał jej żywność? Szczęśliwy ów sługa, którego pan, gdy wróci, zastanie przy tej czynności. Zaprawdę powiadam wam: Postawi go nad całym swoim mieniem.
Lecz jeśli taki zły sługa powie sobie w duszy: «Mój pan się ociąga», i zacznie bić swoje współsługi, i będzie jadł i pił z pijakami, to nadejdzie pan tego sługi w dniu, kiedy się nie spodziewa, i o godzinie, której nie zna. Każe go ćwiartować i z obłudnikami wyznaczy mu miejsce. Tam będzie płacz i zgrzytanie zębów”.

PRZEMYŚL TO SOBIE:
Wilk, przyszedłszy w odwiedziny do wilka, zastał go ostrzącego zęby o twardy pień dębowy.
- Po co to robisz? – spytał zdziwiony. – Przecież jak okiem sięgnąć nie widać najmniejszego nawet niebezpieczeństwa!
- Kiedy pojawi się niebezpieczeństwo, wówczas za późno będzie na ostrzenie zębów. – odpowiedział wilk. – Wtedy natychmiast trzeba walczyć.

Spraw wiary, zresztą innych również, nie należy odkładać. Bo odkładanie powoduje, że wszelkie problemy nawarstwiają się i rosną w siłę. Być gotowym na przyjście Pana, to znaczy tyle, co „nie odkładać”.
Panie, naucz mnie zmagać się z wielkimi problemami już wtedy, kiedy są jeszcze małe.

Środa, 21. Tydzień zwykły

DZISIEJSZA EWANGELIA Mt 23,27-32
Jezus przemówił tymi słowami:
„Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy! Bo podobni jesteście do grobów pobielanych, które z zewnątrz wyglądają pięknie, lecz wewnątrz pełne są kości trupich i wszelkiego plugastwa. Tak i wy z zewnątrz wydajecie się ludziom sprawiedliwi, lecz wewnątrz pełni jesteście obłudy i nieprawości.
Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy! Bo budujecie groby prorokom i zdobicie grobowce sprawiedliwych, i mówicie: «Gdybyśmy żyli za czasów naszych przodków, nie bylibyśmy ich wspólnikami w zabójstwie proroków». Przez to sami przyznajecie, że jesteście potomkami tych, którzy mordowali proroków. Dopełnijcie i wy miary waszych przodków”.

PRZEMYŚL TO SOBIE:
Litował się dąb nad rosnącą kawałek dalej trzciną:
- Gdybyś rosła bliżej, osłaniałbym cię przed wiatrem i nawałnicą…
Aż pewnego razu nadszedł huragan. Trzcina ugięła się do samej ziemi, by po burzy znów się wyprostować. Dąb stał nieugięty, wyprostowany, twardy, aż do momentu, gdy kolejny potężny podmuch owinął się wokół jego pnia, wyrwał drzewo z korzeniami i rzucił je, martwe, na ziemię.

Prawdziwa siła rzadko gnieździ się w tym, co solidne, wielkie, porządnie wyglądające – jak grób pobielany. Prawdziwa siła kryje się w cierpieniu, uniżeniu, w tym, co nie rzuca się w oczy, a nawet jest niewidzialne.
Jeśli mówisz: Panie, jestem Twoją twierdzą, stajesz się grobem Jezusa. Poddaj się słońcu, wiatrowi, pozostań sobą. Niech twoja duchowość gnieździ się w twoim ciele, nawet obolałym, głodnym i zziębniętym. Pobielane groby są bezduszne.

Wtorek, 21. Tydzień zwykły

DZISIEJSZA EWANGELIA Mt 23,23-26
Jezus przemówił tymi słowami:
„Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy! Bo dajecie dziesięcinę z mięty, kopru i kminku, lecz pomijacie to, co ważniejsze jest w Prawie: sprawiedliwość, miłosierdzie i wiarę. To zaś należało czynić, a tamtego nie opuszczać. Przewodnicy ślepi, którzy przecedzacie komara, a połykacie wielbłąda.
Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy! Bo dbacie o czystość zewnętrznej strony kubka i misy, a wewnątrz pełne są zdzierstwa i niepowściągliwości. Faryzeuszu ślepy! Oczyść wpierw wnętrze kubka, żeby i zewnętrzna jego strona stała się czysta”.

