niedziela, 30 marca 2008

6 kwietnia – 3 Niedziela Wielkanocna

Robert Zund, Droga do Emaus, 1877

DZISIEJSZA EWANGELIA Łk 24,13–35:
Oto dwaj uczniowie Jezusa tego samego dnia, w pierwszy dzień tygodnia, byli w drodze do wsi, zwanej Emaus, oddalonej sześćdziesiąt stadiów od Jerozolimy. Rozmawiali oni ze sobą o tym wszystkim, co się wydarzyło. Gdy tak rozmawiali i roz­prawiali ze sobą, sam Jezus przybliżył się i szedł z nimi. Lecz oczy ich były niejako na uwięzi, tak że Go nie poznali.
On zaś ich zapytał: „Cóż to za rozmowy prowadzicie ze sobą w drodze?”. Zatrzymali się smutni. A jeden z nich, imie­niem Kleofas, odpowiedział Mu: „Ty jesteś chyba jedynym z przebywających w Jerozolimie, który nie wie, co się tam w tych dniach stało”.
Zapytał ich: „Cóż takiego?”.
Odpowiedzieli Mu: „To, co się stało z Jezusem z Nazaretu, który był prorokiem potężnym w czynie i słowie wobec Boga i całego ludu; jak arcykapłani i nasi przywódcy wydali Go na śmierć i ukrzyżowali. A myśmy się spodziewali, że właśnie On miał wyzwolić Izraela. Teraz zaś po tym wszystkim dziś już trzeci dzień, jak się to stało. Co więcej, niektóre z naszych kobiet przeraziły nas: były rano u grobu, a nie znalazłszy Jego ciała, wróciły i opowiedziały, że miały widzenie aniołów, którzy zapew­niają, iż On żyje. Poszli niektórzy z naszych do grobu i zastali wszystko tak, jak kobiety opowiadały, ale Jego nie widzieli”.
Na to On rzekł do nich: „O, nierozumni, jak nieskore są wasze serca do wierzenia we wszystko, co powiedzieli prorocy! Czyż Mesjasz nie miał tego cierpieć, aby wejść do swojej chwały?”. I zaczynając od Mojżesza poprzez wszystkich proroków wykła­dał im, co we wszystkich Pismach odnosiło się do Niego.
Tak przybliżyli się do wsi, do której zdążali, a On okazywał, jakoby miał iść dalej. Lecz przymusili Go, mówiąc: „Zostań z nami, gdyż ma się ku wieczorowi i dzień się już nachylił”. Wszedł więc, aby zostać z nimi. Gdy zajął z nimi miejsce u stołu, wziął chleb, odmówił błogosławieństwo, połamał go i dawał im, Wtedy otworzyły się im oczy i poznali Go, lecz On zniknął im z oczu. I mówili nawzajem do siebie: „Czy serce nie pałało w nas, kiedy rozmawiał z nami w drodze i Pisma nam wyjaśniał?”.
W tej samej godzinie wybrali się i wrócili do Jerozolimy. Tam zastali zebranych Jedenastu i innych z nimi, którzy im oznajmili: „Pan rzeczywiście zmartwychwstał i ukazał się Szymonowi”. Oni również opowiadali, co ich spotkało w drodze, i jak Go poznali przy łamaniu chleba.

PRZEMYŚL TO SOBIE:

