piątek, 29 lutego 2008

5 marca – środa 4. tygodnia Wielkiego Postu


Jezus przy sadzawce, Giovane Palma, 1592,
Collezione Molinari Pradelli, Castenaso

DZISIEJSZA EWANGELIA J 5,17-30:
Żydzi prześladowali Jezusa, ponieważ uzdrowił w szabat. Lecz Jezus im odpowiedział: „Ojciec mój działa aż do tej chwili i Ja działam”.
Dlatego więc usiłowali Żydzi tym bardziej Go zabić, bo nie tylko nie zachował szabatu, ale nadto Boga nazywał swoim Ojcem, czyniąc się równym Bogu.
W odpowiedzi na to Jezus im mówił: „Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Syn nie mógłby niczego czynić sam od siebie, gdyby nie widział Ojca czyniącego. Albowiem to samo, co On czyni, podobnie i Syn czyni. Ojciec bowiem miłuje Syna i ukazuje Mu to wszystko, co On sam czyni, i jeszcze większe dzieła ukaże Mu, abyście się dziwili.
Albowiem jak Ojciec wskrzesza umarłych i ożywia, tak również i Syn ożywia tych, których chce. Ojciec bowiem nie sądzi nikogo, lecz cały sąd przekazał Synowi, aby wszyscy oddawali cześć Synowi, tak jak oddają cześć Ojcu. Kto nie oddaje czci Synowi, nie oddaje czci Ojcu, który Go posłał. Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Kto słucha słowa mego i wierzy w Tego, który Mnie posłał, ma życie wieczne i nie idzie na sąd, lecz ze śmierci przeszedł do życia.
Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam, że nadchodzi godzina, nawet już jest, kiedy to umarli usłyszą głos Syna Bożego, i ci, którzy usłyszą, żyć będą. Podobnie jak Ojciec ma życie w sobie, tak również dał Synowi: mieć życie w sobie samym. Przekazał Mu władzę wykonywania sądu, ponieważ jest Synem Człowieczym.
Nie dziwcie się temu! Nadchodzi bowiem godzina, w której wszyscy, którzy spoczywają w grobach, usłyszą głos Jego: a ci, którzy pełnili dobre czyny, pójdą na zmartwychwstanie życia; ci, którzy pełnili złe czyny, na zmartwychwstanie potępienia.
Ja sam z siebie nic czynić nie mogę. Tak, jak słyszę, sądzę, a sąd mój jest sprawiedliwy; nie szukam bowiem własnej woli, lecz woli Tego, który Mnie posłał”.

PRZEMYŚL TO SOBIE:

Jesteś potrzebny
Nowy kościół w górskiej osadzie, w dniu poświęcenia. Wszystko to, co stanowi budowlę i jej wyposażenie wprost pęka z dumy: solidne belki, barwne malowidła, świetliste witraże, błyszczące szaty. Tylko gdzieś na dachu jest jeden niezadowolony: mały gwoździk przytrzymujący klepkę gontu.
- Nikt na mnie nie zwraca uwagi! To skandal! Czuje się niepotrzebny.
Ma tego dość. Postanawia pójść swoją drogą. Wyskakuje z gontu i stacza się w dół. Tutaj jednak nieszczęśliwie wpada w kałużę i prawie natychmiast zaczyna rdzewieć, tkwiąc w błocie bezużytecznie. Co gorsza, nocą zrywa się burza. Pierwszy podmuch wiatru zrywa obluzowany gont, z którego gwoździk wyskoczył. Kolejny – powiększa rozdarcie. Deszczułki fruwają w powietrzu jak konfetti. A do środka zacieka deszcz, niszcząc ściany, malowidła i szaty. A wszystko przez bunt jednego małego gwoździa.
Tak często czujesz się nieważny, nic nie znaczący, niedoceniony, niepotrzebny. Tak często, że nieraz masz już dość wszystkiego. Chcesz to rzucić: pracę, dom, dziecko, co sprawia kłopoty, przykrego sąsiada… Uważaj, bo możesz nie tylko zmarnować siebie, ale też wszystko to i wszystkich tych, czemu i komu jesteś potrzebny.

DOBRA RADA:
Stań przed lustrem, popatrz na siebie, powtórz sobie: jestem narzędziem w ręku Boga, jestem narzędziem, jestem potrzebny, to nieprawda, że nie ma ludzi niezastąpionych. Powtórz to sobie. Poczujesz się potrzebny i tak zdrowo, pokornie – ważny.

4 marca – wtorek 4. tygodnia Wielkiego Postu

Uzdrowienie paralityka przy Sadzawce Owczej,
Bartolomé Esteban Murillo, 1667-70,
National Gallery, Londyn


DZISIEJSZA EWANGELIA J 5,1-3a.5-16:
Było święto żydowskie i Jezus udał się do Jerozolimy.
W Jerozolimie zaś znajduje się Sadzawka Owcza, nazwana po hebrajsku Betesda, zaopatrzona w pięć krużganków. Wśród nich leżało mnóstwo chorych: niewidomych, chromych, sparaliżowanych.
Znajdował się tam pewien człowiek, który już od lat trzydziestu ośmiu cierpiał na swoją chorobę. Gdy Jezus ujrzał go leżącego i poznał, że czeka już długi czas, rzekł do niego: „Czy chcesz stać się zdrowym?”
Odpowiedział Mu chory: „Panie, nie mam człowieka, aby mnie wprowadził do sadzawki, gdy nastąpi poruszenie wody. Gdy ja sam już dochodzę, inny schodzi przede mną”.
Rzekł do niego Jezus: „Wstań, weź swoje łoże i chodź”. Natychmiast wyzdrowiał ów człowiek, wziął swoje łoże i chodził.
Jednakże dnia tego był szabat. Rzekli więc Żydzi do uzdrowionego: „Dziś jest szabat, nie wolno ci nieść twojego łoża”.
On im odpowiedział: „Ten, który mnie uzdrowił, rzekł do mnie: Weź swoje łoże i chodź”. Pytali go więc: „Cóż to za człowiek ci powiedział: Weź i chodź?” Lecz uzdrowiony nie wiedział, kim On jest; albowiem Jezus odsunął się od tłumu, który był w tym miejscu.
Potem Jezus znalazł go w świątyni i rzeki do niego: „Oto wyzdrowiałeś. Nie grzesz już więcej, aby ci się coś gorszego nie przydarzyło”. Człowiek ów odszedł i doniósł Żydom, że to Jezus go uzdrowił. I dlatego Żydzi prześladowali Jezusa, że to uczynił w szabat.

PRZEMYŚL TO SOBIE:

Co cię nie zabije
Osioł wpadł do wyschniętej studni. Jego właściciel, ponieważ nie znalazł sposoby, by wciągnąć zwierzę, zaczął obchodzić sąsiadów, prosząc ich:
- Zabierzcie wszelkie śmiecie, jakie macie w domu i przyjdźcie do mnie, by wrzucić je do studni.
Zdumionym wyjaśniał powód zaproszenia. Sąsiedzi chętnie zgodzili się mu pomóc. Kiedy pierwsi zaczęli wrzucać śmieci do studni, z głębi dobiegł ich rozpaczliwy jęk osła. Po jakimś czasie jednak ryk zwierzęcia ucichł.
- Pewnie już go zasypaliśmy – myśleli ludzie, lecz ponieważ sterta śmieci wciąż była niemała, postanowili wrzucić je do nieczynnej studni wszystkie. Jakież było ich zdziwienie, gdy w pewnej chwili przez cembrowinę wyskoczył osioł i – cały i zdrowy – pobiegł do stajni radośnie posapując. Okazało się, że zwierzę otrząsając się zrzucało z grzbietu kolejne porcje śmieci. Ich poziom co rusz się podnosił, aż wreszcie osioł szczęśliwie wydostał się na powierzchnię.

Jezus przywraca zdrowie, czyni dobrze. A na jego głowę sypie się śmiecie donosów, nienawiści, pogardy, złości i chęci unicestwienia – dzień po dniu, warstwa po warstwie, aż do wywindowania, wywyższenia na krzyżu.

DOBRA RADA:
na twoją głowę też niejeden raz sypie się śmiecie. Nie? Pewnie jesteś samotnikiem… Dość żartów. Mówi się: co mnie nie zabije, to mnie wzmocni. Przypomnij sobie te słowa, ilekroć ktoś na twoją głowę wyleje kubeł pomyj.

3 marca – poniedziałek 4. tygodnia Wielkiego Postu

Jezus uzdrawia syna urzędnika królewskiego,
Anonim, Evangelicae Historiae Imagines, 1593



DZISIEJSZA EWANGELIA J 4,43-54:

Aby sie zastanowić
Jezus wyszedł z Samarii i udał się do Galilei. Jezus wprawdzie sam stwierdził, że prorok nie doznaje czci we własnej ojczyźnie. Kiedy jednak przybył do Galilei, Galilejczycy przyjęli Go, ponieważ widzieli wszystko, co uczynił w Jerozolimie w czasie świąt. I oni bowiem przybyli na święto.
Następnie przybył powtórnie do Kany Galilejskiej, gdzie przedtem przemienił wodę w wino. A w Kafarnaum mieszkał pewien urzędnik królewski, którego syn chorował. Usłyszawszy, że Jezus przybył z Judei do Galilei, udał się do Niego z prośbą, aby przyszedł i uzdrowił jego syna: był on bowiem już umierający.
Jezus rzekł do niego: „Jeżeli znaków i cudów nie zobaczycie, nie uwierzycie”.
Powiedział do Niego urzędnik królewski: „Panie, przyjdź, zanim umrze moje dziecko”.
Rzekł do niego Jezus: „Idź, syn twój żyje”. Uwierzył człowiek słowu, które Jezus powiedział do niego, i szedł z powrotem.
A kiedy był jeszcze w drodze, słudzy wyszli mu naprzeciw, mówiąc, że syn jego żyje. Zapytał ich o godzinę, o której mu się polepszyło. Rzekli mu: „Wczoraj około godziny siódmej opuściła go gorączka”. Poznał więc ojciec, że było to o tej godzinie, o której Jezus rzekł do niego: „Syn twój żyje”. I uwierzył on sam i cała jego rodzina.
Ten już drugi znak uczynił Jezus od chwili przybycia z Judei do Galilei.

PRZEMYŚL TO SOBIE:
Kolejna wersja bajki o rybaku, który złowił złotą rybkę, a ta obiecuje spełnić jakieś jedno życzenie w zamian za zwrócenie wolności:
- Chcę zatem – mówi rybak – żeby na świecie zapanował pokój.
- No, co ty? – odpowiada rybka. – To za wiele. Nie da rady.
- Hm… - drapie zarośnięty policzek rybak. – To może chociaż żeby pokój zapanował na Bliskim Wschodzie.
- A możesz mi pokazać mapę tego Bliskiego Wschodu? – prosi rybka. Rybak wyjmuje z mapnika i rozpościera przed nią kolorowy, pokratkowany karton.
- Strasznie wielki ten Bliski Wschód. Nie da rady. Może jednak masz jakieś inne życzenie.
Rybak długo się zastanawia. W końcu nowy pomysł pojawia się w jego głowie.
- W takim razie zrób tak, żeby moja żona była ładniejsza.
- A masz zdjęcie swojej żony? To pokaż.
Rybak wyciąga z portfela zdjęcie żony. Podtyka je rybce przed oczy. Rybka patrzy, patrzy i patrzy. W końcu wzdycha i mówi:
- A mógłbyś mi jeszcze raz pokazać te mapę Bliskiego Wschodu?

Jezus nie jest złotą rybką. Wiem, że to brzmi już nawet nie banalnie, ale po prostu strasznie. Ale mimo to proszę: przeczytaj to do końca. Każdy z nas bywa złota rybką: od urodzenia spełniamy czyjeś życzenia i oczekiwania: rodziców, nauczycieli, szefa w pracy, żony, dzieci. Rybka za swoje spełnienie życzeń oczekuje wolności. My też czegoś oczekujemy: uznania, miłości, wdzięczności, dobrej oceny albo premii lub awansu. Jezus w tym sensie nie jest złotą rybką, że nie spełnia ludzkich życzeń i próśb w zamian za cokolwiek. Przykład: Kana Galilejska. Najpierw, podczas godów, przemienił tutaj wodę w wino. Teraz uzdrawia syna urzędnika królewskiego. Czyni to jako znak. Nie po to, żeby coś zyskać, zarobić, zdobyć. Ale jako znak, czyli po to, żeby ludzie mieli się nad czym zastanowić.

DOBRA RADA:
coś cię dzisiaj na pewno spotka, oby coś miłego. Codziennie nas coś spotyka, codziennie coś dzieje się w naszym życiu. Popatrz na to, jako na znak od Chrystusa. Zastanów się, co chce ci przez to powiedzieć? Trzeba się zastanawiać.

niedziela, 24 lutego 2008

2 marca – 4. niedziela Wielkiego Postu

El Greco, Chrystus uzdrawia niewidomego, 1570, olej na płótnie


DZISIEJSZA EWANGELIA J 9,1.6–9.13–17.34–38:

Jezus przechodząc ujrzał pewnego człowieka, niewidomego od urodzenia. Splunął na ziemię, uczynił błoto ze śliny i nałożył je na oczy niewidomego, i rzekł do niego: „Idź, obmyj się w sadzawce Siloe”, co się tłumaczy: Posłany. On więc odszedł, obmył się i wrócił widząc.
A sąsiedzi i ci, którzy przedtem widywali go jako żebraka, mówili: „Czyż to nie jest ten, który siedzi i żebrze?”. Jedni twierdzili: „Tak, to jest ten”, a inni przeczyli: „Nie, jest tylko do tamtego podobny”. On zaś mówił: „To ja jestem”.
Zaprowadzili więc tego człowieka, niedawno jeszcze niewidomego, do faryzeuszów. A dnia tego, w którym Jezus uczynił błoto i otworzył mu oczy, był szabat. I znów faryzeusze pytali go o to, w jaki sposób przejrzał. Powiedział do nich: „Położył mi błoto na oczy, obmyłem się i widzę”.
Niektórzy więc spośród faryzeuszów rzekli: „Człowiek ten nie jest od Boga, bo nie zachowuje szabatu”. Inni powiedzieli: „Ale w jaki sposób człowiek grzeszny może czynić takie znaki?”. I powstało wśród nich rozdwojenie. Ponownie więc zwrócili się do niewidomego: „A ty, co o Nim myślisz w związku z tym, że ci otworzył oczy?” Odpowiedział: „To jest prorok”.
Na to dali mu taką odpowiedź: „Cały urodziłeś się w grzechach, a śmiesz nas pouczać?”. I precz go wyrzucili.
Jezus usłyszał, że wyrzucili go precz, i spotkawszy go rzekł do niego: „Czy ty wierzysz w Syna Człowieczego?”. On odpowiedział: „A któż to jest. Panie, abym w Niego uwierzył?”. Rzekł do niego Jezus: „Jest nim Ten, którego widzisz i który mówi do ciebie”. On zaś odpowiedział: „Wierzę, Panie!” i oddał Mu pokłon.

PRZEMYŚL TO SOBIE:

