niedziela, 23 listopada 2008

Sobota, 34. Tydzień zwykły

DZISIEJSZA EWANGELIA Łk 21,34-36
Jezus powiedział do swoich uczniów:
„Uważajcie na siebie, aby wasze serca nie były ociężałe wskutek obżarstwa, pijaństwa i trosk doczesnych, żeby ten dzień nie przypadł na was znienacka jak potrzask. Przyjdzie on bowiem na wszystkich, którzy mieszkają na całej ziemi. Czuwajcie więc i módlcie się w każdym czasie, abyście mogli uniknąć tego wszystkiego, co ma przyjść, i stanąć przed Synem Człowieczym”.

PRZEMYŚL TO SOBIE:
Małżeństwo, które właśnie obeszło złote gody, jedzie pociągiem na jubileuszowe wczasy nad morzem. W tym samym przedziale, naprzeciwko, siedzi para młodych ludzi: umizgi, uśmiechy, rumieńce, trzymanie się za ręce, szepty do ucha, westchnienia - wiadomo, zakochani. Aż przychodzi moment, że chłopak składa na ustach dziewczyny namiętny pocałunek. Jubilaci obserwują tę scenę ukradkiem, trochę zmieszani. W końcu żona szepcze do męża:
- Widziałeś? Pocałował ją? Tez byś mógł zdobyć się na taką odrobinę czułości.
Mąż wierci się przez chwilę na miejscu, w końcu odszeptuje żonie:
- Ale przecież, kochanie, ja tej dziewczyny w ogóle nie znam...

Właściciel ociężałego serca, to nie jest ktoś zły. To ktoś, kto nawet kocha, jest życzliwy, troskliwy. Jemu po prostu nie przyjdzie do głowy, że tę miłość, życzliwość i szacunek, trzeba nie tylko odczuwać, ale też okazać. Do wypłynięcia na głębię nie trzeba płetw, tylko... skrzydeł.

Brak komentarzy: