poniedziałek, 28 kwietnia 2008

17 maja - Sobota 6. Tygodnia Zwykłego

DZISIEJSZA EWANGELIA Mk 9,2-13:
Jezus wziął z sobą Piotra, Jakuba i Jana i zaprowadził ich samych osobno na górę wysoką. Tam przemienił się wobec nich. Jego odzienie stało się lśniąco białe tak, jak żaden wytwórca sukna na ziemi wybielić nie zdoła. I ukazał się im Eliasz z Mojżeszem, którzy rozmawiali z Jezusem.
Wtedy Piotr rzekł do Jezusa: „Rabbi, dobrze, że tu jesteśmy; postawimy trzy namioty: jeden dla Ciebie, jeden dla Mojżesza i jeden dla Eliasza”. Nie wiedział bowiem, co należy mówić, tak byli przestraszeni.
I zjawił się obłok, osłaniający ich, a z obłoku odezwał się głos: „To jest mój Syn umiłowany, Jego słuchajcie”. I zaraz potem, gdy się rozejrzeli, nikogo już nie widzieli przy sobie, tylko samego Jezusa.
A gdy schodzili z góry, przykazał im, aby nikomu nie rozpowiadali o tym, co widzieli, zanim Syn Człowieczy nie powstanie z martwych. Zachowali to polecenie, rozprawiając tylko między sobą, co znaczy powstać z martwych.
I pytali Go: „Czemu uczeni w Piśmie twierdzą, że wpierw musi przyjść Eliasz?”
Rzekł im w odpowiedzi: „Istotnie, Eliasz przyjdzie najpierw i naprawi wszystko. Ale jak jest napisane o Synu Człowieczym? Ma On wiele cierpieć i być wzgardzonym. Otóż mówię wam: Eliasz już przyszedł i uczynili mu tak, jak chcieli, jak o nim jest napisane”.

PRZEMYŚL TO SOBIE:
Bogacz kazał sufit reprezentacyjnej Sali swego pałacu ozdobić freskiem przedstawiającym Aurorę, czyli Jutrzenkę, albo mówiąc kolokwialnie – po prostu wschód słońca. Artysta wywiązał się ze swego zadania po mistrzowsku. Cóż, kiedy goście zaczęli narzekać, że by nasycić oko patrzeniem, trzeba tak wysoko zadzierać głowy, że aż szyja człowiekowi chrupie i plecy drętwieją. Dla wygody swych gości kazał więc ów bogacz zainstalować w reprezentacyjnej sali galerię luster i ustawić je w ten sposób, aby odbijając sufitowy fresk pozwalały przybyszom podziwiać piękno jutrzenki bez zadzierania głowy.

Ojciec mówi o Chrystusie: to jest mój Syn umiłowany. To tak, jakby nam tłumaczył: oto Jezus jest zwierciadłem, w którym ujrzycie Mnie bez zadzierania głowy, bez chrupania w szyi, bez drętwienia pleców.
Niech anioł zdrowego żywienia pomoże ci zadbać o dietę bogatą w te minerały, które stymulująco wpływają na pamięć. Byś pamiętał, że aby zobaczyć Chrystusa, nie trzeba zadzierać głowy, gdyż można spotkać Go w braciach. Zaś, aby zobaczyć Ojca, wystarczy spojrzeć na Chrystusa. Czyli – podsumowując, niech twój anioł przypomina ci, że człowiek – także ty sam – jest zwierciadłem odbijającym obraz Boga.

16 maja - Piątek 6. Tygodnia Zwykłego

DZISIEJSZA EWANGELIA Mk 8,27-33:
Jezus przywołał do siebie tłum razem ze swoimi uczniami i rzekł im: „Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje. Bo kto chce zachować swoje życie, straci je; a kto straci swe życie z powodu Mnie i Ewangelii, zachowa je.
Cóż bowiem za korzyść stanowi dla człowieka zyskać świat cały, a swoją duszę utracić? Bo cóż może dać człowiek w zamian za swoją duszę?
Kto się bowiem Mnie i słów moich zawstydzi przed tym pokoleniem wiarołomnym i grzesznym, tego Syn Człowieczy wstydzić się będzie, gdy przyjdzie w chwale Ojca swojego razem z aniołami świętymi”.
Mówił także do nich: „Zaprawdę powiadam wam: Niektórzy z tych, co tu stoją, nie zaznają śmierci, aż ujrzą królestwo Boże przychodzące w mocy”.

PRZEMYŚL TO SOBIE:
Czas bestialskich prześladowań Ormian przez Turków. Schwytano dwunastoletnią dziewczynkę.
- Albo wyrzekniesz się swojej wiary, albo rzucimy cię psom na pożarcie – grozi jej oficer. Nie przesadza. Nieopodal w piwnicy zamknięto watahę bezpańskich czworonogów. Od tygodnia nie dostają jeść. Już patrzą na siebie nawzajem jak na smakowity, choć coraz bardziej kościsty kąsek.
Tymczasem dziewczynka kręci głową. Nie wyrzeknie się swojej wiary. Wpychają dziecko do piwnicy i zajmują się pozostałymi. Po dwóch godzinach oprawcy przypominają sobie o psiarni. Zaglądają. I co widzą. Dziewczynka, cała i zdrowa, siedzi na środku piwnicy. Przy niej waruje wyliniała, ruda suka, która groźnym warczeniem skutecznie odstrasza każdego kundla, który próbuje zbliżyć się do dziecka.
- Tam jest Bóg, tam jest Bóg! – krzyczą Turcy i uciekają w popłochu, pozostawiając ormiańską wioskę w spokoju.

Bo kto miłuje swoje życie, straci je – mówi Jezus. A zachowa je ten, kto nie waha się oddać je dla Chrystusa i Ewangelii. Co tak naprawdę z tego rozumiemy? Czy nasze życie było kiedykolwiek zagrożone z powodu Jezusa? A gdyby nawet było, to i tak wiadomo, jakbyśmy postąpili: piszczelibyśmy, skamleli, błagali, bylibyśmy śmieszni i mali. Aż tak miłujemy swoje życie.
Niech Bóg pośle do ciebie najcierpliwszego ze swoich aniołów, byś zdobył się na oddanie Chrystusowi i Ewangelii chociaż pięciu minut dziennie. Zobaczysz. Nie pożałujesz.

