sobota, 22 marca 2008

26 marca - Środa w Oktawie Wielkanocy

Altobello Melone, W drodze do Emaus, 1516-20

DZISIEJSZA EWANGELIA Łk 24,13-35:
W pierwszy dzień tygodnia dwaj uczniowie Jezusa byli w drodze do wsi, zwanej Emaus, oddalonej sześćdziesiąt stadiów od Jerozolimy. Rozmawiali oni ze sobą o tym wszystkim, co się wydarzyło. Gdy tak rozmawiali i rozprawiali ze sobą, sam Jezus przybliżył się i szedł z nimi. Lecz oczy ich były niejako na uwięzi, tak że Go nie poznali.
On zaś ich zapytał: „Cóż to za rozmowy prowadzicie ze sobą w drodze?” Zatrzymali się smutni. A jeden z nich, imieniem Kleofas, odpowiedział Mu: „Ty jesteś chyba jedynym z przebywających w Jerozolimie, który nie wie, co się tam w tych dniach stało”.
Zapytał ich: „Cóż takiego?”
Odpowiedzieli Mu: „To, co się stało z Jezusem z Nazaretu, który był prorokiem potężnym w czynie i słowie wobec Boga i całego ludu; jak arcykapłani i nasi przywódcy wydali Go na śmierć i ukrzyżowali. A myśmy się spodziewali, że właśnie On miał wyzwolić Izraela. Teraz zaś po tym wszystkim dziś już trzeci dzień, jak się to stało. Co więcej, niektóre z naszych kobiet przeraziły nas: Były rano u grobu, a nie znalazłszy Jego ciała, wróciły i opowiedziały, że miały widzenie aniołów, którzy zapewniają, iż On żyje. Poszli niektórzy z naszych do grobu i zastali wszystko tak, jak kobiety opowiadały, ale Jego nie widzieli”.
Na to On rzekł do nich: „O nierozumni, jak nieskore są wasze serca do wierzenia we wszystko, co powiedzieli prorocy! Czyż Mesjasz nie miał tego cierpieć, aby wejść do swej chwały?” I zaczynając od Mojżesza poprzez wszystkich proroków wykładał im, co we wszystkich Pismach odnosiło się do Niego.
Tak przybliżyli się do wsi, do której zdążali, a On okazywał, jakoby miał iść dalej. Lecz przymusili Go, mówiąc: „Zostań z nami, gdyż ma się ku wieczorowi i dzień się już nachylił”. Wszedł więc, aby zostać z nimi. Gdy zajął z nimi miejsce u stołu, wziął chleb, odmówił błogosławieństwo, połamał go i dawał im. Wtedy otworzyły się im oczy i poznali Go, lecz On zniknął im z oczu. I mówili nawzajem do siebie: „Czy serce nie pałało w nas, kiedy rozmawiał z nami w drodze i Pisma nam wyjaśniał?”
W tej samej godzinie wybrali się i wrócili do Jerozolimy. Tam zastali zebranych Jedenastu i innych z nimi, którzy im oznajmili: „Pan rzeczywiście zmartwychwstał i ukazał się Szymonowi”. Oni również opowiadali, co ich spotkało w drodze i jak Go poznali przy łamaniu chleba.

PRZEMYŚL TO SOBIE:
Tułaczka w mroźny czas. Na koźle siedzi opatulony w kożuchową jupę woźnica. Za nim, w dwojakach wyściełanych zgrabionymi jesienią na wielką stertę liśćmi wymościła sobie miejsce kobieta, trzymająca na ręku zawiniątko z niemowlęciem. Mija godzina, dwie. Konie ciągną powoli, ale równo. Kobieta prosi woźnicę słabym głosem.
- Pomóżcie, kumie. Zamarznę zaraz, a dzieciątko wraz ze mną.
Chłop robi, co może, by ująć ziąbu: przygarnia więcej liści, potem dodaje jeszcze końską derkę. Kobiecie wciąż jest zimno. W końcu robi rzecz dziwną: odbiera jej zawiniątko z dzieckiem, które bezpiecznie sadowi w gęstwinie liści u swoich stóp. Kobietę zaś spycha z wozu i zacina konie lejcami. Kobieta próbuje biec. Zesztywniałe z zimna nogi niosą ją niepewnie. Wymachuje rękami i krzyczy, by się zatrzymał. Trwa to chwil kilka. Aż para zaczyna dobywać się z jej ust, lica kraśnieją a na czole perli się pot. Dopiero wówczas woźnica zatrzymuje zaprzęg. Zeskakuje z kozła, pomaga kobiecie wgramolić się do wozu. Oddaje jej dziecko. Rozgrzana biegiem kobieta tuli dziecko. Oboje są uratowani od zimna. Woźnica wiedział, co robi.

Zastanawiam się, dlaczego Jezus pogonił tych biednych uczniów aż do Emaus? Czy nie mógł ich zatrzymać, powiedzieć: „poczekajcie, zaraz wam wszystko wytłumaczę, coś się będziecie tłuc po drodze niepewni”? A może właśnie chciał ich rozgrzać? A może chciał, że się zmęczyli, żeby im aż w nogi poszło, żeby lepiej zrozumieli, żeby się przy tym trochę wysilili? Jezus wiedział, co robi.

DOBRA RADA:
Przejdź się. Na cześć uczniów idących do Emaus przejdź się – do kościoła, do najbliższej kapliczki, czy krzyża przydrożnego. Po drodze może odmów sobie taką nową tajemnicę różańca, której nie ma w żadnej książeczce: spotkanie z Jezusem w drodze do Emaus.

25 marca - Wtorek w Oktawie Wielkanocy

Jacob Jordaens, Jezus-Ogrodnik i trzy Marie, 1615

DZISIEJSZA EWANGELIA J 20,11-18:
Maria Magdalena stała przed grobem płacząc. A kiedy tak płakała, nachyliła się do grobu i ujrzała dwóch aniołów w bieli siedzących, jednego przy głowie, a drugiego przy nogach, w miejscu, gdzie leżało ciało Jezusa.
I rzekli do niej: „Niewiasto, czemu płaczesz?”
Odpowiedziała im: „Zabrano Pana mego i nie wiem, gdzie Go położono”.
Gdy to powiedziała, odwróciła się i ujrzała stojącego Jezusa, ale nie wiedziała, że to Jezus.
Rzekł do niej Jezus: „Niewiasto, czemu płaczesz? Kogo szukasz?”
Ona zaś sądząc, że to jest ogrodnik, powiedziała do Niego: „Panie, jeśli ty Go przeniosłeś, powiedz mi, gdzie Go położyłeś, a ja Go wezmę”.
Jezus rzekł do niej: „Mario!” A ona obróciwszy się powiedziała do Niego po hebrajsku: „Rabbuni”, to znaczy: Nauczycielu.
Rzekł do niej Jezus: „Nie zatrzymuj Mnie, jeszcze bowiem nie wstąpiłem do Ojca. Natomiast udaj się do moich braci i powiedz im: «Wstępuję do Ojca mego i Ojca waszego oraz do Boga mego i Boga waszego»”.
Poszła Maria Magdalena oznajmiając uczniom: „Widziałam Pana i to mi powiedział”.

PRZEMYŚL TO SOBIE:
Salon samochodowy. Do środka wtargnął szaleniec z ciężkim łomem. Wywija nim jak cepem, młóci wypucowane szyby, połyskujące karoserie. Wokół sypią się odłamki szkła i plastiku. Huk, trzask, przerażenie, groza. Wokół salonu gromadzą się tłumy gapiów. Pojawiają się wozy reporterskie telewizji i radia. Wkrótce o wyczynach szaleńca wie całe miasto i okolica.
W końcu szaleńca udaje się ujarzmić. Obezwładnionego policja odprowadza do aresztu. Ludzie rozchodzą się, każdy w swoją stronę.
Po pewnym czasie w salonie samochodowym pojawia się ekipa mechaników. Wymieniają zniszczone części pojazdów: uszkodzone elementy karoserii, rozbite szyby. Tym razem nikt z przechodzących obok salonu nawet się nie zatrzyma, nie popatrzy, co dzieje się w środku, nie przyjedzie żaden wóz ekipy telewizyjnej ani radiowej. W dodatku dzieło zniszczenia trwało zaledwie kilka minut. Naprawianie szkód zajmuje miesiąc.

Tak wielkie było zainteresowanie procesem, męką i śmiercią Jezusa. Były tłumy gawiedzi, faryzeusze, kapłani, uczeni w Piśmie, wreszcie Rzymianie. A Zmartwychwstałego spotyka w ciszy ogrodu tylko ona jedna – Maria. Jeszcze jeden dowód na to, jak głośne, atrakcyjne, interesujące jest zło. Jak ciche jest dobro.

DOBRA RADA:
Powiedz dzisiaj o czymś dobrym. Nie bądź prorokiem złych wieści. Nawet, jeżeli zobaczyłeś, usłyszałeś lub przeżyłeś coś złego – zamilcz. Powiedz tylko o tym, co dobre. Powiedz.

24 marca - Poniedziałek w Oktawie Wielkanocy

Giovanni Bellini, Zmartwychwstanie, 1475-79, Muzeum Narodowe, Berlin

DZISIEJSZA EWANGELIA Mt 28,8-15:
Gdy anioł przemówił do niewiast, one pospiesznie oddaliły się od grobu z bojaźnią i wielką radością i biegły oznajmić to Jego uczniom.
A oto Jezus stanął przed nimi i rzekł: „Witajcie”. One zbliżyły się do Niego, objęły Go za nogi i oddały Mu pokłon. A Jezus rzekł do nich: „Nie bójcie się. Idźcie i oznajmijcie moim braciom: niech idą do Galilei, tam Mnie zobaczą”.
Gdy one były w drodze, niektórzy ze straży przyszli do miasta i powiadomili arcykapłanów o wszystkim, co zaszło. Ci zebrali się ze starszymi, a po naradzie dali żołnierzom sporo pieniędzy i rzekli: „Rozpowiadajcie tak: Jego uczniowie przyszli w nocy i wykradli Go, gdyśmy spali. A gdyby to doszło do uszu namiestnika, my z nim pomówimy i wybawimy was z kłopotu”.
Oni zaś wzięli pieniądze i uczynili, jak ich pouczono. I tak rozniosła się ta pogłoska między Żydami i trwa aż do dnia dzisiejszego.

PRZEMYŚL TO SOBIE:
Piekarz postanowił nie tylko piec chleb dla innych odbiorców, ale również otworzyć własny sklep. W jego witrynie umieścił duży napis: Dziś na sprzedaż świeże pieczywo. Zaczęli pojawiać się pierwsi klienci, najpierw krewni i znajomi. Gratulowali, życzyli wysokich obrotów i dobrze radzili. Pierwszy z nich powiedział:
- Po co napisałeś „dziś”? Przecież wiadomo, że nie wczoraj, ani nie jutro! Więc to określenie jest zupełnie zbędne.
Usunął więc piekarz słowo dziś i w napisie zostało tylko: Na sprzedaż świeże pieczywo.
- Po co piszesz „na sprzedaż”? – zapytał następny. – To oczywiste, że pieczywa się nie wypożycza, że się go nie rozdaje, ale kupuje!
Usunął więc piekarz z napisu słowa na sprzedaż i zostało tylko samo „świeże pieczywo”.
- Po co pisać „świeże”? – spytał następny klient oglądając witrynę piekarni. – Przecież nikt nie sprzedaje nieświeżego pieczywa. To całkiem jasne!
Usunął piekarz przymiotnik „świeże”, w napisie zostało sami „pieczywo”. Przyszedł jeszcze jeden klient z dobra radą:
- Po co ci napis „pieczywo”, skoro i tak wszyscy cię znają i wiedzą, że jesteś piekarzem. A czym piekarz ma handlować, jeśli nie pieczywem? Mięsem? Odzieżą? Albo może gwoźdźmi?
Usunął piekarz ostatnie słowo. Z witryny zniknął napis. A wraz z napisem zniknęli też i klienci, bo nikt nie wiedział już, że tutaj można kupić świeże pieczywo.

Faryzeusze mówili: rozpowiadajcie, że nie zmartwychwstał. A diabeł dziś nam podpowiada: po co w ogóle o tym mówić. Bądźcie cicho. Usuńcie Zmartwychwstanie z waszych rozmów, dysput i myśli. To milczenie jest, niestety, początkiem niewiedzy i niewiary w zmartwychwstanie.

DOBRA RADA:
Poczytaj ostatnie rozdziały Ewangelii – te, które mówią o zmartwychwstaniu. Poczytaj je głośno, by usłyszeli je inni – twoi bliscy i znajomi.

23 MARCA - NIEDZIELA WIELKANOCNA ZMARTWYCHWSTANIA PAŃSKIEGO


Fra Angelico, Niewiasty u grobu, fresk, 1440-41, Konwent św. Marka we Florencji

DZISIEJSZA EWANGELIA J 20,1-9:
Pierwszego dnia po szabacie, wczesnym rankiem, gdy jeszcze było ciemno, Maria Magdalena udała się do grobu i zobaczyła kamień odsunięty od grobu. Pobiegła więc i przybyła do Szymona Piotra i do drugiego ucznia, którego Jezus miłował, i rzekła do nich: „Zabrano Pana z grobu i nie wiemy, gdzie Go położono”. Wyszedł więc Piotr i ów drugi uczeń i szli do grobu. Biegli oni obydwaj razem, lecz ów drugi uczeń wyprzedził Piotra i przybył pierwszy do grobu. A kiedy się nachylił, zobaczył leżące płótna, jednakże nie wszedł do środka. Nadszedł potem także Szymon Piotr, idący za nim. Wszedł on do wnętrza grobu i ujrzał leżące płótna oraz chustę, która była na Jego głowie, leżącą nie razem z płótnami, ale oddzielnie zwiniętą na jednym miejscu. Wtedy wszedł do wnętrza także i ów drugi uczeń, który przybył pierwszy do grobu. Ujrzał i uwierzył. Dotąd bowiem nie rozumieli jeszcze Pisma, które mówi, że On ma powstać z martwych.