OCZY NA UWIĘZI
- Amen! - odpowiedzieli domownicy na koniec błogosławieństwa, którego ksiądz proboszcz szczodrobliwie udzielił im na rozpoczęcie wizyty duszpasterskiej.
- Usiądźmy - jegomość ciężko zwalił się na krzesło.
- A, prosimy, bardzo prosimy - gospodyni skinęła zachęcająco i usiadła z prawej. Dzieci stały dalej z boku, niecierpliwie przestępując z nogi na nogę. Wojciech - gospodarz - zajął miejsce naprzeciw dostojnego gościa. Usiadł jednak niepewnie, na samym brzegu krzesła, jakby się bał księżowskich odwiedzin.
- To może tu u was od najmłodszych zacznę - proboszcz posadził sobie na kolanach najbliżej stojącego chłopczyka.
- A to rzeczywiście nasz najmłodszy, Józik. Dwa roki będzie miał w lutym, ale zuch chłopak. - wyjaśniła Wojciechowa.
- Pamiętam, chrzciłem go przecież - żachnął się gość.
- A Zosia w listopadzie skończyła cztery -objaśniała w dalszym ciągu gospodyni - no i Krzyś, co ministrantem jest...
Chłopak, choć stał z dala, najmniej wydawał się być obecnością księdza zbity z tropu. Widywał go przecież i częściej niż pozostali domownicy, i, kiedy stał w kącie zakrystii ubrany w białą komżę czy też przy ołtarzu, z mniejszej odległości.
- A jak wam ten Rok Pański minął?
- Zdrowo i spokojnie, księże dobrodzieju - kobieta nie wiedząc, co począć z rękami, bawiła się obrączką.
- Oby ten nowy nie był gorszy - dopowiedział gospodarz.
- Skoroście się już i wy, Wojciechu, odezwali, to powiem wam, że do was, to ja mam taką jedną sprawę.
Oczy chłopa się zaiskrzyły ciekawością, przed którą wcześniejsza, niewyraźna bojaźń uciekła gdzieś, jak zbity pies.
- Chodzi mi o to, że was rzadko w kościele widzę - ksiądz odchrząknął nieco, jakby nie był całkiem pewny swego. - W kościele rzadko, a w karczmie, znaczy się w niedzielę, a właściwie nie w karczmie, tylko kiedy z niej już chwiejnym krokiem wychodzicie - często. Jak tak dalej pójdzie, to się chyba jednak w raju nie spotkamy!
- W raju się nie spotkamy? - Wojciech robił wrażenie szczerze zdziwionego - A co też ksiądz dobrodziej za grzechy ma takie, żebyśmy się w raju spotkać nie mieli?

Oczy na uwięzi. Ma je ten, kto widząc drzazgę w oku brata, belki we własnym nie widzi. Cierpi z ich powodu każdy, kto w bliźnim celnika i grzesznika miast człowieka, a przez to i samego Chrystusa dostrzega. Oby tylko owo łamanie chleba, które pozwala rozpoznać kim są ci wszyscy spotkani na drodze życia, nie przyszło za późno...

5 kwietnia - sobota 2. tygodnia wielkanocnego

Salvador Dali, Jezus chodzi po wodzie, 1964-67

DZISIEJSZA EWANGELIA J 6,16-21:
Po rozmnożeniu chlebów, o zmierzchu uczniowie Jezusa zeszli nad jezioro i wsiadłszy do łodzi przeprawili się przez nie do Ka-farnaum. Nastały już ciemności, a Jezus jeszcze do nich nie przyszedł; jezioro burzyło się od silnego wiatru.
Gdy upłynęli około dwudziestu pięciu lub trzydziestu stadiów, ujrzeli Jezusa kroczącego po jeziorze i zbliżającego się do łodzi. I przestraszyli się. On zaś rzekł do nich: „To Ja jestem, nie bójcie się”. Chcieli Go zabrać do łodzi, ale łódź znalazła się natychmiast przy brzegu, do którego zdążali.

PRZEMYŚL TO SOBIE:
- Czy wiesz, na czym polega logiczne myślenie?
- Nie.
- Zaraz ci wytłumaczę. Wyobraź sobie, że z komina wychodzi dwóch kominiarzy, jeden brudny i jeden czysty. Który z nich się umyje?
- Ten brudny, wiadomo.
- A jeśli ten czysty spojrzy na tego brudnego, to co?
- Pomyśli, że też jest brudny. W takim razie umyje się ten czysty!
- No dobrze, a co z tym brudnym?
- Spojrzy na czystego, pomyśli, że tez jest czysty i nie będzie się mył. Hurra, już wiem, na czym polega logiczne myślenie!
- Przykro mi, ale gdybyś pomyślał logicznie, to na samym początku naszej rozmowy dostrzegłbyś, że to niemożliwe, żeby z tego samego komina wyszło dwóch kominiarzy, z których jeden jest brudny, a drugi czysty…

Jezus kroczący po wodzie wymyka się spod kontroli logicznego myślenia uczniów. Ale kto powiedział, że w działaniem Jezusa musi kierować ludzka logika? Jego postępowanie determinuje miłość.

DOBRA RADA:
Przestań kalkulować, zastanawiać się – kto, komu, kiedy, jak, dlaczego? Zostaw na boku własną logikę. Rób to, co nakazuje miłość, nawet wbrew logice.