15 maja - Czwartek 6. Tygodnia Zwykłego

DZISIEJSZA EWANGELIA Mk 8,27-33:
Jezus udał się ze swoimi uczniami do wiosek pod Cezareą Filipową. W drodze pytał uczniów: „Za kogo uważają Mnie ludzie?”
Oni Mu odpowiedzieli: „Za Jana Chrzciciela, inni za Eliasza, jeszcze inni za jednego z proroków”.
On ich zapytał: „A wy za kogo Mnie uważacie?”
Odpowiedział Mu Piotr: „Ty jesteś Mesjaszem”. Wtedy surowo im przykazał, żeby nikomu o Nim nie mówili.
I zaczął ich pouczać, że Syn Człowieczy musi wiele cierpieć, że będzie odrzucony przez starszych, arcykapłanów i uczonych w Piśmie; że będzie zabity, ale po trzech dniach zmartwychwstanie. A mówił zupełnie otwarcie te słowa.
Wtedy Piotr wziął Go na bok i zaczął Go upominać. Lecz On obrócił się i patrząc na swych uczniów, zgromił Piotra słowami: „Zejdź Mi z oczu, szatanie, bo nie myślisz o tym, co Boże, ale o tym, co ludzkie”.

PRZEMYŚL TO SOBIE:
- Twój posąg Chrystusa ma niewłaściwe proporcje – zauważył ktoś, goszcząc w pracowni znanego rzeźbiarza. – Zbyt duża głowa, za krótkie ręce i nogi. Co ty chcesz z Niego zrobić intelektualistę, nie-fizycznego? – Wyzłośliwiał się ów ktoś.
Artysta ze spokojem przyjmował krytykę, a kiedy gościowi brakło już uszczypliwości, wyjaśnił:
- Mój Chrystus ma właściwe proporcje. Jednak znajdziesz je tylko z odpowiedniej perspektywy. Jeśli patrzysz na posąg z góry, wszystko wyda ci się nieproporcjonalne. Kiedy spojrzysz na niego z klęczek, stwierdzisz, że proporcje są idealne.

Za kogo ludzie uważają Jezusa? Za jakiegoś proroka lub jego nowe, ponowne wcielenie? Za wielkiego mówcę, uzdrowiciela? Wszystkie te odpowiedzi na pytanie Jezusa „za kogo uważają mnie ludzie”, są karykaturalne. Jezusa postrzega się właściwie jedynie na kolanach.
Niech dobry Bóg posyła ci swoich aniołów: tych od szczęśliwego wyjścia i powrotu, pracy i odpoczynku, radości i łez. I niech zawsze, przynajmniej na wszelki wypadek, pośle ci też anioła, który, jak mama w dzieciństwie, podmucha ci na kolano, obolałe od klęczenia.

14 maja - Środa 6. Tygodnia Zwykłego

DZISIEJSZA EWANGELIA Mk 8,22-26:
Jezus i uczniowie przyszli do Betsaidy. Tam przyprowadzili Mu niewidomego i prosili, żeby się go dotknął.
On ujął niewidomego za rękę i wyprowadził go poza wieś. Zwilżył mu oczy śliną, położył na niego ręce i zapytał: „Czy widzisz co?”
A gdy przejrzał, powiedział: „Widzę ludzi, bo gdy chodzą, dostrzegam ich niby drzewa”. Potem znowu położył ręce na jego oczy.
I przejrzał on zupełnie, i został uzdrowiony; wszystko widział teraz jasno i wyraźnie.
Jezus odesłał go do domu ze słowami: „Tylko do wsi nie wstępuj”.

PRZEMYŚL TO SOBIE:
Pewnemu sześciolatkowi urodził się braciszek.
- A skąd on się właściwie wziął – zadręczał dociekliwy malec wszystkich wokół. Wreszcie babcia zaserwowała mu wytłumaczenie prawdziwe, choć może nieco pomijające aspekt fizjologicznego rodzicielstwa:
- Tego braciszka dał ci Pan Bóg.
Wieczorem nakryto chłopca, jak pochylając się nad kołyską brata-noworodka szeptał mu do ucha:
- Proszę cię, powiedz mi coś o Panu Bogu, póki jeszcze pamiętasz, bo jak będziesz taki duży, jak ja, to już wszystko zapomnisz.

Zadziwiające, jak wyraźnie i w sposób zupełnie dosłowny i nieskomplikowany dziecko przyjmuje prawdy Boże. A potem serce człowieka obrasta kataraktą wątpliwości i zamienia się w ślepca. I trzeba, żeby przyprowadzono go do Jezusa i by On dotknął oczu serca śliną, która w Jego czasach i jeszcze długo później uchodziła za substancję leczniczą. I dopiero uzdrawiający dotyk Jezusa sprawia, że wszystko – od Pana Boga aż po samego siebie – widzi się wyraźnie, tak, jak jest.
Niech twój anioł zawsze w porę przyprowadzi cię do Jezusa, by przywrócił ci wzrok, ostrość widzenia, dziecięcą niewinność, prostotę, dosłowność, brak wątpliwości i zahamowań. Niech Bóg pośle ci anioła spontaniczności.

13 maja - Wtorek 6.Tygodnia Zwykłego

DZISIEJSZA EWANGELIA Mk 8,14-21:
Uczniowie Jezusa zapomnieli wziąć chlebów i tylko jeden chleb mieli ze sobą w łodzi. Wtedy Jezus im przykazał: „Uważajcie, strzeżcie się kwasu faryzeuszów i kwasu Heroda”.
Oni zaczęli rozprawiać między sobą o tym, że nie mają chleba.
Jezus zauważył to i rzekł im: „Czemu rozprawiacie o tym, że nie macie chleba? Jeszcze nie pojmujecie i nie rozumiecie, tak otępiały macie umysł? Macie oczy, a nie widzicie: macie uszy, a nie słyszycie? Nie pamiętacie, ile zebraliście koszów pełnych ułomków, kiedy połamałem pięć chlebów dla pięciu tysięcy?”
Odpowiedzieli Mu: „Dwanaście”.
„A kiedy połamałem siedem chlebów dla czterech tysięcy, ile zebraliście koszów pełnych ułomków?”
Odpowiedzieli: „Siedem”.
I rzekł im: „Jeszcze nie rozumiecie?”