PRZEMYŚL TO SOBIE:
KLAUNADA
- Ludzie! Ratunku! Pali się!
Próba generalna przed wieczornym występem dobiegła właśnie półmetka, kiedy czyjś krzyk przeszył jak gigantyczny sztylet wątłe ściany cyrkowego namiotu. Wybuchło zamieszanie. Ubrani w kostiumy z cekinami mężczyźni zaczęli w popłochu zbierać maczugi i piłki do żonglerki. Kobieta w frotowym szlafroku narzuconym na aksamitny kostium porwała na ręce pierwszego z brzegu pudla i wybiegła z piskiem. Ludzie, psy, małpy, piątka białych koni i na wpół ślepy ze starości słoń, cztery foki i zazwyczaj spokojny miś - wszystko, co żyje - ruszyli w panice ku wyjściu. W klatce miotał się oszalały ze strachu stary lew, który dawno już stracił resztki uzębienia.
- Proszę państwa! Proszę o spokój! - dyrektor próbował zaprowadzić jakiś ład. Bezskutecznie. W końcu złapał za połę kraciastego kostiumu przebiegającego właśnie obok klauna.
- Szybko! Leć pan do miasta, żeby sprowadzić pomoc!
Klaun ruszył co sił w nogach. Do miasta nie było daleko. Minęło niespełna pięć minut, kiedy już stał na rynku.
- Ludzie! Ratunku! Pomóżcie! - dłonie zwinięte w tutkę przytknął do ust i wrzeszczał kręcąc się w kółko.
Przechodnie zatrzymywali się z uśmiechem. Dzieci szarpały ojców za rękaw i pokazywały go sobie palcami.
- Świetna reklama - zauważył jakiś młodzieniec w drucianych okularkach. Klaun tymczasem krzyczał coraz głośniej.
- Kochani! Uwierzcie mi. To nie jest reklama, ani anons wieczornego przedstawienia. Mieliśmy właśnie próbę. Stąd mój strój i makijaż. Ludzie! Na pomoc. Tam się pali. Giną artyści i zwierzęta! Nie stójcie. Pomóżcie!
Biedak próbował zerwać z nosa czerwoną piłeczkę. Nie udało się. Chciał zetrzeć z twarzy głupawy malunek. Tylko go rozmazał. Nie mógł ściągnąć kostiumu, bo pod spodem miał tylko bieliznę. Próbował więc przekonać słowami.
- Naprawdę. Zróbcie coś. Nie stójmy tutaj. Chodźcie ze mną. Wezwijcie straż pożarną, pogotowie, policję.
Ludzie pokładali się ze śmiechu. Takiego numeru nikt jeszcze nie wymyślił. To było rewelacyjne. Dzieci piszczały z uciechy. Nawet poważni panowie chichotali od wąsem. I nikt nie wierzył słowom klauna. A tymczasem cyrk się spalił.

DOBRA RADA:
Zmartwychwstanie. Tyle razy o tym słyszałeś: od mamy, ojca i księdza na religii, w domu, w salce i z ambony. I co? Przecież wciąż boisz się śmierci i uważasz ją za największe nieszczęście ludzkości. Może myślisz, że to wszystko zwyczajne cyrkowanie, klaunada, zgrywa i bajka? Czas się przebudzić, spoważnieć. Może jeszcze zdążysz uratować swoją wiarę?

CHRYSTUS PRAWDZIWIE ZMARTWYCHWSTAŁ


Teodor Baierl, Zmartwychwstanie


Drodzy Czytelnicy Bloga
Radia "Anioł Beskidów".

Zmartwychwstanie Jezusa jest najpiękniejszą szkołą życia.
Uczy nas bowiem, że:
życie silniejsze jest, niż śmierć;
mocniejsze od cierpienia;
piękniejsze, niż samotność;
jaśniejsze od smutku;
trwalsze, niż bieda;
skuteczniejsze od rozłąki;
gorętsze, niż łzy.

Niech Aniołowie, którzy:
służyli Jezusowi po pustynnym pościel,
umacniali go na modlitwie w Ogrojcu,
podtrzymywali go w czas Męki i Śmierci
a dziś oznajmiają, iż próżno szukać Go w grobie,
strzegą was, umacniają i podtrzymują na wszystkich drogach Waszego życia,
abyście i Wy głosili światu tę radosną wieść:
Chrystusa zmartwychwstał, prawdziwie zmartwychwstał. Alleluja.

niedziela, 16 marca 2008

21 marca – Wielki Piątek

Altobello Melone, Jezus Dźwigający krzyż, 1520-25, National Gallery, London

Z DZISIEJSZEJ EWANGELII J 18,1-19,42:
Zabrali zatem Jezusa. A On sam dźwigając krzyż wyszedł na miejsce zwane Miejscem Czaszki, które po hebrajsku nazywa się Golgota. Tam Go ukrzyżowano, a z Nim dwóch innych, z jednej i drugiej strony, pośrodku zaś Jezusa. Wypisał też Piłat tytuł winy i kazał go umieścić na krzyżu. A było napisane: Jezus Nazarejczyk, król żydowski. Ten napis czytało wielu Żydów, ponieważ miejsce, gdzie ukrzyżowano Jezusa, było blisko miasta. A było napisane w języku hebrajskim, łacińskim i greckim. Arcykapłani żydowscy mówili do Piłata: „Nie pisz: Król żydowski, ale że On powiedział: Jestem królem żydowskim”. Odparł Piłat: „Com napisał, napisałem”.
[…] Potem Jezus świadom, że już wszystko się dokonało, aby się wypełniło Pismo, rzekł: „Pragnę”. Stało tam naczynie pełne octu. Nałożono więc na hizop gąbkę pełną octu i do ust Mu podano. A gdy Jezus skosztował octu, rzekł: „Wykonało się!”. I skłoniwszy głowę wyzionął ducha.

PRZEMYŚL TO SOBIE:

Trzy drzewa
Wzrusza mnie legenda o trzech drzewach rosnących blisko siebie: jednym karłowatym-pogiętym, drugim przeciętnym, jak większość drzew i trzecim strzelistym-dorodnym. Karłowate-pogięte mówiło sobie:
- Na nic się nie przydam, chyba tylko na podpałkę na palenisku.
Drwal jako pierwszy je ściął, ale nie spalił. Z pogiętego pnia wykroił zgrabne deszczułki, z gałęzi gibkie pręty i tak powstał żłób, w który pasterze wkładali paszę dla bydląt. Drzewo cieszyło się, że może służyć ludziom. Ale największe szczęście przeżyło wówczas, gdy pewnej nocy pewna kobieta wymościła go miękkim sianem i położyła na nim śpiące niemowlę owinięte w pieluszki.
Przeciętne drzewo mówiło sobie:
- Może jakoś przydam się ludziom, zrobią ze mnie krzesło, albo stół, może drzwi, zobaczymy.
Drwal jako drugie ściął drzewo przeciętne, nie-krzywe, nie-proste, nie-wysokie, nie-niskie. Poszlachtował je na wąskie, zgrabne deszczułki, wygiął je nad parą i zbudował z nich łódź. Drzewo służyło teraz rybakom: wypływali łodzią na łów, z niej zarzucali sieci, a potem wciągali je wypełnione trzepoczącymi się rybami. Jednak najszczęśliwszym drzewo poczuło się wówczas, gdy do łodzi wstąpił ktoś inny, niż dotychczas i stojąc zaczął przemawiać do zgromadzonych na brzegu tłumów.
Strzeliste-dorodne drzewo mówiło sobie:
- Jestem strzeliste i dorodne. Bóg uczynił mnie tak pięknym, że nadaję się znakomicie do budowy wzniosłej świątyni, w której On sam zamieszka i jemu samemu służyć będę.
Nadszedł drwal i ściął strzeliste-dorodne drzewo. Obrobił je byle jak i przeciął na dwie nierówne części.
- Co robisz, człowiecze? – bezgłośnie zawodziło strzeliste-dorodne drzewo. – Przecież jestem tak piękne, że nie człowiekowi, ale Bogu samemu chcę służyć.
A tymczasem obie części drzewa posłużyły za narzędzie śmierci. Połączono je w krzyż, do którego przybito zmaltretowane ciało skazańca. Drzewo każdą kroplę pozostających w nim jeszcze resztek soków zamieniło w gorzką łzę bezsilności. Umarło w tej samej chwili, gdy skazaniec zawołał:
- Wykonało się.
A kiedy wszystkie trzy drzewa – karłowate-pogięte, przeciętne i strzelisto-dorodne – spotkały się znów w drzewnym raju przyszedł do nich jego Pan. Karłowato-pogięte rozpoznało w nim niemowlę, niegdyś złożone w żłobie, przeciętne – tego, który przemawiał stojąc w łodzi, a strzelisto dorodne – skazańca, któremu było krzyżem. Wszystkie pojęły wówczas, że były jednakowo ważne i potrzebne. I że – choć żadne z nich nie wypowiedziało żadnego słowa, bo drzewa przecież nie mówi – to na swój sposób przysłużyły się zbawieniu świata. A najbardziej dumne z siebie było drzewo strzelisto dorodne, kiedy pojęło, że jako krzyż stało się przybytkiem Boga.

DOBRA RADA:
Najpierw: szanuj drzewa. Nie, nie żartuję. Każde drzewo jest bratem albo siostrą tego, na którym umarł Pan. Po wtóre: postaraj się o drewniany krzyż – nie plastikowy, metalowy czy jakiś tam jeszcze, choćby najdroższy – ale drewniany, taki, jak prawdziwy krzyż Jezusa.