Byś przejrzał
Miał to być rutynowy rejs patrolowy. Załoga była znudzona, zresztą oficerowie nie popędzali marynarzy zanadto. Nic szczególnego jak dotąd się nie wydarzyło. Łódź podwodna wykonała swoje zadanie. Monotonna praca diesli popychała okręt w stronę macierzystego portu. Płynęli w wynurzeniu. W gnieździe, na samym szczycie kiosku, stał oficer dyżurny i lornetką lustrował horyzont. Mieli przejść do zanurzenia, gdyby pojawiły się jakieś nieprzyjacielskie okręty. Po obiedzie kapitan oznajmił, że ma zamiar uciąć sobie małą drzemkę i każdy wolny od wachty marynarz może pójść w jego ślady.
Delikatne szarpnięcie wyrwało kapitana ze snu. Nad jego koją pochylał się pierwszy oficer:
- Przepraszam, kapitanie, że pana niepokoję, ale chciałem zameldować, że w mesie podano kolację.
- Dziękuję - kapitan usiadł i ziewnął - Już idę.
- Jest jeszcze jedna rzecz, o której powinien pan wiedzieć.
- Tak, słucham?
- W tym czasie, kiedy pan spał, wypatrzyliśmy nieprzyjacielską łódź podwodną...
- Więc dlaczego mnie pan nie obudził, do kroćset! - w kapitanowych oczach stopniały resztki snu. Walnął pięścią w rozkładany stolik i zrobił gniewną minę.
- Uznałem, że to nic wielkiego... -głos oficera zaczął prawie niezauważalnie drżeć - ...i że sami sobie jakoś poradzimy.
- Proszę przejść do rzeczy. Nie czas na czcze tłumaczenia.
- Więc melduję, panie kapitanie, że po namierzeniu nieprzyjacielskiej jednostki, odpaliliśmy w jej kierunku dwie torpedy z wyrzutni dziobowej.
- Mieliśmy nie zdradzać naszej obecności w tym rejonie morza - kapitan kipiał gniewem.
- Wiem, ale cel był tak łatwy, że aż się prosił o strzał.
- I co?
- Melduję, że zatopiliśmy nieprzyjacielską łódź podwodną.
- Jest pan pewien, że poszła na dno? - dowódca złagodniał.
- Tak jest.
- A czy zauważyliście bąble powietrza w takich wypadkach wyskakujące z głębiny? Albo plamę ropy na powierzchni wody?
- Nie, panie kapitanie, nie zauważyliśmy nic takiego.
- Więc nie mówcie, żeście zatopili nieprzyjacielską łódź podwodną, skoro nie macie co do tego pewności. Zrozumiano?
- Tak jest, panie kapitanie - oficer zsunął czapkę i dłonią przetarł spocone czoło - A co mamy zrobić z jeńcami?

DOBRA RADA:
Czy wiesz, że ty też jesteś niewidomy? Ustalasz objawy, potem ich szukasz, sądzisz na podstawie pozorów, czekasz na jakieś znaki. Idź i obmyj się w sadzawce Siloe. Byś przejrzał.

1 marca - sobota 3. tygodnia Wielkiego Postu

Gustave DORÉ, Faryzeusz i celnik, 1865


DZISIEJSZA EWANGELIA Łk 18,9-14:
Jezus powiedział do niektórych, co ufali sobie, że są sprawiedliwi, a innymi gardzili, tę przypowieść:
„Dwóch ludzi przyszło do świątyni, żeby się modlić, jeden faryzeusz, a drugi celnik. Faryzeusz stanął i tak w duszy się modlił: «Boże, dziękuję Ci, że nie jestem jak inni ludzie, zdziercy, oszuści, cudzołożnicy, albo jak i ten celnik. Zachowuję post dwa razy w tygodniu, daję dziesięcinę ze wszystkiego, co nabywam».
Natomiast celnik stał z daleka i nie śmiał nawet oczu wznieść ku niebu, lecz bił się w piersi i mówił: «Boże, miej litość dla mnie, grzesznika».
Powiadam wam: Ten odszedł do domu usprawiedliwony, nie tamten. Każdy bowiem, kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się uniża, będzie wywyższony”.

PRZEMYŚL TO SOBIE:

Skrucha
Jeden z cesarzy wizytował więzienie. Przystawał przy każdej celi i pytał uwięzionych o powód, dla którego znaleźli się w tak nędznym miejscu i kondycji.
- Jestem niewinny, wasza wysokość! – mówili jedni.
- Nic złego nie uczyniłem! – utrzymywali inni.
- Znalazłem się tutaj na skutek jakiejś fatalnej pomyłki! – ktoś tłumaczył.
- W życiu muchy bym nie skrzywdził!
- Litości, wasza wysokość!
Wreszcie cesarz stanął przed milczącym osobnikiem, stojącym przy kracie gdzieś z boku.
- A ty, jak się tutaj znalazłeś, człowieku – spytał władca.
- W gniewie porachowałem kości pewnemu biedakowi. Sąd skazał mnie na karę, którą tu sprawiedliwie odbywam.
Cesarz usłyszawszy to rozkazał:
- Natychmiast uwolnić mi tego człowieka. Nie można pozwolić na to, aby przyznający się do winy bandyta zgorszył swym niecnym przykładem wszystkie przetrzymywane tu niewiniątka.

