środa, 5 listopada 2008

Sobota, 31. Tydzień zwykły

DZISIEJSZA EWANGELIA Łk 16,9-15
Jezus powiedział do swoich uczniów:
„Pozyskujcie sobie przyjaciół niegodziwą mamoną, aby gdy wszystko się skończy, przyjęto was do wiecznych przybytków.
Kto w drobnej rzeczy jest wierny, ten i w wielkiej będzie wierny; a kto w drobnej rzeczy jest nieuczciwy, ten i w wielkiej nieuczciwy będzie. Jeśli więc w zarządzie niegodziwą mamoną nie okazaliście się wierni, prawdziwe dobra kto wam powierzy? Jeśli w zarządzie cudzym dobrem nie okazaliście się wierni, kto wam da wasze?
Żaden sługa nie może dwom panom służyć. Gdyż albo jednego będzie nienawidził, a drugiego miłował; albo z tamtym będzie trzymał, a tym wzgardzi. Nie możecie służyć Bogu i mamonie”.
Słuchali tego wszystkiego chciwi na grosz faryzeusze i podrwiwali sobie z Niego.
Powiedział więc do nich: „To wy właśnie wobec ludzi udajecie sprawiedliwych, ale Bóg zna wasze serca. To bowiem, co za wielkie uchodzi między ludźmi, obrzydliwością jest w oczach Bożych”.

PRZEMYŚL TO SOBIE:
Przyjaciele rozmawiają o pieniądzach.
- Dobrze, pożyczę ci te sto tysięcy. Ale na dziewięć procent.
- Co, na dziewięć procent? Myślałem, że przyszedłem po pożyczkę do przyjaciela, a nie do banku! A co sobie Pan Bóg o tobie pomyśli?
- Nic złego. Widzisz, na naszej umowie napiszemy cyfrą dziewięć procent. Pan Bóg patrząc na to z góry, będzie myślał, że napisaliśmy sześć procent. A to przecież naprawdę niewiele. No i wszyscy będą zadowoleni.
Rzeczywiście Bóg widzi wszystko jakby na opak: biedne jest bogate, słabe jest mocne, małe jest wielkie. Jeśli jesteś człowiekiem Bożym, czas najwyższy, byś zaczął patrzeć na świat po Bożemu, czyli na opak, czyli najwięcej radości i upodobania znajdując w tym, co puszczone, odrzucone, wzgardzone i liche.

Piątek, 31. Tydzień zwykły

DZISIEJSZA EWANGELIA Łk 16,1-8
Jezus powiedział do swoich uczniów:
„Pewien bogaty człowiek miał rządcę, którego oskarżono przed nim, że trwoni jego majątek.
Przywołał go do siebie i rzekł mu: «Cóż to słyszę o tobie? Zdaj sprawę z twego zarządu, bo już nie będziesz mógł być rządcą».
Na to rządca rzekł sam do siebie: «Co ja pocznę, skoro mój pan pozbawia mię zarządu? Kopać nie mogę, żebrać się wstydzę. Wiem, co uczynię, żeby mię ludzie przyjęli do swoich domów, gdy będę usunięty z zarządu».
Przywołał więc do siebie każdego z dłużników swego pana i zapytał pierwszego: «Ile jesteś winien mojemu panu?» Ten odpowiedział: «Sto beczek oliwy». On mu rzekł: «Weź swoje zobowiązanie, siadaj prędko i napisz pięćdziesiąt». Następnie pytał drugiego: «A ty ile jesteś winien?» Ten odrzekł: «Sto korców pszenicy». Mówi mu: «Weź swoje zobowiązanie i napisz: osiemdziesiąt».
Pan pochwalił nieuczciwego rządcę, że roztropnie postąpił. Bo synowie tego świata roztropniejsi są w stosunkach z ludźmi podobnymi sobie niż synowie światła”.