20 marca – Wielki Czwartek

Duccio di Buoninsegna, Jezus umywa nogi apostołom, 1308-11, tempera, Siena

EWANGELIA MSZY ŚW. WIECZERZY PAŃSKIEJ J 13,1-15
Było to przed Świętem Paschy. Jezus widząc, że nadeszła Jego godzina przejścia z tego świata do Ojca, umiłowawszy swoich na świecie, do końca ich umiłował.
W czasie wieczerzy, gdy diabeł już nakłonił serce Judasza Iskarioty, syna Szymona, aby Go wydać, widząc, że Ojciec dał Mu wszystko w ręce oraz że od Boga wyszedł i do Boga idzie, wstał od wieczerzy i złożył szaty. A wziąwszy prześcieradło, nim się przepasał. Potem nalał wody do miednicy. I zaczął umywać uczniom nogi i ocierać prześcieradłem, którym był przepasany.
Podszedł więc do Szymona Piotra, a on rzekł do Niego: „Panie, Ty chcesz mi umyć nogi?” Jezus mu odpowiedział: „Tego, co Ja czynię, ty teraz nie rozumiesz, ale później to będziesz wiedział”. Rzekł do Niego Piotr: „Nie, nigdy mi nie będziesz nóg umywał”.
Odpowiedział mu Jezus: „Jeśli cię nie umyję, nie będziesz miał udziału ze Mną». Rzekł do Niego Szymon Piotr: «Panie, nie tylko nogi moje, ale i ręce, i głowę”.
Powiedział do niego Jezus: „Wykąpany potrzebuje tylko nogi sobie umyć, bo cały jest czysty. I wy jesteście czyści, ale nie wszyscy”. Wiedział bowiem, kto Go wyda, dlatego powiedział: „Nie wszyscy jesteście czyści”.
A kiedy im umył nogi, przywdział szaty, i gdy znów zajął miejsce przy stole, rzekł do nich: „Czy rozumiecie, co wam uczyniłem? Wy Mnie nazywacie «Nauczycielem» i «Panem» i dobrze mówicie, bo nim jestem. Jeżeli więc Ja, Pan i Nauczyciel, umyłem wam nogi, to i wyście powinni sobie nawzajem umywać nogi. Dałem wam bowiem przykład, abyście i wy tak czynili, jak Ja wam uczyniłem”.

PRZEMYŚL TO SOBIE:

Cały osioł
Seminarium duchowne, miejsce rozpoznawania i umacniania powołania kapłańskiego. Trwa kolejny, tym razem bardzo ważny egzamin. Ksiądz profesor, wysłuchawszy wystękanej odpowiedzi, zwraca się do kleryka:
- Mój drogi. Twoją odpowiedź można skwitować krótko: jesteś osłem. A na co Panu Bogu może się przydać osioł?
Chłopak czerwieni się aż po sam czubek uszu. Sapie i wzdycha przejęty. Wreszcie odpowiada.
- Ja myślę, proszę księdza psora, że skoro Pan Bóg przy pomocy samej tylko oślej szczęki w ręce Samsona pokonał tysiące Filistynów, to o ileż więcej może dokonać, mając do dyspozycji całego osła.

Jezus umywając nogi daje przykład służby. Nie rozumiemy tego tak do końca. Gdyby dziś stanął przed nami, pewnie powiedziałby, że mamy być osłami. Bo umywanie nóg w czasach Jezusa, należało do obowiązków najprostszych, najgłupszych służących. A nogi obmywało się gospodarzowi, domownikom i gościom, którzy z ulicy wchodzili do domu. W Wieczerniku Jezus mówi nie tylko „umywajcie sobie nogi” ale też używa określenia „nawzajem”, niejako podkreślając, że czynność tę trzeba wykonać nie wobec wyższych od siebie, ale też sobie równych. To tak, jakby powiedział „służcie każdemu”. A tak swoją drogą kto dziś pamięta, że tytuł „minister” oznacza tego, który służy.

DOBRA RADA:
Masz dwie ręce. Więc gdybyś uznał, że służąc narażasz się na to niebezpieczeństwo, że spadnie ci z głowy korona, jedną ręką po prostu ją sobie przytrzymaj.

19 marca – Wielka Środa

Duccio di Buoninsegna, Zdrada Judasza, tempera, 1308-11, Siena

DZISIEJSZA EWANGELIA Mt 26,14-25:
Jeden z Dwunastu, imieniem Judasz Iskariota, udał się do arcykapłanów i rzekł: „Co chcecie mi dać, a ja wam Go wydam”. A oni wyznaczyli mu trzydzieści srebrników. Odtąd szukał sposobności, żeby Go wydać.
W pierwszy dzień Przaśników przystąpili do Jezusa uczniowie i zapytali Go: „Gdzie chcesz, żebyśmy Ci przygotowali Paschę do spożycia ?”
On odrzekł: „Idźcie do miasta, do znanego nam człowieka i powiedzcie mu: «Nauczyciel mówi: Czas mój jest bliski; u ciebie chcę urządzić Paschę z moimi uczniami»”. Uczniowie uczynili tak, jak im polecił Jezus, i przygotowali Paschę.
Z nastaniem wieczoru zajął miejsce u stołu razem z dwunastu uczniami. A gdy jedli, rzekł: „Zaprawdę powiadam wam: jeden z was Mnie zdradzi”.
Zasmuceni tym bardzo, zaczęli pytać jeden przez drugiego: „Chyba nie ja, Panie?”
On zaś odpowiedział: „Ten, który ze Mną rękę zanurza w misie, on Mnie zdradzi. Wprawdzie Syn Człowieczy odchodzi, jak o Nim jest napisane; lecz biada temu człowiekowi, przez którego Syn Człowieczy będzie wydany. Byłoby lepiej dla tego człowieka, gdyby się nie narodził”.
Wtedy Judasz, który Go miał zdradzić, rzekł: „Czy nie ja, Rabbi?” Mówi mu: „Tak jest, ty”.