PRZEMYŚL TO SOBIE:
Na drwala rzucił się wilk. W odruchu obrony drwal zamachnął się siekiera i położył wilka trupem. Ekolodzy złożyli w prokuraturze donos o straszliwym przestępstwie. Drwala postawiono przed sądem.
- Czy musieliście od razu walić tego wilka ostrzem? – zapytał z wyrzutem sędzia. – Dlaczego nie uderzyliście go trzonkiem?
- Bo on zaatakował mnie zębami, a nie ogonem, wysoki sądzie.

Jezus przestrzega przed kwasem faryzeuszów, atakuje obłudę i zło ostrzem, zabija. Myślisz, że za ostro?
Nie bądź śmieszny. Nie tup na grzech nogą, nie dawaj klapsa. Ale wal ostro, by zniszczyć, by unicestwić zło. Niech anioł prawdziwej skruchy chroni i ciebie przed zbyt ekologicznym traktowaniem grzechu.

12 maja - Poniedziałek 6. Tygodnia Zwykłego

DZISIEJSZA EWANGELIA Mk 8,11-13:
Faryzeusze zaczęli rozprawiać z Jezusem, a chcąc wystawić Go na próbę, domagali się od Niego znaku. On zaś westchnął głęboko w duszy i rzekł: „Czemu to plemię domaga się znaku? Zaprawdę powiadam wam: żaden znak nie będzie dany temu plemieniu”.
I zostawiwszy ich, wsiadł z powrotem do łodzi i odpłynął na drugą stronę.

PRZEMYŚL TO SOBIE:
- Chodź, zaprowadzę cię do człowieka, który świetnie naśladuje ptaki: potrafi stukać, jak dzięcioł, trelować, jak skowronek i gwizdać, jak kos. No chodź, nie pożałujesz.
- Po co mam iść i słuchać człowieka, który naśladuję ptaki, jeśli mogę iść od parku i posłuchać ich prawdziwych odgłosów.

Faryzeusze żądają od Jezusa znaku. A ja pytam: po co wam znak, skoro macie przed sobą Tego, do którego wszystkie znaki prowadzą. Czy chłopiec woli dostać do obejrzenia zdjęcie roweru, czy też popedałować na prawdziwym rowerze? A matka? Czy woli tulić do serca list od syna, który poszedł na wojnę, czy też samego, żywego przecież, syna?
Niech twój dobry anioł uchroni cię od tego, byś miał czcić znaki, w zastępstwie tego, do którego one prowadzą, byś miłował krzyż, obraz, różaniec albo świątynię nad twego Pana.

11 maja - ZESŁANIE DUCHA ŚWIĘTEGO

DZISIEJSZA EWANGELIA J 20,19–23:
Wieczorem w dniu zmartwychwstania, tam gdzie przebywali uczniowie, drzwi były zamknięte z obawy przed Żydami. Przyszedł Jezus, stanął pośrodku, i rzekł do nich: ”Pokój wam!”. A to powiedziawszy, pokazał im ręce i bok. Uradowali się zatem uczniowie, ujrzawszy Pana.
A Jezus znowu rzeki do nich: ”Pokój wam! Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam”. Po tych słowach tchnął na nich i powiedział im: ”Weźmijcie Ducha Świętego. Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane”.

PRZEMYŚL TO SOBIE:

POKÓJ WAM
- Trzymaj się mocno! - napomniał jeszcze swojego pięcioletniego syna poprawiając dobrze dopasowane do grzbietu osła siedzisko. Łagodnym kuksańcem w rozłożysty zad zwierzęcia wprawił je w powolny ruch naprzód.
Ledwo skręcili za róg wąskiej ulicy, obrosłej chłodnymi ścianami domów o płaskich dachach, natknęli się na kuśtykającego starego mężczyznę. Ten przystanął, zmierzył go i siedzącego na ośle chłopca bielmowatym wzrokiem i wycedził:
- Do czego to doszło? Dzieciak jedzie wygodnie na oślęciu, a jego zmordowany życiem ojciec idzie piechotą!
Gdy tylko starzec ich wyminął, zatrzymał zwierzę, zdjął chłopca i sam wdrapał się na siodło.
- Idź tuż obok mnie - napomniał syna.
Niewiele ziaren przesypało się w szklanym pucharze klepsydry, kiedy z jakiejś sieni wyszła wprost na nich kobieta z zakrytą twarzą, dźwigająca kosz z owocami. Na ich widok stanęła.
- Doprawdy, cóż za zdziczenie obyczajów! - zakrzyknęła spod chusty zakrywającej jej twarz - Cóż za okrutny ojciec! Jedzie sobie wygodnie, a jego dzieciak słania się na nogach!
Zatrzymał osła. Pochylił się i ujął synka pod ręce. Podniósł go i posadził przed sobą. Ruszyli znowu.
Byli już przy wjeździe na targowisko, gdy oto zrównał się z nimi siedzący wygodnie na wielbłądzie, w bogate szaty odziany w sile wieku mężczyzna.
To barbarzyństwo - wrzasnął w ich stronę i splunął ze złością - żeby tak męczyć biedne zwierzę jazdą we dwóch!
Zatrzymał osła. Zsunął się z twardego, mimo siodła, grzbietu, pomógł zsiąść chłopcu. Zwierzę pozbawione balastu pasażerów ruszyło nieco żwawiej. Siedzący pod odrapanym murem żebrak podniósł na nich wzrok i zaśmiał się w głos przeraźliwie:
- Cóż za głupcy! Mają zwierzę, a idą pieszo. Cóż za głupcy!
Chwycił osła za uzdę. Wziął syna za rękę. Skręcił w pierwszą lepszą boczną uliczkę.
- Wiesz, synku, pojedziemy do dziadka kiedy indziej - wyjaśnił niczego nie rozumiejącemu chłopcu.

Tak, to prawda. Choćbyś nie wiem co zrobił, najszybciej, najlepiej i najmądrzej jak potrafisz, choćbyś nakarmił wszystkich głodnych, napoił spragnionych, uleczył chorych, choćbyś zażegnał wszystkie wojny i kłótnie, a nawet jakimś cudem przywrócił życie umarłym, i tak znajdą się tacy, którzy cię wyśmieją, zganią, skrytykują lub potępią. Nie zrażaj się tym jednak. Nie zawracaj z drogi. Wszystkim napotkanym powiedz zwyczajnie, jak Jezus: Pokój wam! I rób swoje.

10 maja - Sobota 7. Tygodnia Wielkanocnego

DZISIEJSZA EWANGELIA J 21,20-25:
Gdy Jezus zmartwychwstały ukazał się uczniom nad jeziorem Genezaret, Piotr obróciwszy się zobaczył idącego za sobą ucznia, którego miłował Jezus, a który to w czasie uczty spoczywał na Jego piersi, i powiedział: „Panie, kto jest ten, który Cię zdradzi ?”
Gdy więc go Piotr ujrzał, rzekł do Jezusa: „Panie, a co z tym będzie ?”
Odpowiedział mu Jezus: „Jeżeli chcę, aby pozostał, aż przyjdę, co tobie do tego? Ty pójdź za Mną”.
Rozeszła się wśród braci wieść, że uczeń ów nie umrze. Ale Jezus nie powiedział mu, że nie umrze, lecz: „Jeśli Ja chcę, aby pozostał, aż przyjdę, co tobie do tego?”
Ten właśnie uczeń daje świadectwo o tych sprawach i on je opisał. A wiemy, że świadectwo jego jest prawdziwe.
Jest ponadto wiele innych rzeczy, których Jezus dokonał, a które, gdyby je szczegółowo opisać, to sądzę, że cały świat nie pomieściłby ksiąg, które by trzeba napisać.

PRZEMYŚL TO SOBIE:
Powązki, to chyba najznamienitszy cmentarz w Polsce. Tutaj spoczywa między innymi obdarzony za życia cudownym głosem Chłopak z Sosnowca – Jan Kiepura. Na jego nagrobku płytką czcionką wyryto głęboką sentencję: kiedy człowiek umiera, nie pozostaje po nim na tej ziemi nic, oprócz dobra, które uczynił innym.

Ostatnie wiersze ewangelii Jana są o nim samym. Jan zostawił ciekawy ślad, ujęty w klamrę prawdy o Słowie, które stało się Ciałem, a którego nie są w stanie pomieścić wszystkie księgi całego świata.
Niech dobry anioł pozwoli ci zostawić po sobie dobry ślad uczyniony dobrym słowem. Niech twoje słowa wcielają się w czyn. Niech służą Bogu. I najważniejsze – zawsze mówi ludziom takie słowa, jakich nie powstydziłbyś się powiedzieć samemu Jezusowi.

9 maja - Piątek 7. Tygodnia Wielkanocnego

DZISIEJSZA EWANGELIA J 21,15-19:
Gdy Jezus ukazał się swoim uczniom i spożył z nimi śniadanie, rzekł do Szymona Piotra: „Szymonie, synu Jana, czy miłujesz Mnie więcej aniżeli ci?”
Odpowiedział Mu: „Tak, Panie, Ty wiesz, że Cię kocham”. Rzekł do niego: „Paś baranki moje”. I powtórnie powiedział do niego: „Szymonie, synu Jana, czy miłujesz Mnie?” Odparł Mu: „Tak, Panie, Ty wiesz, że Cię kocham”. Rzekł do niego: „Paś owce moje”. Powiedział mu po raz trzeci: „Szymonie, synu Jana, czy kochasz Mnie?” Zasmucił się Piotr, że mu po raz trzeci powiedział: „Czy kochasz Mnie?” I rzekł do Niego: „Panie, Ty wszystko wiesz, Ty wiesz, że Cię kocham”. Rzekł do niego Jezus: „Paś owce moje. Zaprawdę, zaprawdę powiadam ci: Gdy byłeś młodszy, opasywałeś się sam i chodziłeś, gdzie chciałeś. Ale gdy się zestarzejesz, wyciągniesz ręce swoje, a inny cię opasze i poprowadzi, dokąd nie chcesz”. To powiedział, aby zaznaczyć, jaką śmiercią uwielbi Boga. A wypowiedziawszy to rzekł do niego: „Pójdź za Mną!”

PRZEMYŚL TO SOBIE:
Prześladowany przez komunistów biskup czeskiej Pragi Franciszek Tomaszek, zapytany przez zagranicznego dziennikarza o to, co człowiek wierzący może zrobić dla Kościoła, odpowiedział:
- Może się pomodlić. Wówczas zrobi wiele. Może dla Kościoła po prostu pracować. Wtedy zrobi jeszcze więcej. Może też, jeśli zdoła, dla Kościoła cierpieć. W ten sposób zrobi najwięcej.

Dlaczego Jezus aż trzykrotnie pyta Piotra o miłość? Bo kiedy Piotr pierwszy raz mówi „kocham”, obiecuje: będę się modlił. Za drugim razem deklaruje: o.k., będę pracował dla Kościoła. Wreszcie, kiedy mówi – Panie, ty wiesz, że Cię miłuję – faktycznie deklaruje: tak, jestem gotów dla Ciebie cierpieć.
Niech dobry anioł da ci siłę do modlitwy. Niech da ci siłę do pracy. Niech da ci odwagę do cierpienia. Ale gdyby to było dla ciebie zbyt wiele, niech chociaż przynajmniej da ci silę do modlitwy.

8 maja - Czwartek 7. Tygodnia Wielkanocnego

DZISIEJSZA EWANGELIA J 17,20-26:
W czasie ostatniej wieczerzy Jezus podniósłszy oczy ku niebu, modlił się tymi słowami: „Ojcze Święty, nie tylko za nimi proszę, ale i za tymi, którzy dzięki ich słowu będą wierzyć we Mnie; aby wszyscy stanowili jedno, jak Ty, Ojcze, we Mnie, a Ja w Tobie, aby i oni stanowili jedno w Nas, aby świat uwierzył, żeś Ty Mnie posłał.
I także chwałę, którą Mi dałeś, przekazałem im, aby stanowili jedno, tak jak My jedno stanowimy. Ja w nich, a Ty we Mnie! Oby się tak zespolili w jedno, aby świat poznał, żeś Ty Mnie posłał i żeś Ty ich umiłował tak, jak Mnie umiłowałeś.
Ojcze, chcę, aby także ci, których Mi dałeś, byli ze Mną tam, gdzie Ja jestem, aby widzieli chwałę moją, którą Mi dałeś, bo umiłowałeś Mnie przed założeniem świata.
Ojcze sprawiedliwy! Świat Ciebie nie poznał, lecz Ja Ciebie poznałem i oni poznali, żeś Ty Mnie posłał. Objawiłem im Twoje imię i nadal będę objawiał, aby miłość, którą Ty Mnie umiłowałeś, w nich była i Ja w nich”.

PRZEMYŚL TO SOBIE:
Ojciec Pio miał stygmaty – krwawiące rany w tych samych miejscach, w których poranione było ciało Jezusa Ukrzyżowanego. Badano je, próbowano wytłumaczyć, zdiagnozować. Pewien znamienity lekarz zawyrokował:
- To wynik sugestii. Ojciec tak się zapatrzył w wizerunek Chrystusa Ukrzyżowanego, że na skutek sugestii na ciele ojca powstały krwawiące miejsca.
Ojciec Pio się zdenerwował:
- To niech pan się tak samo mocno zapatrzy w byka. Zobaczymy, czy wyrosną panu rogi.

Jezus modli się o wiarę dla świata. O wiarę, której niestety nie da się zdiagnozować, wytłumaczyć, nawet zmierzyć. O taką wiarę.
Niech twój dobry anioł uchroni cię przed próba dociekania tego, co można objąć tylko wiarą. Niech twój dobry anioł uchroni cię przed śmiesznością, cechującą ludzi, którym się wydaje, że wszystko można wytłumaczyć. Jeżeli ty uwierzysz bez warunków i zastrzeżeń, świat wraz z tobą może jeszcze nie uwierzy do końca, ale na pewno będzie wierzył odrobinę bardziej.

7 maja - Środa 7. Tygodnia Wielkanocnego

DZISIEJSZA EWANGELIA J 17,11b-19:
W czasie ostatniej wieczerzy Jezus podniósłszy oczy ku niebu, modlił się tymi słowami: „Ojcze Święty, zachowaj ich w Twoim imieniu, które Mi dałeś, aby tak jak My stanowili jedno. Dopóki z nimi byłem, zachowywałem ich w Twoim imieniu, które Mi dałeś, i ustrzegłem ich, a nikt z nich nie zginął z wyjątkiem syna zatracenia, aby się spełniło Pismo.
Ale teraz idę do Ciebie i tak mówię, będąc jeszcze na świecie, aby moją radość mieli w sobie w całej pełni. Ja im przekazałem Twoje słowo, a świat ich znienawidził za to, że nie są ze świata, jak i Ja nie jestem ze świata. Nie proszę, abyś ich zabrał ze świata, ale byś ich ustrzegł od złego. Oni nie są ze świata, jak i Ja nie jestem ze świata.
Uświęć ich w prawdzie. Słowo Twoje jest prawdą. Jak Ty Mnie posłałeś na świat, tak i Ja ich na świat posłałem. A za nich Ja poświęcam w ofierze samego siebie, aby i oni byli uświęceni w prawdzie”.

PRZEMYŚL TO SOBIE:
- Kiedy znajdę się w kościele, kiedy słucham Słowa Bożego i kazania, jestem tak pełen dobrych chęci i postanowień, a kiedy wracam do domu, znów wszystko jest po staremu. Dlaczego tak jest?
- Wyobraź sobie, że idziesz z przyjacielem przez tunel, gęsty las, albo zacieniony wąwóz. Twój towarzysz trzyma w ręku lampę, więc widzisz drogę. Ale kiedy się rozstaniecie zostaniesz w ciemności. Chyba, że wcześniej od jego płomienia zapalisz swoją lampę.
Wielu z nas przychodzi do kościoła, bo tak fajnie jest posiedzieć sobie przy świetle Chrystusa. I równie wielu z nas nawet nie przyjdzie do głowy, by od tego Światła zapalić swoje lampy. Kiedy Chrystus prosi Ojca, by Ten uświęcił nas w prawdzie, modli się tym samym o to, by każdemu z nas chciało się zapalić swoją lampę.

Niech twój anioł pozwoli ci wreszcie zrozumieć, że i ty jesteś posłany. I że być posłanym oznacza tyle, co mieć lampę zapaloną i oświetlać nią drogę – przynajmniej swoją, a, daj Boże, także bliźniego.

6 maja - Wtorek 7. Tygodnia Wielkanocnego

DZISIEJSZA EWANGELIA J 17,1-11a:
W czasie ostatniej wieczerzy Jezus podniósłszy oczy ku niebu, rzekł: „Ojcze, nadeszła godzina! Otocz swego Syna chwałą, aby Syn Ciebie nią otoczył i aby mocą władzy udzielonej Mu przez Ciebie nad każdym człowiekiem dał życie wieczne wszystkim tym, których Mu dałeś. A to jest życie wieczne: aby znali Ciebie, jedynego prawdziwego Boga, oraz Tego, którego posłałeś, Jezusa Chrystusa.
Ja Ciebie otoczyłem chwałą na ziemi przez to, że wypełniłem dzieło, które Mi dałeś do wykonania. A teraz Ty, Ojcze, otocz Mnie u siebie tą chwałą, którą miałem u Ciebie pierwej, zanim świat powstał.
Objawiłem imię Twoje ludziom, których Mi dałeś ze świata. Twoimi byli i Ty Mi ich dałeś, a oni zachowali słowo Twoje. Teraz poznali, że wszystko, cokolwiek Mi dałeś, pochodzi od Ciebie. Słowa bowiem, które Mi powierzyłeś, im przekazałem, a oni je przyjęli i prawdziwie poznali, że od Ciebie wyszedłem, oraz uwierzyli, żeś Ty Mnie posłał.
Ja za nimi proszę, nie proszę za światem, ale za tymi, których Mi dałeś, ponieważ są Twoimi. Wszystko bowiem moje jest Twoje, a Twoje jest moje, i w nich zostałem otoczony chwałą. Już nie jestem na świecie, ale oni są jeszcze na świecie, a Ja idę do Ciebie”.

PRZEMYŚL TO SOBIE:
Pierwszy diabeł powiedział:
- Przekonam ludzi, że nie ma Boga.
- Nic to nie da – pokręcił rogatym łbem Lucyfer. – Ludzie i tak czują Jego obecność.
- A ja wmówię im, że nie ma piekła – postanowił drugi.
- No, to już lepiej – osądził diabelski herszt. – Ale tylko nieliczni dadzą się na to złapać, bo przecież każdy ma jakieś poczucie sprawiedliwości i czuje, że zło musi być ukarane.
- A ja mam inny pomysł – piekielne ogniki zapaliły się w oczach trzeciego diabła. – Ja nakłonię ludzi, żeby do niczego się nie przykładali, bo to wszystko jedno, czy zrobi się coś solidnie, czy byle jak.
To ostatnie diablątko działa odtąd, niestety, piekielnie skutecznie.

Wzrusza ostatnia modlitwa Jezusa w Wieczerniku, modlitwa za uczniów umiłowanych do końca, a więc nie byle jak, nie po łebkach, ale aż po śmierć, aż po krzyż.
Niech cię błogosławi anioł wypełniania woli Bożej, anioł oddania, anioł gorliwości, anioł zapału. Niech uzdolni cię do tego, byś – cokolwiek robisz – robił to porządnie, żebyś ci się chciało przyłożyć.

5 maja - Poniedziałek 7. Tygodnia Wielkanocnego

DZISIEJSZA EWANGELIA J 16,29-33:
Uczniowie rzekli do Jezusa:
„Oto teraz mówisz otwarcie i nie opowiadasz żadnej przypowieści. Teraz wiemy, że wszystko wiesz i nie trzeba, aby Cię kto pytał. Dlatego wierzymy, że od Boga wyszedłeś”.
Odpowiedział im Jezus: „Teraz wierzycie? Oto nadchodzi godzina, a nawet już nadeszła, że się rozproszycie każdy w swoją stronę, a Mnie zostawicie samego. Ale Ja nie jestem sam, bo Ojciec jest ze Mną.
To wam powiedziałem, abyście pokój we Mnie mieli. Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat”.

PRZEMYŚL TO SOBIE:
Ksiądz dotarł do znajdującej się w granicach parafii kapliczki, w położonej wysoko w górach wiosce. Niestety, czekał na niego tutaj tylko jeden, stary góral.
- Baco, powiedzcie, a gdyby wam została tylko jedna owieczka, dalibyście jej jeść?
- A czegóżby nie, przecież nie zostawiłbym jej głodną.
Ksiądz ubrał się więc do Mszy, podczas której wygłosił płomienne, trwające trzy kwadranse, kazanie. Po nabożeństwie znów podszedł do starego górala i zapytał:
- I co, baco, jak wam się podobało moje kazanie?
- No wiecie, dobrodzieju, jakby mi została tylko jedna owieczka, to zaś bym jej nie dał na raz całej tej paszy, która powinna wystarczyć całemu stadu owiec…

Jezusa nie zniechęca świadomość faktu, że uczniowie wkrótce uciekną gdzie pieprz rośnie i zostawią Go samemu sobie. Podziwiam Go za to: ileż trzeba cierpliwości, odwagi, a nade wszystko rozsądku…
Niech wspiera cię anioł umiaru, byś zawsze mówił tyle, ile trzeba, nie za dużo i nie za mało. Niech anioł umiera nade wszystko chroni cię jednak przed zniechęceniem, przed obawą, że to na nic, że nie ma sensu, że to nic nie da. Nawet jedną owcę trzeba nakarmić. I nie na zasadzie: wszystko, albo nic. Ale właśnie z umiarem. I z wytrwałością.

4 maja - WNIEBOWSTĄPIENIE PAŃSKIE

DZISIEJSZA EWANGELIA Mt 28,16-20:
Jedenastu uczniów udało się do Galilei na górę, tam gdzie Jezus im polecił. A gdy Go ujrzeli, oddali Mu pokłon. Niektórzy jednak wątpili. Wtedy Jezus zbliżył się do nich i przemówił tymi słowami:
„Dana Mi jest wszelka władza w niebie i na ziemi. Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Uczcie je zachowywać wszystko, co wam przykazałem. A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata”.

PRZEMYŚL TO SOBIE:

NIEWAŻNE

Obudził go jaskrawy wschód słońca. Pominąwszy zwyczajne poranne wylegiwanie wyskoczył z łóżka. Zrobił kilka szybkich przysiadów. Wziął zimny prysznic. Ubrał się w rekordowym tempie. Na stojąco przełknął dwie grzanki, które przyniosła czarnoskóra pokojówka. Chwycił sprzęty przygotowane poprzedniego wieczora i zbiegł na dół. Dżip z oponami jak pancerna skorupa żółwia czekał już przed wejściem do hotelu. Na tylne siedzenie rzucił niedbale strzelbę i plecak. Popisowo wskoczył na miejsce obok kierowcy.
- Salem! - przywitał siedzącego za kółkiem młodego człowieka w niegdyś białym zawoju na głowie.
- Salem! - odpowiedział kierowca, w szerokim uśmiechu pokazując rząd równych, białych, zdrowych zębów.
Jechali najpierw wyłożoną kamiennymi płytami drogą, która po kilku milach szaleńczej wędrówki przeszła w piaszczysty trakt, wygrawerowany śladami wielbłądzich kopyt. Po godzinie jazdy szlakiem karawan, tuż za pokrzywionym tropikalną podagrą baobabem, skręcili nagle w bok.
- Niech się pan nie boi, sir - kierowca poklepał go po ramieniu, kiedy spostrzegł, iż z przestrachem odsuwa się od drzwi samochodu chłostanych gigantycznymi źdźbłami traw - to przecież tylko sawanna!
Minęła kolejna godzina morderczego posuwania się naprzód. Słońce stało już wysoko, kiedy zarośla nagle się przerzedziły. Nim się spostrzegł, już ze zgrzytem sfatygowanych hamulców zatrzymali się przed pierwszą z brzegu chatą.
Wyskoczył z samochodu. Porwał plecak i strzelbę. Mężczyzna ubrany tak samo, jak kierowca wyszedł mu naprzeciw.
- Witam, sir - skłonił się na powitanie.
- Witaj - nonszalancko zarzucił strzelbę na plecy - więc to ty masz być moim przewodnikiem podczas tego polowania?
- Tak, sir - odpowiedział gospodarz powściągliwie.
- Nie myśl sobie, że jestem żółtodziobem - poprawił apaszkę źle zawiązaną wokół szyi - co prawda na safari jestem po raz pierwszy, ale wiele o nim słyszałem. Wiem na przykład, że spotkawszy lwa, najlepiej uciekać przed nim z jaskrawo, bardzo, bardzo jaskrawo świecącą latarką...
- To prawda, sir - przewodnik znowu się skłonił - ale ośmielę się zauważyć, że nieważne jest w takim przypadku, jak jasno świeci latarnia, ale to, jak szybko się ucieka...