PRZEMYŚL TO SOBIE:
Znana taka bajka:
Lew schwytał mysz.
- Daruj mi życie, a przy pierwszej sposobności rada ci się odpłacę - błagała piskliwie.
Ubawiła lwa mysia prośba, bo jakże tak marna istota mogłaby mu się odwdzięczyć. Tak go ubawiła, że aż mysz wypuścił.
Nie trzeba było długo czekać - lew wpadł w sidła myśliwych. Szarpał się, próbował wyrwać - bez skutku. W końcu zaległ utrudzony. Wtedy jak spod ziemi wyrosła mysz. Maleńkimi, ostrymi ząbkami przegryzła sidła i uwolniła lwa.
Zyskujcie sobie przyjaciół - wzywa Jezus. Nie tylko w osobie lepszych, bogatszych, mocniejszych od siebie - jak podpowiada rozsądek tego świata. Bo może się okazać, że twoim najlepszym, najwierniejszym i najbardziej potrzebnym przyjaciele jest ten, kogo inni mają w pogardzie dla jego słabości. Prościej można to ująć tak: z nikogo nie rób sobie wroga.

Czwartek, 31. Tydzień zwykły

DZISIEJSZA EWANGELIA Łk 15,1-10
Zbliżali się do Jezusa wszyscy celnicy i grzesznicy, aby Go słuchać.
Na to szemrali faryzeusze i uczeni w Piśmie: „Ten przyjmuje grzeszników i jada z nimi”.
Opowiedział im wtedy następującą przypowieść: „Któż z was, gdy ma sto owiec, a zgubi jedną z nich, nie zostawia dziewięćdziesięciu dziewięciu na pustyni i nie idzie za zgubioną, aż ją znajdzie?
A gdy ją znajdzie, bierze z radością na ramiona i wraca do domu; sprasza przyjaciół i sąsiadów i mówi im: «Cieszcie się ze mną, bo znalazłem owcę, która mi zginęła».
Powiadani wam: Tak samo w niebie większa będzie radość z jednego grzesznika, który się nawraca, niż z dziewięćdziesięciu dziewięciu sprawiedliwych, którzy nie potrzebują nawrócenia.
Albo jeśli jakaś kobieta mając dziesięć drachm zgubi jedną drachmę, czyż nie zapala światła, nie wymiata domu i nie szuka starannie, aż ją znajdzie?
A znalazłszy ją, sprasza przyjaciółki i sąsiadki i mówi: «Cieszcie się ze mną, bo znalazłam drachmę, którą zgubiłam».
Tak samo, powiadam wam, radość powstaje u aniołów Bożych z jednego grzesznika, który się nawraca”.

PRZEMYŚL TO SOBIE:
Trzech gospodarzy zastała w polu straszliwa burza. Bez szans na powrót do dobu, znaleźli schronienie w małej, przydrożnej kapliczce. Pioruny biły coraz mocniej i coraz bliżej.
- To pewnie z powodu grzechów któregoś nas przyjdzie nam tu zginąć - zawyrokował jeden z nich.
Ale którego? Żaden nie chciał się przyznać.
- Zróbmy tak - poradził drugi. - Wystawmy nasze kapelusze. Czyj pierwszy porwie wiatr, ten będzie owym grzesznikiem. Wypchniemy go z kapliczki w burzę, niech Bóg będzie sprawiedliwy.
Wiatr porwał kapelusz tego trzeciego, który nic się nie odzywał. Wypchnęli go natychmiast. Ledwie co znalazł się w samym środku burzy, kiedy powietrze przeszyła błyskawica jaśniejsza od słońca i huk potężny. Piorun uderzył prosto w... kapliczkę, grzebiąc dwóch rzekomo niewinnych.
Ludzkie sady - bywa - źle się kończą. Tylko Bóg jest sędzia nieomylnym, jedynym, sprawiedliwym. Dlaczego? Bo z góry widać lepiej? A może dlatego, że Pan Bóg jest jedynym, który naprawdę się cieszy z nawróconego grzesznika. I pewnie jest jedynym sędzią, który na zawsze chciałby pozostać bezrobotnym.