PRZEMYŚL TO SOBIE:
- Dlaczego ludzie tak głupieją nieraz?
- Od pieniędzy.
- Od pieniędzy? Przecież bez nich nie można zbudować domu, kupić chleba, wspomóc biednego. Co złego jest w pieniądzach.
- Podejdź do okna. Co widzisz?
- Ulicę, samochody, biegnących – każdy w swoją stronę – ludzi.
- A teraz podejdź tutaj, do lustra. Co widzisz?
- Siebie.
- A czym się różni lustro od zwykłej szyby?
- Warstwą odrobiny jakiegoś takiego srebra.
- No właśnie. Wystarczy odrobina srebra i człowiek przestaje widzieć cokolwiek, poza samym sobą. Rozumiesz już teraz, od czego głupieją ludzie?

Różnie próbuje się wyjaśnić zdradę Judasza: zazdrością, chciwością, zawiścią, może nawet szantażem jakimś uwikłaniem… Któż to wie, jak było naprawdę. Jednak myślę, że w tej sprawie jest jedno dobre, choć ogólne, wytłumaczenie: Judasz przestał widzieć cokolwiek i kogokolwiek poza sobą. Wystarczyła odrobina srebra. Bo przecież trzydzieści srebrników za zdradę kogoś takiego, jak Jezus, to faktycznie odrobina – miesięczna pensja niewykwalifikowanego robotnika. Jak ciężko w życiu człowiekowi, który świata poza sobą samym nie widzi…

DOBRA RADA:
Częściej spoglądaj w okno, niż w lustro. Częściej słucha człowieka żywego, nić wirtualnego czy medialnego.

18 marca - Wielki Wtorek

Andrea del Sarto, Ostatnia wieczerza, 1520, fresk, Florencja

DZISIEJSZA EWANGELIA J 13,21-33.36-38:
Jezus w czasie wieczerzy z uczniami swoimi doznał głębokiego wzruszenia i tak oświadczył: „Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Jeden z was Mnie zdradzi”. Spoglądali uczniowie jeden na drugiego niepewni, o kim mówi.
Jeden z uczniów Jego, ten, którego Jezus miłował, spoczywał na Jego piersi. Jemu to dał znak Szymon Piotr i rzekł do niego: „Kto to jest? O kim mówi?” Ten oparł się zaraz na piersi Jezusa i rzekł do Niego: „Panie, kto to jest?”
Jezus odpowiedział: „To ten, dla którego umaczam kawałek chleba i podam mu”. Umoczywszy więc kawałek chleba, wziął i podał Judaszowi, synowi Szymona Iskarioty. A po spożyciu kawałka chleba wszedł w niego szatan.
Jezus zaś rzekł do niego: „Co chcesz czynić, czyń prędzej”. Nikt jednak z biesiadników nie rozumiał, dlaczego mu to powiedział. Ponieważ Judasz miał pieczę nad trzosem, niektórzy sądzili, że Jezus powiedział do niego: „Zakup, czego nam potrzeba na święta”, albo żeby dał coś ubogim. On zaś po spożyciu kawałka chleba zaraz wyszedł. A była noc.
Po jego wyjściu rzekł Jezus: „Syn Człowieczy został teraz otoczony chwałą, a w Nim Bóg został chwałą otoczony. Jeżeli Bóg został w Nim chwałą otoczony, to i Bóg Go otoczy chwałą w sobie samym, i to zaraz Go chwałą otoczy. Dzieci, jeszcze krótko jestem z wami. Będziecie Mnie szukać, ale jak to Żydom powiedziałem, tak i wam teraz mówię, dokąd Ja idę, wy pójść nie możecie”.
Rzekł do Niego Szymon Piotr: „Panie, dokąd idziesz?”
Odpowiedział mu Jezus: „Dokąd Ja idę, ty teraz za Mną pójść nie możesz, ale później pójdziesz”.
Powiedział Mu Piotr: „Panie, dlaczego teraz nie mogę pójść za Tobą? Życie moje oddam za Ciebie”.
Odpowiedział Jezus: „Życie swoje oddasz za Mnie? Zaprawdę, zaprawdę powiadam ci: Kogut nie zapieje, aż ty trzy razy się Mnie wyprzesz”.

