sobota, 23 lutego 2008

27 lutego - środa 3. tygodnia Wielkiego Postu


Petrus Christus, Jezus Boleściwy, 1450, olej na desce

DZISIEJSZA EWANGELIA Mt 5,17-19:
Jezus powiedział do swoich uczniów:
„Nie sądźcie, że przyszedłem znieść Prawo albo Proroków. Nie przyszedłem znieść, ale wypełnić. Zaprawdę bowiem powiadam wam: Dopóki niebo i ziemia nie przeminą, ani jedna jota, ani jedna kreska nie zmieni się w Prawie, aż się wszystko spełni.
Ktokolwiek więc zniósłby jedno z tych przykazań, choćby najmniejsze, i uczyłby tak ludzi, ten będzie najmniejszy w królestwie niebieskim. A kto je wypełnia i uczy wypełniać, ten będzie wielki w królestwie niebieskim”.

PRZEMYŚL TO SOBIE:
Wodzowi przyniesiono do podpisania wyrok, skazujący młodego oficera za niesubordynację. Wyrok brzmiał:
- Ułaskawić nie można, rozstrzelać.
Wódz przejrzał akta młodego oficera: chodziło o jakąś błahostkę, ale w warunkach wojny tylko jeden wyrok sądu jest możliwy: śmierć. Przed oczami stanęła mu cała drabina wojskowej kariery, przyszłość, która nie będzie mu dana, ból rodziców i kolegów młodzieńca. Całą noc nie zmrużył oka. Nad ranem wydał strażom podpisany wyrok. W sentencji nastąpiła tylko jedna mała zmiana przecinka:
- Ułaskawić, nie można rozstrzelać.

Czym jest Boże miłosierdzie? Myślimy sobie czasem tak: Pan Bóg zmieni przykazania. Wyjaśni, że z tym cudzołóstwem, kradzieżą czy zabijaniem to wcale nie było tak, jak myśleliśmy i w ogóle. A tymczasem Jezus mówi: ani jota nie zostanie w prawie zmieniona. Miłosierdzie Boże nie zmienia praw. Miłosierdzie Boże może zmienić jedynie wyrok. A i to o bardzo niewiele. Czasem tylko o jeden maleńki przecinek.

DOBRA RADA:
Nie ryzykuj, nie przeciągaj struny, nie próbuj, na ile sobie jeszcze możesz pozwolić, by wciąż pozostać w granicach Bożego Miłosierdzia. Odrobina gorliwości i zaangażowania w wypełnianiu Bożego prawa jeszcze nikomu nie zaszkodziła.

BIBLIJNA CIEKAWOSTKA:
Jota (jod) – najmniejsza spółgłoska alfabetu hebrajskiego, kreska oddzielająca dwie podobnie brzmiące spółgłoski.

26 lutego – wtorek 3. tygodnia Wielkiego Postu

Uczeń Rembrandta, Nielitościwy dłużnik, 1660, olej na płótnie


DZISIEJSZA EWANGELIA Mt 18,21-35:
Piotr zbliżył się do Jezusa i zapytał: „Panie, ile razy mam przebaczyć, jeśli mój brat wykroczy przeciwko mnie? Czy aż siedem razy?”
Jezus mu odrzekł: „Nie mówię ci, że aż siedem razy, lecz aż siedemdziesiąt siedem razy.
Dlatego podobne jest królestwo niebieskie do króla, który chciał się rozliczyć ze swymi sługami. Gdy zaczął się rozliczać, przyprowadzono mu jednego, który mu był winien dziesięć tysięcy talentów. Ponieważ nie miał z czego ich oddać, pan kazał sprzedać go razem z żoną, dziećmi i całym jego mieniem, i tak dług oddać.
Wtedy sługa upadł przed nim i prosił go: «Panie, miej cierpliwość nade mną, a wszystko ci oddam». Pan ulitował się nad tym sługą, uwolnił go i dług mu darował.
Lecz gdy sługa ów wyszedł, spotkał jednego ze współsług, który mu był winien sto denarów. Chwycił go i zaczął dusić, mówiąc: «Oddaj, coś winien!» Jego współsługa upadł przed nim i prosił go: «Miej cierpliwość nade mną, a oddam tobie». On jednak nie chciał, lecz odszedł i wtrącił go do więzienia, dopóki nie odda długu.
Współsłudzy jego widząc, co się działo, bardzo się zasmucili. Poszli i opowiedzieli swemu panu wszystko, co zaszło.
Wtedy pan jego wezwał go przed siebie i rzekł mu: «Sługo niegodziwy, darowałem ci cały ten dług, ponieważ mnie prosiłeś. Czyż więc i ty nie powinieneś był ulitować się nad swym współsługa, jak ja ulitowałem się nad tobą?» I uniesiony gniewem pan jego kazał wydać go katom, dopóki mu całego długu nie odda.
Podobnie uczyni wam Ojciec mój niebieski, jeżeli każdy z was nie przebaczy z serca swemu bratu”.