PRZEMYŚL TO SOBIE:
Wyprawa naukowa posuwała się żwawo w głąb Czarnego Lądu. W ciągu czterech dni przebyto trasę zaplanowana na tydzień. Piątego dnia o poranku szef tragarzy stanął przed ekipą naukowców i oznajmił, że tego dnia żaden z nich nie ma zamiaru wyruszyć w drogę.
- Dlaczego? – zdziwili się biali. – Czyżby siły was opuściły?
- Nie siły, panie – odpowiedział tubylec. – Idziemy tak szybko, ze nasze dusze nie nadążają. Musimy poczekać, aż dogonią ciała.

Nauka – nauką, postęp – postępem, prawo – prawem. A dla Boga i tak najważniejsza jest dusza. To dlatego Jezus gani bezduszność faryzeuszów, dla których najważniejsze jest to, co zewnętrzne.
Zwolnij. Jeśli trzeba – nawet się zatrzymaj. Pozwól swojej duszy znaleźć się na właściwym miejscu.

Poniedziałek, 21. Tydzień zwykły

DZISIEJSZA EWANGELIA Mt 23,1.13-22
Jezus przemówił do tłumów i do swoich uczniów tymi słowami:
„Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy, bo zamykacie królestwo niebieskie przed ludźmi. Sami nie wchodzicie i nie pozwalacie wejść tym, którzy do niego idą.
Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy, bo obchodzicie morze i ziemię, żeby pozyskać jednego współwyznawcę. A gdy się nim stanie, czynicie go dwakroć bardziej winnym piekła niż wy sami.
Biada wam, przewodnicy ślepi, którzy mówicie: «Kto by przysiągł na przybytek, to nic nie znaczy; lecz kto by przysiągł na złoto przybytku, ten jest związany przysięgą». Głupi i ślepi! Cóż bowiem jest ważniejsze, złoto czy przybytek, który uświęca złoto? Dalej: «Kto by przysiągł na ołtarz, to nic nie znaczy; lecz kto by przysiągł na ofiarę, która jest na nim, ten jest związany przysięgą». Ślepi! Cóż bowiem jest ważniejsze, ofiara czy ołtarz, który uświęca ofiarę?
Kto więc przysięga na ołtarz, przysięga na niego i na wszystko, co na nim leży. A kto przysięga na przybytek, przysięga na niego i na Tego, który w nim mieszka. A kto przysięga na niebo, przysięga na tron Boży i na Tego, który na nim zasiada”.

PRZEMYŚL TO SOBIE
Stado dzikich gęsi przysiadło na brzegu samotnego stawu – wszystkie z dziobami pod wiatr, w stronę tafli wodnej. Tylko jedna przycupnęła inaczej: z wiatrem, z dziobem w stronę pobliskiego lasu.
- Ty przeklęta indywidualistko! – zaczęły strofować ją towarzyszki. – Burzysz nasz odwieczny porządek i zwyczaj. Chcesz się popisać? Zwrócić na siebie uwagę? Pokazać, że jesteś inna?
Tymczasem do rozgęganego stadka od strony lasu podkradł się lis. Gęsi stojące z dziobem pod wiatr nie wyczuły drapieżnika. W ostatniej chwili gęś-indywidualistka, stojąca inaczej niż pozostałe, dostrzegła lisa i wszczęła alarm, które całe stado poderwał do ucieczki ratującej życie. Lis zaś musiał tym razem obejść się smakiem.

Faryzeizm gardzi indywidualizmem, nie znosi go, piętnuje i tępi. Faryzeizm jest przywództwem nad stadem, równaniem w szeregu, uniformizacją, musztrą. A Bóg jest miłością.
Panie, daj nam zdolność i odwagę samodzielnego myślenia, które ratuje nas przed złem, a wraz z nami może jeszcze kogoś. Panie, zerwij z naszych oczu łuski faryzeizmu. Panie, wlej w nasze serca ducha rozważnej miłości.