Środa, 31. Tydzień zwykły

DZISIEJSZA EWANGELIA Łk 14,25-33
Wielkie tłumy szły z Jezusem. On zwrócił się i rzekł do nich: „Jeśli kto przychodzi do Mnie, a nie ma w nienawiści swego ojca i matki, żony i dzieci, braci i sióstr, nadto i siebie samego, nie może być moim uczniem. Kto nie nosi swego krzyża, a idzie za Mną, ten nie może być moim uczniem.
Bo któż z was, chcąc zbudować wieżę, nie usiądzie wpierw, a nie oblicza wydatków, czy ma na wykończenie? Inaczej gdyby założył fundament, a nie zdołałby wykończyć, wszyscy patrząc na to zaczęliby drwić z niego: «Ten człowiek zaczął budować, a nie zdołał wykończyć».
Albo który król, mając wyruszyć, aby stoczyć bitwę z drugim królem, nie usiądzie wpierw i nie rozważy, czy w dziesięć tysięcy ludzi może stawić czoło temu, który z dwudziestu tysiącami nadciąga przeciw niemu? Jeśli nie, wyprawia poselstwo, gdy tamten jest jeszcze daleko, i prosi o warunki pokoju.
Tak więc nikt z was, kto nie wyrzeka się wszystkiego, co posiada, nie może być moim uczniem».

PRZEMYŚL TO SOBIE:
Prosił biedak bogacza o pieniądze.
- A na co ci one? - pytał bogacz.
- Chcę kupić konia.
- Daj sobie spokój - bogacz machnął ręką. - Nie masz pieniędzy na zakup konia, nie będziesz ich miał, żeby go utrzymać - tłumaczył.
- Wybacz - odpowiedział na to biedak - ale przyszedłem prosić cię o pieniądze, a nie o dobre rady.
Wiele posiadłości oznacza liczne troski: czy dam radę, wytrwam, czy mi starczy sił, zdrowia, pieniędzy. Tymczasem Jezus wymaga, by dla Niego wszystko rzucić na jedną szalę. Szkoda wiarę rozmieniać na drobne, dzielić na rubryki „winien” i ‘ma”. Bo jeszcze ktoś zechce ją opodatkować i obedrze wiarę z tego, co w niej najcenniejsze: spontaniczności.

Wtorek, 31. Tydzień zwykły

DZISIEJSZA EWANGELIA Łk 13,18-21
Gdy Jezus siedział przy stole, jeden ze współbiesiadników rzekł do Niego: „Szczęśliwy ten, kto będzie ucztował w królestwie Bożym”.
Jezus mu odpowiedział: „Pewien człowiek wyprawił wielką ucztę i zaprosił wielu. Kiedy nadszedł czas uczty, posłał swego sługę, aby powiedział zaproszonym: «Przyjdźcie, bo już wszystko jest gotowe». Wtedy zaczęli się wszyscy jednomyślnie wymawiać. Pierwszy kazał mu powiedzieć: «Kupiłem pole, muszę wyjść, aby je obejrzeć; proszę cię, uważaj mnie za usprawiedliwionego». Drugi rzekł: «Kupiłem pięć par wołów i idę je wypróbować; proszę cię, uważaj mnie za usprawiedliwionego». Jeszcze inny rzekł: «Poślubiłem żonę i dlatego nie mogę przyjść».
Sługa powrócił i oznajmił to swemu panu. Wtedy rozgniewany gospodarz nakazał słudze: «Wyjdź co prędzej na ulice i zaułki miasta i wprowadź tu ubogich, ułomnych, niewidomych i chromych». Sługa oznajmił: «Panie, stało się, jak rozkazałeś, a jeszcze jest miejsce». Na to pan rzekł do sługi: «Wyjdź na drogi i między opłotki i zmuszaj do wejścia, aby mój dom był zapełniony.
Albowiem powiadani wam: Żaden z owych ludzi, którzy byli zaproszeni, nie skosztuje mojej uczty»”.

