niedziela, 23 marca 2008

30 marca - 2 Niedziela Wielkanocna

Caravaggio, Niedowiarstwo świętego Tomasza, 1602-03

DZISIEJSZA EWANGELIA J 20,19-31:
Było to wieczorem owego pierwszego dnia tygodnia. Tam, gdzie przebywali uczniowie, drzwi były zamknięte z obawy przed Żydami. Jezus wszedł, stanął pośrodku i rzekł do nich: ”Pokój wam!”. A to powiedziawszy, pokazał im ręce i bok. Uradowali się zatem uczniowie, ujrzawszy Pana.
A Jezus znowu rzekł do nich: ”Pokój wam! Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam”. Po tych słowach tchnął na nich i powiedział im: ”Weźmijcie Ducha Świętego! Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane”.
Ale Tomasz, jeden z Dwunastu, zwany Didymos, nie był razem z nimi, kiedy przyszedł Jezus. Inni więc uczniowie mówili do niego: ”Widzieliśmy Pana!”.
Ale on rzekł do nich: ”Jeżeli na rękach Jego nie zobaczę śladu gwoździ i nie włożę palca mego w miejsce gwoździ, i nie włożę ręki mojej do boku Jego, nie uwierzę”.
A po ośmiu dniach, kiedy uczniowie Jego byli znowu wewnątrz domu i Tomasz z nimi, Jezus przyszedł mimo drzwi zamkniętych, stanął pośrodku i rzekł: ”Pokój wam!”. Następnie rzekł do Tomasza: ”Podnieś tutaj swój palec i zobacz moje ręce. Podnieś rękę i włóż ją do mego boku, i nie bądź niedowiarkiem, lecz wierzącym”.
Tomasz Mu odpowiedział: ”Pan mój i Bóg mój!”.
Powiedział mu Jezus: ”Uwierzyłeś, bo Mnie ujrzałeś; błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli”.
I wiele innych znaków, których nie zapisano w tej księdze, uczynił Jezus wobec uczniów. Te zaś zapisano, abyście wierzyli, że Jezus jest Mesjaszem, Synem Bożym, i abyście wierząc, mieli życie w imię Jego.

PRZEMYŚL TO SOBIE:

Pełna głowa
- Hej! Dzieciaki! A czy wy wiecie, że nad jeziorkiem za wsią pojawił się wczoraj wielki smok z trzema głowami? - pan nauczyciel, ile tchu w piersi, wykrzyczał te słowa do bawiących się za oknem uczniów. Żona popatrzyła nań z uśmiechem.
- Nie śmiej się ze mnie - poprosił błagalnym tonem. - Już od godziny usiłuję się skupić na poprawianiu ich ortograficznych wypocin. I nijak nie mogę przebrnąć przez te bazgroły. Ledwo wiosenne słońce osuszyło roztopy, już wszystkie wyległy na plac i tu, pod naszymi oknami urządzają jak zwykle najdziksze harce...
- Przecież to jeszcze dzieci. Muszą być głośno. Nie potrafią bawić się inaczej - próbowała bronić malców nauczycielowa.
- Zgadzam się z tobą, kochanie. Ale jest przecież tyle pięknych miejsc, jak choćby skraj lasu i jeziorko za wsią. Niech tam sobie idą. Sama zobacz - wyciągnął palec w stronę okna - poszli. Dali się nabrać.
Rzeczywiście. Cisza się taka nagle za oknem zrobiła, że aż trzeba się było z nią dopiero oswoić. Ale też poprawianie wypracowań zaczęło nauczycielowi iść od razu składniej.
Nauczycielowa postawiła na stole filiżankę dymiącej egzotycznym aromatem herbaty. Ujął delikatnie cienkie uszko naczynia. Zrobił mały łyk, siorbiąc przy tym głośno. Spojrzał w otwarte okno. Ulicą przebiegł jakiś człowiek. Za chwilę drugi, trzeci, dziesiąty. Nauczyciel podszedł bliżej, wychylił się. Dopiero teraz widać było, że to nie pojedyncze osoby, ale cały tłum idzie: mężczyźni i kobiety, starzy i w sile wieku, jak na procesję w Boże Ciało, tyle że ubrani w byle co, do roboty.
- Ludzie! Ludzie! - znowu podniósł głos, choć może trochę słabiej niż przedtem - a gdzie wy tak wszyscy pędzicie?
- A to pan nauczyciel o niczym nie wie? - jaka kobiecina przystanęła zdumiona - Toć podobno wczoraj za wsią jakiś smok się pokazał z trzema głowami. Idziem go zobaczyć...
Odskoczył od okna jak oparzony, porwał kurtkę z wieszaka.
- No co ty? - zdziwiła się żona - Przecież to ty wymyśliłeś całą tę historię. Dokąd idziesz?
- Wymyśliłem, nie wymyśliłem - żachnął się ubierając czapkę - a może z tym smokiem to jednak prawda? - Poszedł.