Kto Mnie miłuje, zachowuje moje przykazania - mówi Chrystus. Popełniasz grzech: co wtedy mówisz? Że się zapomniałeś, że twoja wola zbyt słaba, a pokusa za ciężka? To nieważne. Ty po prostu za mało jeszcze miłujesz.

3 maja - Sobota 6. Tygodnia Wielkanocnego

DZISIEJSZA EWANGELIA J 16,23b-28:
Jezus powiedział do swoich uczniów:
„Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: O cokolwiek byście prosili Ojca, da wam w imię moje. Do tej pory o nic nie prosiliście w imię moje: Proście, a otrzymacie, aby radość wasza była pełna.
Mówiłem wam o tych sprawach w przypowieściach. Nadchodzi godzina, kiedy już nie będę wam mówił w przypowieściach, ale całkiem otwarcie oznajmię wam o Ojcu. W owym dniu będziecie prosić w imię moje, i nie mówię, że Ja będę musiał prosić Ojca za wami. Albowiem Ojciec sam was miłuje, bo wyście Mnie umiłowali i uwierzyli, że wyszedłem od Boga.
Wyszedłem od Ojca i przyszedłem na świat; znowu opuszczam świat i idę do Ojca”.

PRZEMYŚL TO SOBIE:
Dziecko zgubiło się w mieście.
- A gdzie mieszkasz – spytał policjant.
- Ulica Młyńska trzy.
- Ach, więc pójdziesz tą ulicą w dół, potem skręcisz w trzecią przecznicę w prawo, za dwieście metrów jeszcze raz w prawo i pójdziesz w stronę rzeki, skręcisz w ostatnią ulicę przed mostem w lewo i po przejściu kolejnych stu pięćdziesięciu metrów…
- Ale ja nie zapamiętam, psze pana – wychlipał przez łzy malec.
- Zaraz, zaraz – wtrącił jakiś przechodzień, starszy pan przyglądający się całej scenie. – Daj rękę, zaprowadzę cię, chłopcze, do domu.

Jezus nie będzie już mówił w przypowieściach, ale otwarcie oznajmi nam o Ojcu. To znaczy nie będzie już omawiał z nami drogi, ale po prostu bierze nas za rękę i prowadzi do Domu Ojca.
Poproś twojego Anioła Stróża niech ci zawsze podpowie, kiedy wystarczy komuś coś wytłumaczyć, a kiedy, zamiast tłumaczyć, lepiej po prostu wziąć za rękę i zaprowadzić, dać przykład i pociągnąć.

2 maja - Piątek 6. Tygodnia Wielkanocnego

DZISIEJSZA EWANGELIA J 16,20-23a:
Jezus powiedział do swoich uczniów:
„Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Wy będziecie płakać i zawodzić, a świat się będzie weselił. Wy będziecie się smucić, ale smutek wasz zamieni się w radość.
Kobieta, gdy rodzi, doznaje smutku, bo przyszła jej godzina. Gdy jednak urodzi dziecię, już nie pamięta o bólu z powodu radości, że się człowiek narodził na świat.
Także i wy teraz doznajecie smutku. Znowu jednak was zobaczę, i rozraduje się serce wasze, a radości waszej nikt wam nie zdoła odebrać. W owym zaś dniu o nic Mnie nie będziecie pytać”.

PRZEMYŚL TO SOBIE:
Niedowiarek zatrzymał pobożnego sąsiada:
- Dokąd idziesz?
- Do kościoła.
- Po co?
- By spotkać mojego Boga.
- A jakiż ten twój Bóg jest: duży czy mały? – zapytał z drwiną.
- Trudno to wyjaśnić – żachnął się pobożny sąsiad. – Powiem ci tak: On jest zbyt duży, by objęły Go niebiosa, a jednocześnie na tyle mały, że mieści się w moim sercu.

Czy smuci cię to, że świat się śmieje z ludzi wierzących, z ciebie? Nie martwi się. Role często się odwracają, śmiech zamienia się w smutek, łzy w uśmiech. Miłość wszystko zwycięża, nawet najbardziej złośliwą drwinę.
Niech Boży Anioł nakarmi cię chlebem płaczu i napoi kielichem łez.

1 maja - Czwartek 6. Tygodnia Wielkanocnego

DZISIEJSZA EWANGELIA J 16,16-20:
Jezus powiedział do swoich uczniów: „Jeszcze chwila, a nie będziecie Mnie oglądać, i znowu chwila, a ujrzycie Mnie”.
Wówczas niektórzy z Jego uczniów mówili między sobą: „Co to znaczy, co nam mówi: «Chwila, a nie będziecie Mnie oglądać, i znowu chwila, a ujrzycie Mnie»; oraz: «Idę do Ojca?»” Powiedzieli więc: „Co znaczy ta chwila, o której mówi? Nie rozumiemy tego, co mówi”.
Jezus poznał, że chcieli Go pytać, i rzekł do nich: „Pytacie się jeden drugiego o to, że powiedziałem: «Chwila, a nie będziecie Mnie oglądać, i znowu chwila, a ujrzycie Mnie?» Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Wy będziecie płakać i zawodzić, a świat się będzie weselił. Wy będziecie się smucić, ale smutek wasz zamieni się w radość”.

PRZEMYŚL TO SOBIE:
- Panie Boże, czy to prawda, że dla Ciebie chwila, to wieczność, a wieczność, to chwila?
- Prawda.
- Zatem czy mógłbyś mi dać milion złotych na chwilę?
- Za chwilę.

Chwila, a Mnie ujrzycie, chwila i znów mnie nie zobaczycie – mówi Jezus. A uczniowie się dziwią, co ta chwila właściwie oznacza. No cóż, z Panem Bogiem lepiej się na chwile i wieczność nie licytować.
Niech twój Anioł Stróż odbierze ci chęć, by czasem pokłócić się, powadzić, posprzeczać, podyskutować czy poprzegadywać z Panem Bogiem. Bo i po co, skoro ona tak Cię umiłował, że Syna swego ci dał, abyś miał życie dzięki Niemu.