PRZEMYŚL TO SOBIE:
Scena jak z filmu: amerykańska rodzina kończy modlitwę przed posiłkiem wezwaniem:
- Panie Jezu, bądź naszym gościem.
Kiedy na stole staje parująca waza z zupą ktoś puka do drzwi. Stojącego w nich żebraka zapraszają do stołu. Jedzenia starczy dla wszystkich. Dzieci bacznie przyglądają się przybyszowi, który uśmiecha się serdecznie. Najmłodsza córka szarpie ojca za rękaw: - Tato, tato, ja wiem. Pan Jezus nie miał czasu przyjść do nas w gości i przysłał tego pana w zastępstwie.
Bóg nie przychodzi na nasze zaproszenie osobiście, ale zawsze wysyła w zastępstwie ubogich. Może boi się, że gdyby przyszedł osobiście, to za ugoszczenie Go oczekiwalibyśmy czegoś w zamian. Kiedy zaś przychodzi ktoś ubogi, od razu wiadomo, że nie ma się czym odpłacić. A w gościnie przecież to jest najcenniejsze właśnie: niemożność rewanżu.

Poniedziałek, 31. Tydzień zwykły

DZISIEJSZA EWANGELIA Łk 14,12-14
Jezus powiedział do przywódcy faryzeuszów, który Go zaprosił :
„Gdy wydajesz obiad albo wieczerzę, nie zapraszaj swoich przyjaciół ani braci, ani krewnych, ani zamożnych sąsiadów, aby cię i oni nawzajem nie zaprosili, i miałbyś odpłatę. Lecz kiedy urządzasz przyjęcie, zaproś ubogich, ułomnych, chromych i niewidomych. A będziesz szczęśliwy, ponieważ nie mają czym się tobie odwdzięczyć; odpłatę bowiem otrzymasz przy zmartwychwstaniu sprawiedliwych”.

PRZEMYŚL TO SOBIE:
To się zdarzyło na zakończenie modlitewnego spotkania młodzieży z wielu krajów. Jeden z jego uczestników, żegnając się z rodziną, która - podobnie jak wiele innych - udzieliła mu serdecznej gościny, zapewniał gorliwie:
- Państwo również możecie liczyć na darmową gościnę w moim rodzinnym domu, kiedykolwiek zechcecie przyjechać do mojego kraju.
- Nie czekaj na nas z gościną - odpowiedział na to gospodarz. - Ale przyjmij pierwszego człowieka, który będzie jej potrzebował.
Spójrzmy na Jezusową przypowieść o zaproszeniu na ucztę z innej, niż zazwyczaj strony - nie z pozycji tego który zaprasza, ale tego, który jest zaproszony. A jako zaproszeni myślimy sobie czasem: no cóż, dałem komuś swoją osobą i moją potrzebą powód do miłosierdzia. A tymczasem trzeba pomyśleć inaczej: czyjeś miłosierdzie zapłodniło mnie do podobnej postawy. Miłosierdzie udziela się. Miłosierdzie jest - w najlepszym tego słowa znaczeniu - zaraźliwe.

Sobota, 30. Tydzień zwykły

DZISIEJSZA EWANGELIA Łk 14,1.7-11
Gdy Jezus przyszedł do domu pewnego przywódcy faryzeuszów, aby w szabat spożyć posiłek, oni Go śledzili. Opowiedział wówczas zaproszonym przypowieść, gdy zauważył, jak sobie pierwsze miejsca wybierali. Tak mówił do nich:
„Jeśli cię kto zaprosi na ucztę, nie zajmuj pierwszego miejsca, by czasem ktoś znakomitszy od ciebie nie był zaproszony przez niego. Wówczas przyjdzie ten, kto was obu zaprosił, i powie ci: «Ustąp temu miejsca». I musiałbyś ze wstydem zająć ostatnie miejsce. Lecz gdy będziesz zaproszony, idź i usiądź na ostatnim miejscu. Wtedy przyjdzie gospodarz i powie ci: «Przyjacielu, przesiądź się wyżej». I spotka cię zaszczyt wobec wszystkich współbiesiadników.
Każdy bowiem, kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się poniża, będzie wywyższony”.

PRZEMYŚL TO SOBIE:
Nieznajomy prosił majstra, by pozwolił mu przyłączyć się do budujących katedrę robotników. Chciał wykonać witraż. Majster w końcu się zgodził. Wskazał okno, pozwolił odgrodzić się zasłoną i zapomniał o ochotniku. Po miesiącu ten znów stanął przed majstrem, oznajmiając, że witraż jest gotowy. Zbiegli się wszyscy ciekawi dzieła, o którym nikt nie słyszał. Gdy tylko zdjęto zasłonę, widok dzieła zaparł patrzącym dech w piersi. Czegoś tak wspaniałego nigdy dotąd nie widzieli.
- Gdzie zdobyłeś tak piękne kolory szkła? - wreszcie dobył z siebie głoś majster.
- Nigdzie - odpowiedział nieznajomy. - Nie kupiłem ani jednego kawałeczka. Cały witraż zrobiłem z odpadów, które znalazłem na budowie, z kawałków, które inni szklarze uznali za bezwartościowe i wyrzucili.
To, co najmniejsze, najlichsze, odrzucone przez świat - bywa najlepszym materiałem w ręku Boga. Dlatego niech ci nie zależy na pierwszym miejscu i ludzkim poklasku. Od pochwał się niewieścieje. Odrzucenie i pogarda wzmacniają. Tylko nie daj się im zabić.

Piątek, 30. Tydzień zwykły

DZISIEJSZA EWANGELIA Łk 14,1-6
Gdy Jezus przyszedł do domu pewnego przywódcy faryzeuszów, aby w szabat spożyć posiłek, oni Go śledzili. A oto zjawił się przed Nim pewien człowiek chory na wodną puchlinę.
Wtedy Jezus zapytał uczonych w Prawie i faryzeuszów: „Czy wolno w szabat uzdrawiać, czy też nie?” Lecz oni milczeli. On zaś dotknął go, uzdrowił i odprawił.
A do nich rzekł: „Któż z was, jeśli jego syn albo wół wpadnie do studni, nie wyciągnie go zaraz nawet w dzień szabatu?” I nie mogli Mu na to odpowiedzieć.

PRZEMYŚL TO SOBIE:
Modnie ubrana kobieta, rozsiewająca wokół zapach drogich perfum, podchodzi do właściciela księgarni:
- Szukam czegoś na prezent dla bliskiej mi osoby. Ale czegoś naprawdę wyjątkowego. Czy może mi pan pokazać najlepszą książkę, jaką pan ma na sprzedaż?
Sprzedawca odpowiada bez namysłu:
- Proszę pani, w mojej księgarni każda książka jest najlepsza.
Coś dobrego wolno uczynić zawsze - nawet w szabat, dzień święty, w zmęczeniu, w starości. I nie ma sensu pytać, który z dobrych uczynków jest lepszy. Dobry uczynek jest jak książka - każdy jest najlepszy.

Czwartek, 30. Tydzień zwykły

DZISIEJSZA EWANGELIA Łk 13,31-35
W tym czasie przyszli niektórzy faryzeusze i rzekli do Jezusa : „Wyjdź i uchodź stąd, bo Herod chce Cię zabić”.
Lecz On im odpowiedział: „Idźcie i powiedzcie temu lisowi : «Oto wyrzucam złe duchy i dokonuję uzdrowień dziś i jutro, a trzeciego dnia będę u kresu». Jednak dziś, jutro i pojutrze muszę być w drodze, bo rzecz niemożliwa, żeby prorok zginął poza Jerozolimą.
Jeruzalem, Jeruzalem! Ty zabijasz proroków i kamienujesz tych, którzy do ciebie są posłani. Ile razy chciałem zgromadzić twoje dzieci, jak ptak swoje pisklęta pod skrzydła, a nie chcieliście.
Oto dom wasz tylko dla was pozostanie. Albowiem powiadam wam, nie ujrzycie Mnie, aż nadejdzie czas, gdy powiecie: «Błogosławiony ten, który przychodzi w imię Pańskie»”.

PRZEMYŚL TO SOBIE:
- Jak mam uwierzyć, że Bóg jest, skoro go nie wiedzę?
- Zróbmy eksperyment. Weź garść soli i wrzuć do garnka z wodą, pomieszaj. Widzisz tę sól?
- Nie. Rozpuściła się.
- Zanurz teraz palec i skosztuj wody.
- Słona.
- Popróbuj jeszcze ze środka garnka
- Też słona.
- A teraz postaw garnek na ogniu i poczekaj, aż woda wygotuje się i wyparuje. Co widzisz na dnie?
- Sól.
- Tak samo jest z Bogiem. Nawet, jeśli Go nie widzisz, on cały czas jest i nadaje twojemu życiu smak.
Chcą Jezusa zabić, chcą zabić Boga, uśmiercić go w swoim przekonaniu: bo przecież Go nie widać. Żeby ujrzeć Trudno zobaczyć Jezusa, nim powróci w chwale. Ale On, choć niewidzialny, nadaje życiu smak.

Środa, 30. Tydzień zwykły

DZISIEJSZA EWANGELIA Łk 13,22-30
Jezus, nauczając, szedł przez miasta i wsie i odbywał swą podróż do Jerozolimy.
Raz ktoś Go zapytał: „Panie, czy tylko nieliczni będą zbawieni?”
On rzekł do nich: „Usiłujcie wejść przez ciasne drzwi; gdyż wielu, powiadam wam, będzie chciało wejść, a nie będą mogli.
Skoro Pan domu wstanie i drzwi zamknie, wówczas stojąc na dworze, zaczniecie kołatać do drzwi i wołać: «Panie, otwórz nam»; lecz On wam odpowie: «Nie wiem, skąd jesteście».
Wtedy zaczniecie mówić: «Przecież jadaliśmy i piliśmy z tobą, i na ulicach naszych nauczałeś». Lecz On rzecze: «Powiadam wam, nie wiem, skąd jesteście. Odstąpcie ode Mnie wszyscy dopuszczający się niesprawiedliwości».
Tam będzie płacz i zgrzytanie zębów, gdy ujrzycie Abrahama, Izaaka i Jakuba, i wszystkich proroków w królestwie Bożym, a siebie samych precz wyrzuconych. Przyjdą ze wschodu i zachodu, z północy i południa i siądą za stołem w królestwie Bożym. Tak oto są ostatni, którzy będą pierwszymi, i są pierwsi, którzy będą ostatnimi”.

PRZEMYŚL TO SOBIE:
Rycerz stanął przed uczonym mnichem:
- Co wiesz o niebie i o piekle? Czy rzeczywiście istnieją?
- I tak tego nie zrozumiesz - odpowiedział mu z udaną pogardą mnich. - Czyś ty choć raz w życiu miał w ręku książkę? Umiesz tylko wykrzykiwać te swoje bezduszne rozkazy i poniewierać ludzi...
Rycerz oblał się rumieńcem gniewu , żuchwa zaczęła mleć przekleństwa, sięgnął nawet po przytroczony do boku miecz.
- Teraz otwierają się przed tobą bramy piekła - zauważył mnich.
Rycerz opamiętał się, schował miecz do pochwy, oblizał spierzchnięte wargi, uspokoił się, nawet jakby uśmiechnął.
- A teraz wrota nieba stają przed tobą otworem - wyjaśnił mnich. - To wiem o niebie i piekle, istnieją, a każdy z nas ma moc otworzyć jedno lub drugie.
Łatwiej się zdenerwować, unieść gniewem, zaperzyć. Trudniej zapanować nad sobą, uspokoić się. Dlatego łatwiejsza, prostsza, szersza jest droga wiodąca na zatracenie, a ta, która prowadzi do nieba, wiąże się z najwyższym trudem. To jednak, co trudniej przychodzi, lepiej potem smakuje.

Wtorek, 30. Tydzień zwykły

DZISIEJSZA EWANGELIA Łk 13,18-21
Jezus mówił: „Do czego podobne jest królestwo Boże i z czym mam je porównać? Podobne jest do ziarnka gorczycy, które ktoś wziął i posadził w swoim ogrodzie. Wyrosło i stało się wielkim drzewem, tak że ptaki powietrzne gnieździły się na jego gałęziach”.
I mówił dalej: „Z czym mam porównać królestwo Boże? Podobne jest do zaczynu, który pewna kobieta wzięła i włożyła w trzy miary mąki, aż wszystko się zakwasiło”.