PRZEMYŚL TO SOBIE:

Przebaczyć

W kolejce do bram raju stoją ci, którzy są pewni swojego zbawienia. Brama coś długo pozostaje zamknięta. Jakby się Pan Bóg nad czymś zastanawiał. Nagle rodzi się plotka: mówią, że Pan Bóg ma wszystkim przebaczyć.
- Wszystkim, grzesznikom też? – dziwią się ci pewni swojego zbawienia.
Wkrótce zdziwienie ustępuje pola oburzeniu, potem złości. Wreszcie rodzi się bunt.
- Czemu nie powiedział wcześniej. Całkiem inaczej ułożylibyśmy sobie życie!
Zaczynają wymyślać Bogu i odgrażać mu się. W końcu staje się to, co się musi stać: Pan Bóg potępia zbuntowanych pewnych swojego zbawienia. Tych, którzy nie potrafili przebaczyć.

Bardzo lubię tę metaforkę: przebaczenie jest zapachem, który wydają deptane kwiaty. Brak przebaczenia, to zapyzienie, zaduch, więcej – przepraszam – smrodek, który z biegiem czasy strasznie cuchnie.

DOBRA RADA:
Zacznij wreszcie pachnieć. Wiesz, o co mi chodzi?

CIEKAWOSTKA BIBLIJNA:
Rabini w czasach Jezusa zastanawiali się, ile razy Bóg może przebaczyć ten sam grzech. Rygoryści mówili – raz, umiarkowani – dwa, liberałowie – trzy. Podobnie traktowano przebaczenie ludzkie – za szczyt wspaniałomyślności uchodziło czterokrotne przebaczenie tego samego rodzaju złego postępowania. W pytaniu Piotra – „siedem” – trąci więc nawet nutą ironii.

25 lutego – poniedziałek 3. tygodnia Wielkiego Postu


Anonim, "Odrzucenie Jezusa", w "Evangelicae Historiae Imagines", 1593

DZISIEJSZA EWANGELIA Łk 4,24-30:
Kiedy Jezus przyszedł do Nazaretu, przemówił do ludu w synagodze:
„Zaprawdę powiadam wam: Żaden prorok nie jest mile widziany w swojej ojczyźnie.
Naprawdę mówię wam: Wiele wdów było w Izraelu za czasów Eliasza, kiedy niebo pozostawało zamknięte przez trzy lata i sześć miesięcy, tak że wielki głód panował w całym kraju; a Eliasz do żadnej z nich nie został posłany, tylko do owej wdowy w Sarepcie Sydońskiej.
I wielu trędowatych było w Izraelu za proroka Elizeusza, a żaden z nich nie został oczyszczony, tylko Syryjczyk Naaman”.
Na te słowa wszyscy w synagodze unieśli się gniewem. Porwali Go z miejsca, wyrzucili Go z miasta i wyprowadzili aż na stok góry, na której ich miasto było zbudowane, aby Go strącić. On jednak przeszedłszy pośród nich oddalił się.

PRZEMYŚL TO SOBIE:

Gniew nie ma racji

Kilka wieków temu. Na uniwersytecie toczą się otwarte naukowe debaty. Oczywiście w ówczesnym języku nauki – czyli po łacinie. Chętnie uczestniczy w nich pewien prosty zdun. Pewnego razu zaczepia go jakaś rozszczebiotana grupa żaków.
- Po co, dobry człowieku, przychodzicie na nasze debaty. Przecie nie znacie łaciny i nic z nich nie pojmujecie.
- Prawie nic – odpowiada zagadnięty zdun. – Prawie nic, poza tym, że zawsze wiem, który z dyskutantów jest w błędzie.
- A po czymże można to poznać?
- To proste. To ten, który pierwszy wpada w gniew.

No właśnie. Z jakimż zatrważającym spokojem Jezus mówi o proroku nie docenionym przez swoich. Z jakimże gniewem rodacy powstają, by wziąć na Nim odwet. Gołym okiem widać, po czyjej stronie jest racja.

DOBRA RADA:
Niech ustaną wszystkie gniewy i spory, a pośrodku was niech będzie Chrystus. Zastanów się nad swoim gniewem: jak często, na kogo, w jaki sposób się gniewasz. Zgoda. Może cię ktoś rozzłości, wyprowadzić z równowagi. Ale twój gniew świadczy o tym, że po prostu nie masz racji.

wtorek, 19 lutego 2008

24 lutego - 3. niedziela Wielkiego Postu

Guercino, Jezus i Samarytanka, 1647, Muzeum Narodowe, Kanada


DZISIEJSZA EWANGELIA J 4,5–42:
Jezus przybył do miasteczka samarytańskiego, zwanego Sychar, w pobliżu pola, które Jakub dał synowi swemu, Józefowi. Było tam źródło Jakuba.
Jezus zmęczony drogą siedział sobie przy studni. Było to około szóstej godziny. Nadeszła tam kobieta z Samarii, aby zaczerpnąć wody. Jezus rzekł do niej: „Daj Mi pić”. Jego uczniowie bowiem udali się przedtem do miasta dla zakupienia żywności.
Na to rzekła do Niego Samarytanka: „Jakżeż Ty będąc Żydem prosisz mnie, Samarytankę, bym Ci dała się napić?” Żydzi bowiem nie utrzymują stosunków z Samarytanami.
Jezus odpowiedział jej na to: „O, gdybyś znała dar Boży i wiedziała, kim jest Ten, kto ci mówi: «Daj Mi się napić», prosiłabyś Go wówczas, a dałby ci wody żywej”.
Powiedziała do Niego kobieta: „Panie, nie masz czerpaka, a studnia jest głęboka. Skądże więc weźmiesz wody żywej? Czy Ty jesteś większy od ojca naszego Jakuba, który dał nam tę studnię, z której pił i on sam, i jego synowie, i jego bydło?”
W odpowiedzi na to rzekł do niej Jezus: „Każdy, kto pije tę wodę, znów będzie pragnął. Kto zaś będzie pił wodę, którą Ja mu dam, nie będzie pragnął na wieki, lecz woda, którą Ja mu dam, stanie się w nim źródłem wody wytryskującej ku życiu wiecznemu”.
Rzekła do Niego kobieta: „Daj mi tej wody, abym już nie pragnęła i nie przychodziła tu czerpać”.
A On jej odpowiedział: „Idź, zawołaj swego męża i wróć tutaj”. A kobieta odrzekła Mu na to: «Nie mam męża». Rzekł do niej Jezus: „Dobrze powiedziałaś: «Nie mam męża». Miałaś bowiem pięciu mężów, a ten, którego masz teraz, nie jest twoim mężem. To powiedziałaś zgodnie z prawdą”.
Rzekła do Niego kobieta: „Panie, widzę, że jesteś prorokiem. Ojcowie nasi oddawali cześć Bogu na tej górze, a wy mówicie, że w Jerozolimie jest miejsce, gdzie należy czcić Boga”.
Odpowiedział jej Jezus: „Wierz Mi, niewiasto, że nadchodzi godzina, kiedy ani na tej górze, ani w Jerozolimie nie będziecie czcili Ojca. Wy czcicie to, czego nie znacie, my czcimy to, co znamy, ponieważ zbawienie bierze początek od Żydów. Nadchodzi jednak godzina, owszem, już jest, kiedy to prawdziwi czciciele będą oddawać cześć Ojcu w Duchu i prawdzie, i takich to czcicieli chce mieć Ojciec. Bóg jest duchem; potrzeba więc, by czciciele Jego oddawali Mu cześć w Duchu i prawdzie”.
Rzekła do Niego kobieta: „Wiem, że przyjdzie Mesjasz, zwany Chrystusem. A kiedy On przyjdzie, objawi nam wszystko”.
Powiedział do niej Jezus: „Jestem Nim Ja, który z tobą mówię”.
Na to przyszli Jego uczniowie i dziwili się, że rozmawiał z kobietą. Jednakże żaden nie powiedział: „Czego od niej chcesz?” lub „Czemu z nią rozmawiasz?” Kobieta zaś zostawiła swój dzban i odeszła do miasta. I mówiła tam ludziom: „Pójdźcie, zobaczcie człowieka, który mi powiedział wszystko, co uczyniłam: Czyż On nie jest Mesjaszem?”
Wyszli z miasta i szli do Niego. Tymczasem prosili Go uczniowie, mówiąc: „Rabbi, jedz!” On im rzekł: „Ja mam do jedzenia pokarm, o którym wy nie wiecie”. Mówili więc uczniowie jeden do drugiego: „Czyż Mu kto przyniósł coś do zjedzenia?” Powiedział im Jezus: „Moim pokarmem jest wypełnić wolę Tego, który Mnie posłał, i wykonać Jego dzieło. Czyż nie mówicie: «Jeszcze cztery miesiące, a nadejdą żniwa?» Oto powiadam wam: Podnieście oczy i popatrzcie na pola, jak bieleją na żniwo. Żniwiarz otrzymuje już zapłatę i zbiera plon na życie wieczne, tak iż siewca cieszy się razem ze żniwiarzem. Tu bowiem okazuje się prawdziwym powiedzenie: Jeden sieje, a drugi zbiera. Ja was wysłałem żąć to, nad czym wyście się nie natrudzili. Inni się natrudzili, a w ich trud wyście weszli”.
Wielu Samarytan z owego miasta zaczęło w Niego wierzyć dzięki słowu kobiety świadczącej: „Powiedział mi wszystko, co uczyniłam”. Kiedy więc Samarytanie przybyli do Niego, prosili Go, aby u nich pozostał. Pozostał tam zatem dwa dni. I o wiele więcej ich uwierzyło na Jego słowo, a do tej kobiety mówili: „Wierzymy już nie dzięki twemu opowiadaniu, na własne bowiem uszy usłyszeliśmy i jesteśmy przekonani, że On prawdziwie jest Zbawicielem świata”.

PRZEMYŚL TO SOBIE:

Prawda o tobie

- Kto wykona najwierniejszą podobiznę łaskawie nam panującego króla, otrzyma w nagrodę sakiewkę czerwonego złota - głosiło obwieszczenie, które lotem błyskawicy obiegło wnet całe królestwo. W stronę zamku zaczęli też zaraz ściągać liczni z całego kraju nie tylko artyści, ale i ludzie łasi na pieniądze, którzy - nie wiedzieć - liczyli już to na łut szczęścia, już to na skrzywienie gustów królewskich i dworskich, w każdym razie na złoto przede wszystkim. Kanclerz musiał niebezpieczeństwo w zarodku zgasić, pilnując, by każdy z pretendentów do mile uszom pobrzękującej sakiewki wpierw przeegzaminowany został. Tym eliminacjom podołało czterech zaledwie podwładnych.
Z rana, gdy nastał umówiony dzień, pojawili się u zamkowej bramy. Pierwszy dźwigał na plecach sztalugi i kilka naciągniętych na drewniane ramy płócien, a w ręku trzymał płócienny worek z pędzlami i farbami w glinianych słoiczkach. Drugi ciągnął za sobą skrzypiący wózek, a na nim wzgórek delikatnie tłustej glinki. Trzeci targał za uzdę wołu, który ciągnął dwukółkę z trudem mieszczącą potężny blok marmuru, obok którego, w drewnianej skrzynce pobrzękiwały dłuta i młotki. Czwarty wzbudził zdziwienie, dzierżąc pod pachą jedynie niewielką skórzaną sakiewkę. Sypał się z niej brunatny pył.
Artystom przeznaczono cztery komnaty. Król codziennie przychodził na dwie godziny, by pozować każdemu z osobna. Po miesiącu monarsze podobizny były gotowe. Władca wraz z dworzanami wkroczył do komnaty malarza. Ten gwałtownym ruchem zdarł ze sztalug zasłonę i zebranym ukazał się wspaniały portret króla. Dworzanie nagrodzili dzieło gromkim brawami. Drugi artysta przedstawił zacnemu gronu figurkę króla, choć niewielką, to jednak okraszoną żywymi kolorami. I jego komnatę wypełnił poklask uznania. Na samym środku trzeciego pomieszczenia znajdował się naturalnej wielkości posąg władcy, choć jednobarwny, to jednak wykuty z marmurowej bryły z takim pietyzmem, iż znać było każdą zmarszczkę na monarszym obliczu i nawet najdrobniejszą fałdkę tronowego płaszcza z sobolim kołnierzem. W ostatniej komnacie artysta podszedł do króla i zza pazuchy wyjął kawałek wypolerowanej blachy. Przypomniano sobie, że ów człowiek, który przyniósł na zamek tylko mieszek z popielatym proszkiem, poprosił jeszcze kucharza o wypożyczenie tacy, którą teraz, wyszorowaną do połysku, podniósł na wysokość monarszych oczu. Król ujrzał siebie, jak w zwierciadle, takiego, jakim był na prawdę. Kanclerz podsunął władcy sakiewkę przeznaczoną dla zwycięzcy.

DOBRA RADA:
Szukasz swojej podobizny, prawdy o sobie samym. Czytujesz horoskopy, interesują cię psychozabawy. Tylko Jezus, jak Samarytance, powie ci pewną prawdę o tobie samym.

23 lutego – sobota 2. tygodnia Wielkiego Postu

Bartolomé Esteban Murillo, Pwrót syna marnotrawnego, 1667-70


DZISIEJSZA EWANGELIA Łk 15,1-3.11-32:
W owym czasie zbliżali się do Jezusa wszyscy celnicy i grzesznicy, aby Go słuchać. Na to szemrali faryzeusze i uczeni w Piśmie: „Ten przyjmuje grzeszników i jada z nimi”.
Opowiedział im wtedy następującą przypowieść:
„Pewien człowiek miał dwóch synów. Młodszy z nich rzekł do ojca: «Ojcze, daj mi część majątku, która na mnie przypada». Podzielił więc majątek między nich. Niedługo potem młodszy syn, zebrawszy wszystko, odjechał w dalekie strony i tam roztrwonił swój majątek, żyjąc rozrzutnie.
A gdy wszystko wydał, nastał ciężki głód w owej krainie i on sam zaczął cierpieć niedostatek. Poszedł i przystał do jednego z obywateli owej krainy, a ten posłał go na swoje pola, żeby pasł świnie. Pragnął on napełnić swój żołądek strąkami, które jadały świnie, lecz nikt mu ich nie dawał.
Wtedy zastanowił się i rzekł: «Iluż to najemników mojego ojca ma pod dostatkiem chleba, a ja tu z głodu ginę. Zabiorę się i pójdę do mego ojca, i powiem mu: Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Bogu i względem ciebie; już nie jestem godzien nazywać się twoim synem: uczyń mię choćby jednym z najemników». Wybrał się więc i poszedł do swojego ojca.
A gdy był jeszcze daleko, ujrzał go jego ojciec i wzruszył się głęboko; wybiegł naprzeciw niego, rzucił mu się na szyję i ucałował go. A syn rzekł do niego: «Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Bogu i względem ciebie, już nie jestem godzien nazywać się twoim synem».
Lecz ojciec rzekł do swoich sług: «Przynieście szybko najlepszą suknię i ubierzcie go; dajcie mu też pierścień na rękę i sandały na nogi. Przyprowadźcie utuczone cielę i zabijcie: będziemy ucztować i bawić się, ponieważ ten mój syn był umarły, a znów ożył; zaginął, a odnalazł się». I zaczęli się bawić.
Tymczasem starszy jego syn przebywał na polu. Gdy wracał i był blisko domu, usłyszał muzykę i tańce. Przywołał jednego ze sług i pytał go, co to znaczy. Ten mu rzekł: «Twój brat powrócił, a ojciec twój kazał zabić utuczone cielę, ponieważ odzyskał go zdrowego».
Na to rozgniewał się i nie chciał wejść; wtedy ojciec jego wyszedł i tłumaczył mu. Lecz on odpowiedział ojcu: «Oto tyle lat ci służę i nigdy nie przekroczyłem twojego rozkazu; ale mnie nie dałeś nigdy koźlęcia, żebym się zabawił z przyjaciółmi. Skoro jednak wrócił ten syn twój, który roztrwonił twój majątek z nierządnicami, kazałeś zabić dla niego utuczone cielę».
Lecz on mu odpowiedział: «Moje dziecko, ty zawsze jesteś przy mnie i wszystko moje do ciebie należy. A trzeba się weselić i cieszyć z tego, że ten brat twój był umarły, a znów ożył; zaginął, a odnalazł się»”

PRZEMYŚL TO SOBIE:

Zazdrość

Spotykają się dwaj przyjaciele. Pierwszy z nich ma niezwykle zasępioną minę – nos spuszczony na kwintę, zmarszczone czoło, podpuchnięte oczy w ciemnych, bezsennych obwódkach.
- Niech zgadnę – mówi widząc go ten drugi. – Albo ciebie spotkało jakieś nieszczęście, albo kogoś z twoich znajomych spotkało jakieś szczęście?

Przypowieść o synu marnotrawnym mniej dotyczy przebaczenia i miłosierdzia, a więcej zazdrości. Opowiedział ją wszak faryzeuszom i uczonym w Piśmie, którzy szemrali, że przyjmuje grzeszników i jada z nimi. Podejrzewam, że nie mówili tego głośno. Jezusowi wystarczył widok i nosów spuszczonych na kwintę, zmarszczonych czół i podpuchniętych oczu. Wyglądali na takich, których spotkało nieszczęście cudzego szczęścia.

DOBRA RADA:
Dowiedz się, że kogoś spotkało coś dobrego. A potem podejdź do niego, powiedz, że gratulujesz i że się cieszysz. Będzie cię to więcej kosztowało, niż niejedzenie kiełbasy w piątek. I wielka będzie twoja nagroda w niebie.

22 lutego – piątek 2 tygodnia Wielkiego Postu

ŚWIĘTO KATEDRY ŚWIĘTEGO PIOTRA

ŚWIĄTECZNA EWANGELIA Mt 16,13-19:
Gdy Jezus przyszedł w okolice Cezarei Filipowej, pytał swych uczniów: Za kogo ludzie uważają Syna Człowieczego? A oni odpowiedzieli: Jedni za Jana Chrzciciela, inni za Eliasza, jeszcze inni za Jeremiasza albo za jednego z proroków. Jezus zapytał ich: A wy za kogo Mnie uważacie? Odpowiedział Szymon Piotr: Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego. Na to Jezus mu rzekł: Błogosławiony jesteś, Szymonie, synu Jony. Albowiem nie objawiły ci tego ciało i krew, lecz Ojciec mój, który jest w niebie. Otóż i Ja tobie powiadam: Ty jesteś Piotr [czyli Skała], i na tej Skale zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne go nie przemogą. I tobie dam klucze królestwa niebieskiego; cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie.

PRZEMYŚL TO SOBIE:

Wybór

O rękę pewnego dziewczęcia zabiegało dwóch kawalerów: wielce bogaty i dość ubogi. Wyboru - zgodnie ze zwyczaje - miał dokonać jej ojciec. Tak się też stało: wybrał nędzarza. Kiedy pytano go o powód takiego właśnie rozstrzygnięcia sprawy, odpowiedział:
- Wolę za zięcia człowieka bez majątku, niż majątek bez człowieka...

Jezus wybiera na opokę swojego Kościoła - nie tych, którzy opływają w dostatki, są atrakcyjni, znani, nie żadnego króla, namiestnika, nawet oficera czy zwykłego przedsiębiorcy, nie kogoś, kto umie schlebiać: jesteś Mojżeszem, Eliaszem, Janem albo innym z proroków - ale ubogiego rybaka. To znak, że w budowaniu Kościoła nie liczy się majątek, pozycja czy opinia, ale człowiek. Sobór Watykański II przypomni dwadzieścia wieków później, że "człowiek jest drogą Kościoła".

DOBRA RADA:
Jesteś człowiekiem - to, jaki jest Kościół, nie zależy od "nich" - papieża, biskupa, księdza czy pobożnej sąsiadki - ale od ciebie. Poczuj się cząstką Kościoła. Pomyśl: Kościół to także ja!



Anonim, Przypowieść o dzierżawcach winnicy, ilustracja w "Speculum humanae salvationis",
1450, Manuskrypt Den Haag, Kolonia


DZISIEJSZA EWANGELIA Mt 21,33-43.45-46:
Jezus powiedział do arcykapłanów i starszych ludu:
„Posłuchajcie innej przypowieści: Był pewien gospodarz, który założył winnicę. Otoczył ją murem, wykopał w niej tłocznię, zbudował wieżę, w końcu oddał ją w dzierżawę rolnikom i wyjechał.
Gdy nadszedł czas zbiorów, posłał swoje sługi do rolników, by odebrali plon jemu należny. Ale rolnicy chwycili jego sługi i jednego obili, drugiego zabili, trzeciego zaś kamieniami obrzucili. Wtedy posłał inne sługi, więcej niż za pierwszym razem, lecz i z nimi tak samo postąpili. W końcu posłał do nich swego syna, tak sobie myśląc: «Uszanują mojego syna».
Lecz rolnicy zobaczywszy syna mówili do siebie: «To jest dziedzic; chodźcie, zabijmy go, a posiądziemy jego dziedzictwo». Chwyciwszy go, wyrzucili z winnicy i zabili. Kiedy więc właściciel winnicy przyjdzie, co uczyni z owymi rolnikami?”
Rzekli Mu: „Nędzników marnie wytraci, a winnicę odda w dzierżawę innym rolnikom, takim, którzy mu będą oddawali plon we właściwej porze”.
Jezus im rzekł: „Czy nigdy nie czytaliście w Piśmie: «Kamień, który odrzucili budujący, ten stał się kamieniem węgielnym. Pan to sprawił i jest cudem w naszych oczach». Dlatego powiadam wam: Królestwo Boże będzie wam zabrane, a dane narodowi, który wyda jego owoce”.
Arcykapłani i faryzeusze słuchając Jego przypowieści poznali, że o nich mówi. Toteż starali się Go ująć, lecz bali się tłumów, ponieważ Go miały za proroka.

PRZEMYŚL TO SOBIE:

O wdzięczności

Na poczcie znaleziono kopertę zaadresowaną do świętego Mikołaja – bez znaczka, ale za to ze zwrotnym adresem. Komisyjnie ją otwarto:
- Drogi świenty Mikołaju – pisał mały Grześ. – Moi rodzice som bardzo biedni. Proszem cie, przynieś mi trzapkę, renkawiczki, kórtkę i rower. Na koperdzie masz muj adres. Czekam. Pa.
Pracowników poczty zdjęła litość. Listonosz przyniósł wypraną kurtkę po synku, który z niej wyrósł. Panie z okienka zrzuciły się z chudych pensji na czapkę i rękawiczki. Na rower oczywiście nie starczyło. Zrobiono paczkę, którą. Zaadresowano do Grzesia. Listonoszce zaniósł ją chłopcu.
Po tygodniu na poczcie znów znaleziono kopertę zaadresowaną do świętego Mikołaja. Komisyjnie ją otwarto:
- Drogi świenty Mikołaju! Bardzo ci dzinkójem za prezęty. Wiem, rze jezdeś zapracowany, ale jak mnożesz, to za rok przynieś mi je sam osobiście. Bo dostałem ino trzaskę, enkawiczki i kórtke, a rower mi pewnie ukradły te świnie spoczty.

Dzisiejsza Ewangelia jest o niewdzięczności, o ludziach odrzucających miłość, kąsających miłosierną dłoń Boga. Jesteśmy wdzięczni Jezusowi dziś, kiedy jego śmierć mamy już za sobą. I zmartwychwstanie zresztą też. Jednak wdzięczność dla żyjących o wiele więcej warta, niż tylko wdzięczna pamięć o zmarłych.

DOBRA RADA:
Powiedz dzisiaj dziękuję. Nie, nie obcym i dalekim. Ale swoim bliskim, najbliższym.

21 lutego – czwartek 2. tygodnia Wielkiego Postu

BONIFACIO VERONESE, Bogacz i Łazarz, 1540, Gallerie dell'Accademia, Wenecja


DZISIEJSZA EWANGELIA Łk 16,19-31:
Jezus powiedział do faryzeuszów:
„Żył pewien człowiek bogaty, który ubierał się w purpurę i bisior i dzień w dzień świetnie się bawił. U bramy jego pałacu leżał żebrak okryty wrzodami, imieniem Łazarz. Pragnął on nasycić się odpadkami ze stołu bogacza; nadto i psy przychodziły i lizały jego wrzody.
Umarł żebrak i aniołowie zanieśli go na łono Abrahama. Umarł także bogacz i został pogrzebany.
Gdy w Otchłani, pogrążony w mękach, podniósł oczy, ujrzał z daleka Abrahama i Łazarza na jego łonie. I zawołał: «Ojcze Abrahamie, ulituj się nade mną i poślij Łazarza; niech koniec swego palca umoczy w wodzie i ochłodzi mój język, bo strasznie cierpię w tym płomieniu».
Lecz Abraham odrzekł: «Wspomnij, synu, że za życia otrzymałeś swoje dobra, a Łazarz przeciwnie, niedolę; teraz on tu doznaje pociechy, a ty męki cierpisz. A prócz tego między nami a wami zionie ogromna przepaść, tak że nikt, choćby chciał, stąd do was przejść nie może ani stamtąd do nas się przedostać».
Tamten rzekł: «Proszę cię więc, ojcze, poślij go do domu mojego ojca. Mam bowiem pięciu braci: niech ich przestrzeże, żeby i oni nie przyszli na to miejsce męki".
Lecz Abraham odparł: «Mają Mojżesza i Proroków, niechże ich słuchają».
«Nie, ojcze Abrahamie, odrzekł tamten, lecz gdyby kto z umarłych poszedł do nich, to się nawrócą».
Odpowiedział mu: «Jeśli Mojżesza i Proroków nie słuchają, to choćby kto z umarłych powstał, nie uwierzą»”.

PRZEMYŚL TO SOBIE:

Wiesz - nie wiesz

Powiadają, że:
- ten, kto coś wie i wie o tym, że wie, to człowiek wykształcony;
- ten, kto coś wie, a nie wie o tym, że wie, to człowiek śpiący – wystarczy go obudzić,
- ten, kto nic nie wie, i wie o tym, że nie wie, to uczeń – wystarczy mu pomóc,
- ten, kto nic nie wie, i nie wie, że nie wie, to głupiec – dla niego nie ma już ratunku.

Jezusowa przypowieść o bogaczu i jego braciach w tle, to w gruncie rzeczy opowieść o głupcach, którzy nawet nie wiedzą, że niewiedzą – o Bogu i sądzie, miłosierdziu i łasce, bogactwie i biedzie, sytości i głodzie. W swojej głupocie przypominają pewnego księcia, który ustrzeliwszy orła był wielce zdziwiony, iż ten ma tylko jedną głowę, a nie dwie, jak na habsburżym herbie. Cóż, okazuje się, że dla głupoty nie ma ratunku.

DOBRA RADA:
Nawet jeśli wiesz niewiele, nic straconego. Zawsze można się jeszcze czegoś dowiedzieć. Obudź się. Otwórz książkę, gazetę, poszukaj w Internecie. Codziennie staraj się zasnąć mądrzejszy.