30 kwietnia - Środa 6. Tygodnia Wielkanocnego

DZISIEJSZA EWANGELIA J 16,12-15:
Jezus powiedział do swoich uczniów:
„Jeszcze wiele mam wam do powiedzenia, ale teraz jeszcze znieść nie możecie. Gdy zaś przyjdzie On, Duch Prawdy, doprowadzi was do całej prawdy. Bo nie będzie mówił od siebie, ale powie wszystko, cokolwiek słyszy, i oznajmi wam rzeczy przyszłe. On Mnie otoczy chwałą, ponieważ z mojego weźmie i wam objawi.
Wszystko, co ma Ojciec, jest moje. Dlatego powiedziałem, że z mojego bierze i wam objawi”.

PRZEMYŚL TO SOBIE:
Przeprowadzono następujący eksperyment: dwóm ludziom podarowano dziesięć tysięcy złotych – jednemu w gotówce, całą sumę od razu, drugiemu wydzielając co miesiąc tysiąc złotych. Pierwszy z uczestników eksperymentu nakupił sprzętu elektronicznego, ubrań, kosmetyków i delikatesów, w ciągu tygodnia wydając całą sumę. Drugi skromnie, ale skutecznie utrzymał się za te pieniądze przez dziesięć miesięcy i nawet jeszcze troszeczkę zaoszczędził.

Za dużo dobrego na raz rozpuszcza człowieka, psuje go, czasem rujnuje mu nawet życie. Dlatego Duch posłany nam przez Jezusa odsłania nam prawdę Bożą stopniowo, nie zaś całą naraz.
Niech Boży anioł pomoże ci wykorzystać dary Boże poprzez właściwe nimi gospodarowanie. Abyś z nich czerpał jak najdłużej. I aby zostało ci coś jeszcze, by podzielić się tym z innymi.

29 kwietnia - Wtorek 6. Tygodnia Wielkanocnego

DZISIEJSZA EWANGELIA J 16,5-11:
Jezus powiedział do swoich uczniów:
„Teraz idę do Tego, który Mnie posłał, a nikt z was nie pyta Mnie: «Dokąd idziesz?» Ale ponieważ to wam powiedziałem, smutek napełnił wam serce. Jednakże mówię wam prawdę: Pożyteczne jest dla was moje odejście. Bo jeżeli nie odejdę, Pocieszyciel nie przyjdzie do was. A jeżeli odejdę, poślę Go do was.
On zaś gdy przyjdzie, przekona świat o grzechu, o sprawiedliwości i o sądzie. O grzechu, bo nie wierzą we Mnie; o sprawiedliwości zaś, bo idę do Ojca i już Mnie nie ujrzycie; wreszcie o sądzie, bo władca tego świata został osądzony”.

PRZEMYŚL TO SOBIE:
Statek wycieczkowy, wracając do portu, wpłynął do zatoki najeżonej skałami. Większość z nich złowrogo czaiła się tuż pod powierzchnią, w każdej chwili grożąc katastrofalnym rozoraniem burty.
- Czy zna Pan te wszystkie miejsca, w których grożą nam te śmiertelnie niebezpieczne skały? – pyta kapitana wyraźnie zdenerwowana pasażerka.
- Nie – odpowiada kapitan. – Ale na szczęście znam wszystkie te miejsca, w których możemy przepłynąć bez szwanku.

Jestem zmęczony ludźmi wierzącymi, którzy znają wszystkie niebezpieczeństwa, przestrzegają przed wszelkimi zagrożeniami, z jakąś wręcz łatwością przestrzegają przed tym, co złe. Znają tytuły gorszących czasopism, godziny emisji złych programów, nie pamiętają jednak, kiedy ostatnio sami widzieli albo słyszeli coś budującego.
Ty nie bądź jak oni. Niech dobry anioł zaprzątnie twoją uwagę tymi miejscami, które na pewno bezpiecznie zawiodą Cię do Chrystusa. On przecież odchodzi, by posłać nam Ducha. Ducha wiary i odwagi, nie ducha bojaźni i rezygnacji.

28 kwietnia - Poniedziałek 6. Tygodnia Wielkanocnego

DZISIEJSZA EWANGELIA J 15,26-16, 4a:
Jezus powiedział do swoich uczniów: „Gdy przyjdzie Pocieszyciel, którego Ja wam poślę od Ojca, Duch Prawdy, który od Ojca pochodzi, On będzie świadczył o Mnie. Ale wy też świadczycie, bo jesteście ze Mną od początku.
To wam powiedziałem, abyście się nie załamali w wierze. Wyłączą was z synagogi. Owszem, nadchodzi godzina, w której każdy, kto was zabije, będzie sądził, że oddaje cześć Bogu. Będą tak czynić, bo nie poznali ani Ojca, ani Mnie. Ale powiedziałem wam o tych rzeczach, abyście gdy nadejdzie ich godzina, pamiętali o nich, że Ja wam to powiedziałem”.

PRZEMYŚL TO SOBIE:
Pewien złośliwiec dotarłszy do oazy znalazł tutaj młodą palmę. By dać upust swej złośliwości, na wierzchu drzewka złożył znaleziony nieopodal kamień – tak, iż palma przygięła się aż do ziemi. Złośliwiec poszedł sobie. A Pan skierował jego kroki w stronę tej samej oazy dopiero dwadzieścia lal później. Kiedy przybył do oazy, jago uwagę przykuła szczególnie dorodnie wyrosła palma, wyraźnie górująca nad pozostałymi drzewami. Stojąc i jej stóp i podziwiając wśród gałęzi wypatrzył wysoko duży kamień. Przypomniał sobie więc swoją złośliwość sprzed dwóch dekad. Złośliwość, która pozwoliła palmie wyrosnąć najwyżej: ciężar spowodował bowiem, że drzewo musiało włożyć więcej sił w swój rozwój, niż pozostał, a przez to również większym od pozostałych urosło.

Jezus modli się za uczniów, aby przeciwności nie załamali się w wierze. Przeciwności dla człowieka, który naprawdę wierzy, nie są po to, by załamać, lecz aby uzdolnić do wydobycia większych sił.
Niech twój anioł stróż wciąż szepcze ci do ucha: co cię nie zabije, to cię wzmocni.