PRZEMYŚL TO SOBIE:
Potrzebował wody. Zaczął więc kopać studnię. Po wybraniu ziemi na głębokość ośmiu metrów i nie znalazłszy nawet kropli wody, porzucił to miejsce i zaczął kopać w innym. Kolejne osiem metrów wybranej ziemi, znów bez wody. Spróbował raz jeszcze. Tak samo bezskutecznie. Porzucił więc swój trud, a ziemię sprzedał. Nabywca zaczął gospodarzenie od wykopania studni. Wodę znalazł na głębokości ośmiu i pół metra. Gdyby jego poprzednik za pierwszym razem podrążył jeszcze pięćdziesiąt centymetrów, znalazłby wodę za pierwszym razem.
Królestw Boże jest jak ziarnko gorczycy i zaczyn chlebowy. To oznacza nie tylko jego wzrost, ale także konieczność cierpliwości. Nie zdobędzie Królestwa ktoś, kto nie potrafi poczekać, kto za szybko się zniechęca, kto zniechęca się w ogóle.

poniedziałek, 3 listopada 2008

Poniedziałek, 30. Tydzień zwykły

DZISIEJSZA EWANGELIA Łk 13,10-17
Jezus nauczał w szabat w jednej z synagog. A była tam kobieta, która od osiemnastu lat miała ducha niemocy: była pochylona i w żaden sposób nie mogła się wyprostować.
Gdy Jezus ją zobaczył, przywołał ją i rzekł do niej: „Niewiasto, jesteś wolna od swej niemocy”. Włożył na nią ręce, a natychmiast wyprostowała się i chwaliła Boga.
Lecz przełożony synagogi, oburzony tym, że Jezus w szabat uzdrowił, rzekł do ludu: „Jest sześć dni, w które należy pracować. W te więc przychodźcie i leczcie się, a nie w dzień szabatu”.
Pan mu odpowiedział: „Obłudnicy, czyż każdy z was nie odwiązuje w szabat wołu lub osła od żłobu i nie prowadzi, by go napoić? A tej córki Abrahama, którą szatan osiemnaście lat trzymał na uwięzi, nie należało uwolnić od tych więzów w dzień szabatu?”
Na te słowa wstyd ogarnął wszystkich Jego przeciwników, a lud cały cieszył się ze wszystkich wspaniałych czynów, dokonywanych przez Niego.

PRZEMYŚL TO SOBIE:
Na oślim grzbiecie wiózł pewien wieśniak worek zboża na mąkę do młyna. W pół drogi osioł potknąwszy się na jakimś wykrocie wór z grzbietu zrzucił. Próżno chłopina próbował upadły worek na ośli grzbiet wywindować - w domu syn mu pomagała. Kiedy zdawało się, że nie pozostało mu już nic, jak tylko usiąść i zapłakać, nagle jak spod ziemi wyrósł dorodny rumak w pysznej uprzęży. W siodle prosto i dostojnie trzymał się pan z pobliskiego zamku, właściciel całej okolicy. Nim chłop zdążył czapkę zdjąć, by się ukłonić, bogacz już zeskoczył był z konia, już worek oburącz złapał.
- Chwyćże z drugiego końca i równo na grzbiet zarzuć - zarządził. I nim wieśniak zdążył się zorientować, co się właściwie stało, wór zboża znów bezpiecznie na oślim grzbiecie spoczywał.
- Panie, jakże ci się ja, biedny odwdzięczę za tak wielką łaskę? - zaczął chłop dziękować nieporadnie.
- Bardzo prosto - odpowiedział pan na to. - Kiedy tylko spotkasz kogo w potrzebie, pomóż mu bez ociągania, jak i ja tobie pomogłem.
Dlaczego Jezusa uzdrawia w szabat? By drażnić, prowokować? Nie. Chce przez to pokazać, że jeśli spotykasz człowieka w potrzebie, nie jest ważny czas, miejsce ani twoje z nim relacje, ale jedynie fakt, iż ów człowiek jest w potrzebie, To wystarczający powód, by przyjść mu z pomocą.