Skrucha jest siostrą pokory, pozwala poznać i przyjąć prawdę o sobie, przede wszystkim w odniesieniu do swoich słabości i win. Skrucha nie potrzebuje oglądania się na innych, porównywania do nich, wywyższania się nad bliźniego – tak jak pokora.

DOBRA RADA:
może w dzieciństwie miałeś w domu taką futrynę, na której ojciec ołówkiem zaznaczał co miesiąc twój wzrost? Stosuj taką miarkę i dzisiaj. Nigdy nie zastanawiaj się, na ile jesteś lepszy od niego czy od niej. Zawsze pytaj sam siebie: na ile jestem lepszy od siebie sprzed tygodnia, miesiąca, roku…

A TO CIEKAWE...
Żydzi – także ci z przypowieści Jezusa, wyraźnie adresowanej do faryzeuszów, modlili się w postawie stojącej, a słowa modlitwy wypowiadali półgłosem

29 lutego - piątek 3. tygodnia Wielkiego Postu

Antonello de Messina, Chrystus błogosławiący, 1465, olej na desce


DZISIEJSZA EWANGELIA Mk 12,28b-34:
Jeden z uczonych w Piśmie zbliżył się do Jezusa i zapytał Go: „Które jest pierwsze ze wszystkich przykazań?”
Jezus odpowiedział: „Pierwsze jest: «Słuchaj, Izraelu, Pan, Bóg nasz, Pan jest jedyny. Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całym swoim umysłem i całą swoją mocą». Drugie jest to: «Będziesz miłował bliźniego swego jak siebie samego». Nie ma innego przykazania większego od tych”.
Rzekł Mu uczony w Piśmie: „Bardzo dobrze, Nauczycielu, słusznieś powiedział, bo Jeden jest i nie ma innego prócz Niego. Miłować Go całym sercem, całym umysłem i całą mocą i miłować bliźniego jak siebie samego daleko więcej znaczy niż wszystkie całopalenia i ofiary”.
Jezus widząc, że rozumnie odpowiedział, rzekł do niego: „Niedaleko jesteś od królestwa Bożego”. I nikt już nie odważył się więcej Go pytać.

PRZEMYŚL TO SOBIE:

To, co najcenniejsze
Pierwsza połowa dwunastego wieku. W Niemczech trwa bratobójcza wojna. Wojska cesarskie oblegają twierdzę Weinsberg. Przewaga oblegających - stokrotna, ale opór broniących się jest nieustępliwy. W końcu cesarz postanawia rozprawić się z załogą Weinsberu ostatecznie. Jest jednak łaskawy:
- Jutro o świcie niech wyjdą z twierdzy dzieci i niewiasty. Kobiety mogą zabrać to, co mają najcenniejszego.
Nazajutrz skoro świt otwierają się podwoje bramy wiodącej do twierdzy. Najpierw wysypują się dzieci. Potem wychodzą kobiety. Każda dźwiga na plecach… swojego męża.
Cesarz znów okazuje się łaskawy. Zbudowany odwagą kobiet wszystkim pozwala odejść wolno.

Największe przykazanie: będziesz miłował Pana Boga nade wszystko i bliźniego jak siebie. Największe. Ciekawostka: formuła, którą posługuje się Jezus, udzielając odpowiedzi na pytanie o największe przykazanie jest żydowskim „pacierzem”, powtarzanym przez pobożnych pięć razy dziennie.

DOBRA RADA:
Też uczyń te słowa swoim pacierzem. Niech będą nie tylko twoim największym przykazaniem, ale też najcenniejszym skarbem, unoszonym przez ciebie i unoszącym ciebie z każdego oblężenia i z każdej zawieruchy.

A TO CIEKAWE...
Prawo samo w sobie wraz z tym, co stanowiło pokłosie jego interpretacji, obejmowało w czasach Jezusa łącznie 613 przykazań, w tym 248 nakazów (co miało nawiązywać do domniemanej liczby członków, z jakich składa się ludzkie ciało) oraz 365 zakazów ( po jednym, na każdy dzień).