4 kwietnia - piątek 2. tygodnia wielkanocnego


Bracia Limbourg, Jezus karmi rzesze, 1416

DZISIEJSZA EWANGELIA J 6,1-15:
Jezus udał się za Jezioro Galilejskie, czyli Tyberiadzkie. Szedł za Nim wielki tłum, bo widziano znaki, jakie czynił na tych, którzy chorowali.
Jezus wszedł na wzgórze i usiadł tam ze swoimi uczniami. A zbliżało się święto żydowskie, Pascha.
Kiedy więc Jezus podniósł oczy i ujrzał, że liczne tłumy schodzą się do Niego, rzekł do Filipa: „Skąd kupimy chleba, aby oni się posilili?” A mówił to wystawiając go na próbę. Wiedział bowiem, co miał czynić.
Odpowiedział Mu Filip: „Za dwieście denarów nie wystarczy chleba, aby każdy z nich mógł choć trochę otrzymać”.
Jeden z uczniów Jego, Andrzej, brat Szymona Piotra, rzekł do Niego: „Jest tu jeden chłopiec, który ma pięć chlebów jęczmiennych i dwie ryby, lecz cóż to jest dla tak wielu?”
Jezus zatem rzekł: „Każcie ludziom usiąść”. A w miejscu tym było wiele trawy. Usiedli więc mężczyźni, a liczba ich dochodziła do pięciu tysięcy.
Jezus więc wziął chleby i odmówiwszy dziękczynienie, rozdał siedzącym; podobnie uczynił i z rybami rozdając tyle, ile kto chciał. A gdy się nasycili, rzekł do uczniów: „Zbierzcie pozostałe ułomki, aby nic nie zginęło”. Zebrali więc i ułomkami z pięciu chlebów jęczmiennych, które zostały po spożywających, napełnili dwanaście koszów.
A kiedy ci ludzie spostrzegli, jaki cud uczynił Jezus, mówili: „Ten prawdziwie jest prorokiem, który miał przyjść na świat”. Gdy więc Jezus poznał, że mieli przyjść i porwać Go, aby Go obwołać królem, sam usunął się znów na górę.

PRZEMYŚL TO SOBIE:
- Tatusiu, pobaw się ze mną.
- Teraz nie mogę.
- A dlaczego?
- Bo pracuję.
- A po co?
- Żeby zarobić pieniążki.
- Na co ci pieniążki?
- Żeby ci kupić coś do jedzenia, kochanie.
- Ale ja nie jestem głodny, tylko chcę, żebyś się ze mną pobawił.

Jezus wie lepiej, czego ludziom potrzeba, niż oni sami. Kiedą są głodni, staje się chlebem, kiedy samotni – obecnością, kiedy smutni – uśmiechem. A ty myślisz, że wszystko załatwią pieniądze.

DOBRA RADA
Dawaj – ale spróbuj bez pieniędzy. Daj trochę czasu, dobrego słowa. nadstaw ucha, popłacz sobie z kimś, albo się pośmiej. Zanim zareagujesz, postaraj się obadać, co twojemu bliźniemu jest najbardziej potrzebne.

3 kwietnia - czwartek 2. tygodnia wielkanocnego

Danny Hahlbohm, Ten jest mój umiłowany

DZISIEJSZA EWANGELIA J 3,31-36:
Jezus powiedział do Nikodema:
„Kto przychodzi z wysoka, panuje nad wszystkimi, a kto z ziemi pochodzi, należy do ziemi i po ziemsku przemawia. Kto z nieba pochodzi, Ten jest ponad wszystkim. Świadczy On o tym, co widział i słyszał, a świadectwa Jego nikt nie przyjmuje. Kto przyjął Jego świadectwo, wyraźnie potwierdził, że Bóg jest prawdomówny.
Ten bowiem, kogo Bóg posłał, mówi słowa Boże: a z niezmierzonej obfitości udziela mu Ducha. Ojciec miłuje Syna i wszystko oddał w Jego ręce. Kto wierzy w Syna, ma życie wieczne; kto zaś nie wierzy Synowi, nie ujrzy życia, lecz grozi mu gniew Boży”.

PRZEMYŚL TO SOBIE:
Lekcja matematyki. Nauczyciel każe przygotować kartki i długopisy.
- Napiszemy klasówkę – mówi.
Uczniowie drżą. Nerwowo kartkują podręczniki. Próbują zapisać jakieś wzory na blacie ławki, mankiecie, nawet na dłoni.
- To będzie podwójny sprawdzian – ciągnie dalej nauczyciel. – Z logarytmów i z uczciwości. Osobiście uważam, że bez porównania bardziej godnym szacunku jest człowiek uczciwy, który nie zna się na logarytmach, niż nieuczciwy matematyk. Więc już wiecie – wyniki którego sprawdzianu są ważniejsze.

Jezus przychodzi z wysoka i świadczy o tym, co w górze, o Bogu samym. A ty? Czy tylko doraźne, ziemskie korzyści rachujesz?

DOBRA RADA:
Staraj się wypaść dobrze, ale nie tylko przed ludźmi, za wszelką cenę. Czy naprawdę cieszyłby cię Nobel zdobyty jakimś draństwem?

2 kwietnia - środa 2. tygodnia wielkanocnego

Paris Bordone, Jezus - Światłość Świata

DZISIEJSZA EWANGELIA J 3,16-21:
Jezus powiedział do Nikodema: „Tak Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne. Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony. Kto wierzy w Niego, nie podlega potępieniu; a kto nie wierzy, już został potępiony, bo nie uwierzył w imię Jednorodzonego Syna Bożego.
A sąd polega na tym, że światło przyszło na świat, lecz ludzie bardziej umiłowali ciemność aniżeli światło: bo złe były ich uczynki. Każdy bowiem, kto się dopuszcza nieprawości, nienawidzi światła i nie zbliża się do światła, aby nie potępiono jego uczynków. Kto spełnia wymagania prawdy, zbliża się do światła, aby się okazało, że jego uczynki są dokonane w Bogu”.

PRZEMYŚL TO SOBIE:
Nauczyciel bierze śnieżnobiałą, dużą kartkę. Dokładnie na środku rysuje flamastrem niedużą czarną kropkę. Unosi kartkę i pyta uczniów:
- Co widzicie?
- Czar-ną krop-kę – chórem skandują dzieci.
- I nic więcej?
Uczniowie milczą, Najwyraźniej nie rozumieją pytania.
- Dlaczego nikt z was nie widzi dużej, białej kartki? Dlaczego wszyscy widzą tylko małą czarną kropkę?

Światło przyszło na świat. Lecz ludzie umiłowali bardziej ciemność. Ilekroć niebo zaciągnie się chmurami, mówisz: ale ciemno. Nigdy nie mówisz: ale dziś jasno. Zło nie jest mocniejsze od dobra, ale wyraźniejsze, bardziej krzykliwe, przereklamowane.

DOBRA RADA:
Zrób eksperyment. Wieczorem wejdź do ciemnego pokoju. Posiedź w nim na chwilę. A potem włącz tylko jedną mała żarówkę, albo zapal świecę. Zobacz, z jaką łatwością niewielkie światełko rozprawia się z ciemnością. Dobro ma sens.

1 kwietnia - wtorek 2. tygodnia wielkanocnego

John La Farge, Jezus i Nikodem

DZISIEJSZA EWANGELIA J 3,7-15:
Jezus powiedział do Nikodema:
„Zaprawdę, zaprawdę powiadam ci: Trzeba wam się powtórnie narodzić. Wiatr wieje tam, gdzie chce, i szum jego słyszysz, lecz nie wiesz, skąd przychodzi i dokąd podąża. Tak jest z każdym, który narodził się z Ducha”.
W odpowiedzi rzekł do Niego Nikodem: „Jakżeż to się może stać?”
Odpowiadając na to rzekł mu Jezus: „Ty jesteś nauczycielem Izraela, a tego nie wiesz? Zaprawdę, zaprawdę powiadam ci, że to mówimy, co wiemy, i o tym świadczymy, cośmy widzieli, a świadectwa naszego nie przyjmujecie. Jeżeli wam mówię o tym, co jest ziemskie, a nie wierzycie, to jakżeż uwierzycie temu, co wam powiem o sprawach niebieskich? I nikt nie wstąpił do nieba oprócz Tego, który z nieba zstąpił - Syna Człowieczego.
A jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni, tak potrzeba, by wywyższono Syna Człowieczego, aby każdy, kto w Niego wierzy, miał życie wieczne”.

PRZEMYŚL TO SOBIE:
Słynny z ekscentryzmu grecki filozof Diogenes – ten co mieszkał w beczce – postawił na rynku w Atenach stragan z szyldem: „Tu kupisz mądrość”. Jeden ze znamienitych ateńczyków widząc to, dał swemu słudze drobną monetę srebrną z rozkazem:
- Idź do tego błazna i spytaj, jakąż mądrość można kupić za tak lichy grosz. Sługa wrócił po chwili, oznajmiając:
- Za tę srebrną monetę takie odstąpił słowo: przy każdej swej czynności pamiętaj o końcu.
Ateńczyk nie pożałował srebrnego pieniążka, a otrzymaną zań mądrość kazał wyryć wielkimi literami nad wejściem do swego domu, aby każdemu wchodzącemu przypominała o celu życia.

Nadstaw drugi policzek, daj i płaszcz temu, kto żąda od ciebie szaty, miłuj nieprzyjaciele – tak trudno przyjąć naukę Jezusa w sprawach ziemskich, a cóż dopiero powiedzieć o Jego nauce w sprawach niebieskich? Czy one w ogóle Cię obchodzą? Czy myślisz choćby odrobinę o tym, co będzie potem, na starość, po śmierci?

DOBRA RADA:
Cokolwiek czynisz – pomyśl – co o tym sądzą w niebie? Co o tym powie Ci kiedyś Jezus. Pomyśl o końcu.

31 marca - poniedziałek 2 Tygodnia Wielkanocnego

Danny Hahlbohm, Powtórnie narodzony

DZISIEJSZA EWANGELIA J 3,1-8:
Był wśród faryzeuszów pewien człowiek, imieniem Nikodem, dostojnik żydowski. Ten przyszedł do Jezusa nocą i powiedział Mu: „Rabbi, wiemy, że od Boga przyszedłeś jako nauczyciel. Nikt bowiem nie mógłby czynić takich znaków, jakie Ty czynisz, gdyby Bóg nie był z nim”.
W odpowiedzi rzekł do niego Jezus: „Zaprawdę, zaprawdę powiadam ci, jeśli się ktoś nie narodzi powtórnie, nie może ujrzeć królestwa Bożego”.
Nikodem powiedział do Niego: „Jakżeż może się człowiek narodzić będąc starcem? Czyż może powtórnie wejść do łona swej matki i narodzić się?”
Jezus odpowiedział: „Zaprawdę, zaprawdę powiadam ci, jeśli się ktoś nie narodzi z wody i z Ducha, nie może wejść do królestwa Bożego. To, co się z ciała narodziło, jest ciałem, a to, co się z Ducha narodziło, jest duchem. Nie dziw się, że powiedziałem ci: Trzeba wam się powtórnie narodzić. Wiatr wieje tam, gdzie chce, i szum jego słyszysz, lecz nie wiesz, skąd przychodzi i dokąd podąża. Tak jest z każdym, który narodził się z Ducha”.

PRZEMYŚL TO SOBIE:
Ponoć zdarzyło się to kilka wieków temu na papieskim dworze. Król Hiszpański wysłał tutaj jako swego reprezentanta młodziutkiego, acz rezolutnego szlachcica. Papież widząc go, miał zapytać:
- Czyliż król hiszpański nie ma na swej służbie dość poważnych ludzi, skoro w poselstwie młodzika przysyła, któremu jeszcze nawet broda nie urosła?
Na co ów młodzieniec miał odpowiedzieć:
- Zapewniam Waszą Świątobliwość, iż gdyby mój pan wiedział, że o brodę Wam jeno idzie, kozła by przysłał w legaty, nie mnie.

To nie wygląd, ubiór, inteligencja lub sposób bycia decydują, czy ktoś jest człowiekiem Bożym, ale jego narodzenie z Ducha. On jest jak wiatr, który nie wiadomo skąd pochodzi i dokąd zmierza. Skończyć studia, zrobić karierę, zdobyć majątek – daleko mniej znaczy, niż narodzić się z Ducha.

DOBRA RADA:
Nie osądzaj bliźnich po tym, jak wyglądają. Zamiast osądzać, spróbuj doszukać się w nich Ducha Bożego.

31 marca 2008 - uroczystość Zwiastowania Pańskiego

Andrea del Sarto, Zwiastowanie, 1528

DZISIEJSZA EWANGELIA Łk 1,26-38:
Bóg posłał anioła Gabriela do miasta w Galilei, zwanego Nazaret, do Dziewicy poślubionej mężowi, imieniem Józef, z rodu Dawida; a Dziewicy było na imię Maryja. Anioł wszedł do Niej i rzekł: Bądź pozdrowiona, pełna łaski, Pan z Tobą, . Ona zmieszała się na te słowa i rozważała, co miałoby znaczyć to pozdrowienie. Lecz anioł rzekł do Niej: Nie bój się, Maryjo, znalazłaś bowiem łaskę u Boga. Oto poczniesz i porodzisz Syna, któremu nadasz imię Jezus. Będzie On wielki i będzie nazwany Synem Najwyższego, a Pan Bóg da Mu tron Jego praojca, Dawida. Będzie panował nad domem Jakuba na wieki, a Jego panowaniu nie będzie końca. Na to Maryja rzekła do anioła: Jakże się to stanie, skoro nie znam męża? Anioł Jej odpowiedział: Duch Święty zstąpi na Ciebie i moc Najwyższego osłoni Cię. Dlatego też Święte, które się narodzi, będzie nazwane Synem Bożym. A oto również krewna Twoja, Elżbieta, poczęła w swej starości syna i jest już w szóstym miesiącu ta, która uchodzi za niepłodną. Dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego. Na to rzekła Maryja: Oto Ja służebnica Pańska, niech Mi się stanie według twego słowa! Wtedy odszedł od Niej anioł.