DOBRA RADA:
W co wierzysz? Tyle rzeczy już widziałeś, o tylu sprawach czytałeś w gazecie, słyszałeś w radiu, tyle zdarzeń pokazała ci telewizja. Są przecież jeszcze takie historie, które sam obmyśliłeś, opinie o ludziach i wypadkach, które sobie wyrobiłeś, poglądy, sądy i zdania. Twoja głowa jest pełna. Czy jest w niej jeszcze miejsce na wiarę w Zmartwychwstanie?

29 marca - Sobota w Oktawie Wielkanocy

Duccio di Buoninsegna, Chrystus przychodzi mimo drzwi zamkniętych, 1308-11

DZISIEJSZA EWANGELIA Mk 16,9-15:
Po swym zmartwychwstaniu, wczesnym rankiem w pierwszy dzień tygodnia, Jezus ukazał się najpierw Marii Magdalenie, z której wyrzucił siedem złych duchów. Ona poszła i oznajmiła to tym, którzy byli z Nim, pogrążonym w smutku i płaczącym. Oni jednak słysząc, że żyje i że ona Go widziała, nie chcieli wierzyć.
Potem ukazał się w innej postaci dwom z nich na drodze, gdy szli na wieś. Oni powrócili i oznajmili pozostałym. Lecz im też nie uwierzyli.
W końcu ukazał się samym Jedenastu, gdy siedzieli za stołem, i wyrzucał im brak wiary i upór, że nie wierzyli tym, którzy widzieli Go zmartwychwstałego.
I rzekł do nich: „Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu”.

PRZEMYŚL TO SOBIE:
Bitewny ferwor. Prosty żołnierz, który znalazł się akurat blisko cesarza, ma na tyle przytomny umysł, że mocnym ciosem wytrąca oręż z ręki nieprzyjaciela, kolejnym ciosem powala go bez ducha na ziemię. Tym samym ratuje życie władcy. Ów, kiedy bitewny zamęt już ustaje, przyzywa do siebie wojaka i mówi:
- Ocaliłeś mi życie. Proś o co chcesz, a wynagrodzę cię sowicie.
Żołnierz stoi zmieszany, przestępuje z nogi na nogę, wreszcie nieśmiało prosi:
- Nasz pluton ma okropnie surowego sierżanta, który żyć nam nie daje. Może wasza wysokość byłby łaskaw go zamienić na innego, nieco łagodniejszego.
- Głupiś – wzdycha cesarz. – Przecież mogłeś poprosić, a ciebie samego zrobiłbym sierżantem.

Podobno w Afryce Zachodniej postępuje inwazja islamu, przy równoczesnym regresie chrześcijaństwa. Dlaczego? Bo każdy muzułmanin uważa się za misjonarza. A każdy chrześcijanin uważa, że misjonarzami są tylko ludzie do tego specjalnie oddelegowani. A tymczasem Jezus mówi do uczniów, ba – do każdego z nich: idźcie na cały świat i głoście Ewangelię Wszelkiemu stworzeniu.

DOBRA RADA:
Od czasu do czasu dasz jakąś ofiarę na misje, pomodlisz się za misjonarza, zrobisz bandaż dla trędowatego. I myślisz, że to wystarczy. Nie. Ty sam bądź misjonarzem. Porozmawiaj z kimś, choćby z dzieckiem, z żoną, z mężem – o o Jezusie.

28 marca - Piątek w Oktawie Wielkanocy

Tintoretto, Chrystus Zmartwychwstały nad Morzem Galilejskim, 1575-80

DZISIEJSZA EWANGELIA J 21,1-14:
Jezus znowu ukazał się nad Morzem Tyberiadzkim. A ukazał się w ten sposób:
Byli razem Szymon Piotr, Tomasz, zwany Didymos, Natanael z Kany Galilejskiej, synowie Zebedeusza oraz dwaj inni z Jego uczniów. Szymon Piotr powiedział do nich: „Idę łowić ryby”. Odpowiedzieli mu: „Idziemy i my z tobą”. Wyszli więc i wsiedli do łodzi, ale tej nocy nic nie złowili.
A gdy ranek zaświtał, Jezus stanął na brzegu. Jednakże uczniowie nie wiedzieli, że to był Jezus.
A Jezus rzekł do nich: „Dzieci, czy nie macie nic do jedzenia?”
Odpowiedzieli Mu: „Nie”.
On rzekł do nich: „Zarzućcie sieć po prawej stronie łodzi, a znajdziecie”. Zarzucili więc i z powodu mnóstwa ryb nie mogli jej wyciągnąć.
Powiedział więc do Piotra ów uczeń, którego Jezus miłował: „To jest Pan!” Szymon Piotr usłyszawszy, że to jest Pan, przywdział na siebie wierzchnią szatę, był bowiem prawie nagi, i rzucił się w morze. Reszta uczniów dobiła łodzią, ciągnąc za sobą sieć z rybami. Od brzegu bowiem nie było daleko, tylko około dwustu łokci.
A kiedy zeszli na ląd, ujrzeli żarzące się na ziemi węgle, a na nich ułożoną rybę oraz chleb. Rzekł do nich Jezus: „Przynieście jeszcze ryb, któreście teraz ułowili”. Poszedł Szymon Piotr i wyciągnął na brzeg sieć pełną wielkich ryb w liczbie stu pięćdziesięciu trzech. A pomimo tak wielkiej ilości sieć się nie rozerwała. Rzekł do nich Jezus: „Chodźcie, posilcie się!” Żaden z uczniów nie odważył się zadać Mu pytania: „Kto Ty jesteś?”, bo wiedzieli, że to jest Pan. A Jezus przyszedł, wziął chleb i podał im, podobnie i rybę.
To już trzeci raz, jak Jezus ukazał się uczniom od chwili, gdy zmartwychwstał.

PRZEMYŚL TO SOBIE:

Siłą
Kończą się rekolekcje. Prowadzący je misjonarza nie ukrywa zawodu:
- Spodziewałem się, że moje nauki przyniosą zdecydowanie obfitsze owoce.
Ksiądz proboszcz zastanawia się przez chwilę.
- Owoce zawsze rodzą się obficie – odpowiada wreszcie. – Ale chcący się nimi cieszyć trzeba mocno potrząsnąć drzewem, by spadły w zanadrze…

To mój ulubiony fragment Ewangelii. Lubię o nim opowiadać. Najpierw sposób łowienia: rybacy w łodzi mieli okrągłą sieć o średnicy kilku metrów. Trzeba ją było rozbujać niczym lasso i zarzucić. Przywiązane do brzegów sieci ciężarki ciągnęły ją w dół. A sieć opadając więziła, a raczej przygważdżała ryby. Potem wprawnym szarpnięciem liny przywiązanej do sieci podwijało się ją, zamykało i wyciągało do łodzi wraz z rybami. Taką sieć zarzucano nie na pojedyncze ryby, ale na ławice. To dość dziwne, ale taką ławicę łatwiej było dostrzec z brzegu, niż z łodzi. To dlatego Jezus, stojąc na brzegu, trafnie wskazuje miejsce obfitego połowu.
I jeszcze ta niezwykła symbolika. Woda oznaczała otchłań, miejsce potępienia, odpowiednik „piekła”, siedlisko szatana. Ułowić coś czy kogoś, wyciągnąć go z wody, oznaczało wyrwanie duszy z mocy szatana. Tyle pokrótce.
I jeszcze coś. Kwestia metody. Nie po dobroci, ale siecią, na siłę, trochę nawet pod przymusem. Tak wyrywa się dusze z sieci szatana. Nie „cip, cip, cip”, „taś, taś, taś”, „kici, kici”, ale sieć, wyciągnąć. Nie czekać bezczynnie, aż owoce same spadną, ale wstrząsnąć drzewem, potarmosić gałęzi, żeby już, żeby więcej, żeby obficiej. Tak się zdobywa dusze dla Królestwa Niebieskiego.

DOBRA RADA:
Podając komuś jedzenie pamiętaj, że tym gestem naśladujesz samego Jezusa z dzisiejszej Ewangelii.

27 marca - Czwartek w Oktawie Wielkanocy

DUCCIO di Buoninsegna, Jezus ukazuje się uczniom, 1308-11, Siena

DZISIEJSZA EWANGELIA Łk 24,35-48:

Uczniowie opowiadali, co ich spotkało w drodze, i jak poznali Jezusa przy łamaniu chleba.
A gdy rozmawiali o tym, On sam stanął pośród nich i rzekł do nich: „Pokój wam”.
Zatrwożonym i wylękłym zdawało się, że widzą ducha. Lecz On rzekł do nich: „Czemu jesteście zmieszani i dlaczego wątpliwości budzą się w waszych sercach? Popatrzcie na moje ręce i nogi: to Ja jestem. Dotknijcie się Mnie i przekonajcie: duch nie ma ciała ani kości, jak widzicie, że Ja mam”. Przy tych słowach pokazał im swoje ręce i nogi.
Lecz gdy oni z radości jeszcze nie wierzyli i pełni byli zdumienia, rzekł do nich: „Macie tu coś do jedzenia?” Oni podali Mu kawałek pieczonej ryby. Wziął i jadł wobec wszystkich.
Potem rzekł do nich: „To właśnie znaczyły słowa, które mówiłem do was, gdy byłem jeszcze z wami: Musi się wypełnić wszystko, co napisane jest o Mnie w Prawie Mojżesza, u Proroków i w Psalmach”. Wtedy oświecił ich umysły, aby rozumieli Pisma.
I rzekł do nich: „Tak jest napisane: Mesjasz będzie cierpiał i trzeciego dnia zmartwychwstanie; w imię Jego głoszone będzie nawrócenie i odpuszczenie grzechów wszystkim narodom, począwszy od Jerozolimy. Wy jesteście świadkami tego”.

PRZEMYŚL TO SOBIE:
Nikolo Paganini, genialny włoski skrzypek i kompozytor, zapisał w testamencie Genui –rodzinnemu miastu – swoje skrzypce. Po jednym wszak warunkiem: na instrumencie, który mu służył, nikt już grać się nie ośmieli. Zapis okazał się tyleż łaskawy, co niefortunny. Podobno w jakiś czas po śmierci mistrza instrument zaczął się rozsypywać. Rezonans dźwięku strun, owo nieustanne drżenie towarzyszące grze, ożywiało drewno, z którego wykonano instrument. Bezużyteczność spowodowała jego obumarcie i butwienie.

Jezus nie zostawia uczniów. Przychodzi do nich, by wciąż wprawiać ich w rezonans: objawia się, spożywa posiłek, wyjaśnia to, co o Nim napisano, mianuje ich świadkami. A świadek nie może być martwym kawałkiem człowieka. Musi żyć: dzielić się z innymi tym, czego doświadczył. Inaczej obumrze, zbutwieje.

DOBRA RADA:
Jezus mówi wątpiącym: popatrzcie na moje ręce i nogi. Zrób to. Przyjrzyj się jego ranom, choćby na wizerunku krzyża, który masz w zasięgu wzroku. Przyjrzyj się im i pomyśl: w nich jest twoje schronienie.