PRZEMYŚL TO SOBIE:

Po naszej stronie

Kolejna bitwa krwawej wojny. Zanim zacznie się szturm, artyleria przeczesuje przedpole. Żołnierze przywarli w okopach. Jeden z nich, nasadzając bagnet trąca nieśmiało oficera, który przykucnął obok:
- Panie poruczniku, jak pan myśli: czy Bóg jest po naszej stronie?
Oficer ociera pot z czoła, poprawia hełm i mrużąc oczy wzdycha:
- Wiesz synku, nie wiem, czy Bóg jest po naszej stronie. Natomiast zastanawiam się, czy my jesteśmy po stronie Boga.

Nurtuje cię to pytanie: czy Bóg jest ze mną? Zarówno wtedy, gdy sumiennie pracujesz, jaj i wówczas, kiedy ze tej pracy coś wynosisz: jedzenie, śrubki, trochę złomu albo innego towaru. Wtedy, gdy głaszczesz dzieci, i wtedy, gdy dajesz im klapsa. Gdy sprzątasz mieszkanie albo harujesz w ogródku a wówczas, gdy byczysz się przed telewizorem. Czy Bóg jest ze mną? Wiesz co? To niewłaściwe pytanie. Przy wszystkich swoich zajęciach zastanów się raczej nad tym właśnie, czy ty jesteś z Nim.

DOBRA RADA:
A co na to Pan Bóg? – zadawaj sobie to pytanie, zarówno wówczas, kiedy odczuwasz satysfakcję, jak i wtedy, gdy czujesz się obity jak pies.

17 marca – Wielki Poniedziałek

MAÎTRE François, Maria namaszcza Jezusa, 1475, miniatura


DZISIEJSZA EWANGELIA J 12,1-11:
Na sześć dni przed Paschą Jezus przybył do Betanii, gdzie mieszkał Łazarz, którego Jezus wskrzesił z martwych. Urządzono tam dla Niego ucztę. Marta posługiwała, a Łazarz był jednym z zasiadających z Nim przy stole. Maria zaś wzięła funt szlachetnego i drogocennego olejku nardowego i namaściła Jezusowi nogi, a włosami swymi je otarła. A dom napełnił się wonią olejku.
Na to rzekł Judasz Iskariota, jeden z uczniów Jego, ten, który Go miał wydać: „Czemu to nie sprzedano tego olejku za trzysta denarów i nie rozdano ich ubogim?” Powiedział zaś to nie dlatego, jakoby dbał o biednych, ale ponieważ był złodziejem, i mając trzos wykradał to, co składano.
Na to Jezus powiedział: „Zostaw ją! Przechowała to, aby Mnie namaścić na dzień mojego pogrzebu. Bo ubogich zawsze macie u siebie, ale Mnie nie zawsze macie”.
Wielki tłum Żydów dowiedział się, że tam jest; a przybyli nie tylko ze względu na Jezusa, ale także by ujrzeć Łazarza, którego wskrzesił z martwych. Arcykapłani zatem postanowili stracić również Łazarza, gdyż wielu z jego powodu odłączyło się od Żydów i uwierzyło w Jezusa.

PRZEMYŚL TO SOBIE:
Piekarz i rzeźnik prowadzili handel wymienny: piekarz codziennie dawał rzeźnikowi dwufuntowy bochenek chleba, a rzeźnik ważący również dwa funty wołowiny.
Układ funkcjonował bez zarzuty, aż do dnia, kiedy piekarza coś podkusiło i zważył mięso przyniesione przez rzeźnika:
- Ty draniu – wykrzykną. – twoje mięso waży nie dwa funty, ale ledwo półtora! Od jak dawna mnie oszukujesz, szubrawcze?!
- Wcale cię nie oszukuję – odpowiedział spokojnie rzeźnik. – Do odmierzenia twojej porcji wołowiny nigdy nie używam odważników.
- Więc co? Dajesz mi tyle mięsa, ile ci się ukroi?
- Nie – wyjaśnił rzeźnik. – Jako odważnika używam twojego bochenka chleba.

Jak wiele Maria otrzymała od Jezusa. Ten olejek, wart był trzysta denarów, jak błyskawicznie policzył Judasz, trzysta denarów, to jest równowartość rocznego zarobku prostego robotnika, czyli tyle, za ile dziś można kupić najtańszy samochód. Jak wiele otrzymała Maria, że obdarowała Jezusa tak cennym olejkiem? Czy ludzkie relacje z Jezusem w ogóle można zmierzyć, zważyć, oszacować. Czy ma to jakikolwiek sens?

DOBRA RADA:
Jeśli chodzi o zakupy, inwestycje, oszczędności – owszem, zawsze to skrzętnie policz. Ale – na Boga – nie da się, nie można, nie wypada kalkulować wszystkiego. Daj jałmużnę, albo wspomóż jakieś dobre dzieło bez liczenia, bez oglądania się na wartość. By się nie okazało, że twoje dwa funty są piórkiem, wobec dwóch funtów Jezusowych.