28 lutego - czwartek 3. tygodnia Wielkiego Postu

Bracia Limbourg, Uzdrowienie opętanego, miniatura, 1416


DZISIEJSZA EWANGELIA Łk 11,14-23:
Jezus wyrzucał złego ducha, który był niemy. A gdy zły duch wyszedł, niemy zaczął mówić i tłumy były zdumione. Lecz niektórzy z nich rzekli: „Przez Belzebuba, władcę złych duchów, wyrzuca złe duchy”. Inni zaś, chcąc Go wystawić na próbę, domagali się od Niego znaku z nieba.
On jednak, znając ich myśli, rzekł do nich: „Każde królestwo wewnętrznie rozdarte pustoszeje i dom na dom się wali. Jeśli więc i szatan sam przeciw sobie wewnętrznie jest rozdwojony, jakże się ostoi jego królestwo? Mówicie bowiem, że Ja przez Belzebuba wyrzucam złe duchy. Lecz jeśli Ja przez Belzebuba wyrzucam złe duchy, to przez kogo je wyrzucają wasi synowie? Dlatego oni będą waszymi sędziami. A jeśli Ja palcem Bożym wyrzucam złe duchy, to istotnie przyszło już do was królestwo Boże.
Gdy mocarz uzbrojony strzeże swego dworu, bezpieczne jest jego mienie. Lecz gdy mocniejszy od niego nadejdzie i pokona go, zabierze wszystką broń jego, na której polegał, i łupy jego rozda.
Kto nie jest ze Mną, jest przeciwko Mnie; a kto nie zbiera ze Mną, rozprasza”.

PRZEMYŚL TO SOBIE:

Pokrętna ludzka natura

Do sklepu wchodzi mężczyzna. Zbliża się do lady, za która stoi sprzedawca i pyta:
- Czy dostanę u pana taki trochę przeterminowany kefir?
- W naszym sklepie mamy tylko najświeższe i najlepszej jakości produkty.
Nazajutrz sytuacja powtarza się z dokładnością do jednego słowa. Na trzeci i czwarty dzień – tak samo. Sprzedawcy widać nie daje to spokoju, bo kiedy piątego dnia zjawia się znów ten sam klient i pyta o trochę przeterminowany kefir, odpowiada:
- Klient nasz pan. Proszę sobie wyobrazić, że tak: mamy taki trochę przeterminowany kefir!
Na to pytający mężczyzna wyciąga zza pazuchy jakiś niewielki kartonik i machając nim przed nosem sprzedawcy stanowczo oznajmia:
- W takim razie płaci pan pięćset złotych grzywny. Jestem kontrolerem z Sanepidu!

Trochę to wygląda tak, jakby Żydzi specjalnie podsuwali Jezusowi opętanych, chcąc Go sprowokować do takiego działania, które da asumpt oskarżeniom o zmowę z Belzebubem. Azaliż może być coś bardziej pokrętnego i oburzającego zarazem, niż ludzka natura?

DOBRA RADA:
strzeż się zgorszenia. I pamiętaj, że zgorszyć kogoś, to nie tylko sobie zakląć, czy zachować się nieprzyzwoicie. Ale to – przede wszystkim – sprowokować kogoś do zrobienia czegoś złego. Albo ujmę to jeszcze prościej: nie działaj ludziom na nerwy.

A TO CIEKAWE...
Skąd się bierze posądzenie Jezusa o pakt z Belzebubem? Stąd, że ów duch zły był niemy, a po wypędzeniu go z człowieka zaczął mówić. Mianem Belzebuba Żydzi określali „konkurenta” Jahwe – filistyńskiego boga o tym imieniu (wzniosły), przekręcali z drwiną jego imię na Baal-Zebub (Panujący nad Muchami) albo nawet Beel-Zebul (Rządzący odchodami – sic!). Posądzenie o pakt Jezusa z Belzebubem jest próbą oczywistego poderwania jego autorytetu poprzez ośmieszenie.