poniedziałek, 28 kwietnia 2008

11 maja - ZESŁANIE DUCHA ŚWIĘTEGO

DZISIEJSZA EWANGELIA J 20,19–23:
Wieczorem w dniu zmartwychwstania, tam gdzie przebywali uczniowie, drzwi były zamknięte z obawy przed Żydami. Przyszedł Jezus, stanął pośrodku, i rzekł do nich: ”Pokój wam!”. A to powiedziawszy, pokazał im ręce i bok. Uradowali się zatem uczniowie, ujrzawszy Pana.
A Jezus znowu rzeki do nich: ”Pokój wam! Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam”. Po tych słowach tchnął na nich i powiedział im: ”Weźmijcie Ducha Świętego. Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane”.

PRZEMYŚL TO SOBIE:

POKÓJ WAM
- Trzymaj się mocno! - napomniał jeszcze swojego pięcioletniego syna poprawiając dobrze dopasowane do grzbietu osła siedzisko. Łagodnym kuksańcem w rozłożysty zad zwierzęcia wprawił je w powolny ruch naprzód.
Ledwo skręcili za róg wąskiej ulicy, obrosłej chłodnymi ścianami domów o płaskich dachach, natknęli się na kuśtykającego starego mężczyznę. Ten przystanął, zmierzył go i siedzącego na ośle chłopca bielmowatym wzrokiem i wycedził:
- Do czego to doszło? Dzieciak jedzie wygodnie na oślęciu, a jego zmordowany życiem ojciec idzie piechotą!
Gdy tylko starzec ich wyminął, zatrzymał zwierzę, zdjął chłopca i sam wdrapał się na siodło.
- Idź tuż obok mnie - napomniał syna.
Niewiele ziaren przesypało się w szklanym pucharze klepsydry, kiedy z jakiejś sieni wyszła wprost na nich kobieta z zakrytą twarzą, dźwigająca kosz z owocami. Na ich widok stanęła.
- Doprawdy, cóż za zdziczenie obyczajów! - zakrzyknęła spod chusty zakrywającej jej twarz - Cóż za okrutny ojciec! Jedzie sobie wygodnie, a jego dzieciak słania się na nogach!
Zatrzymał osła. Pochylił się i ujął synka pod ręce. Podniósł go i posadził przed sobą. Ruszyli znowu.
Byli już przy wjeździe na targowisko, gdy oto zrównał się z nimi siedzący wygodnie na wielbłądzie, w bogate szaty odziany w sile wieku mężczyzna.
To barbarzyństwo - wrzasnął w ich stronę i splunął ze złością - żeby tak męczyć biedne zwierzę jazdą we dwóch!
Zatrzymał osła. Zsunął się z twardego, mimo siodła, grzbietu, pomógł zsiąść chłopcu. Zwierzę pozbawione balastu pasażerów ruszyło nieco żwawiej. Siedzący pod odrapanym murem żebrak podniósł na nich wzrok i zaśmiał się w głos przeraźliwie:
- Cóż za głupcy! Mają zwierzę, a idą pieszo. Cóż za głupcy!
Chwycił osła za uzdę. Wziął syna za rękę. Skręcił w pierwszą lepszą boczną uliczkę.
- Wiesz, synku, pojedziemy do dziadka kiedy indziej - wyjaśnił niczego nie rozumiejącemu chłopcu.

Tak, to prawda. Choćbyś nie wiem co zrobił, najszybciej, najlepiej i najmądrzej jak potrafisz, choćbyś nakarmił wszystkich głodnych, napoił spragnionych, uleczył chorych, choćbyś zażegnał wszystkie wojny i kłótnie, a nawet jakimś cudem przywrócił życie umarłym, i tak znajdą się tacy, którzy cię wyśmieją, zganią, skrytykują lub potępią. Nie zrażaj się tym jednak. Nie zawracaj z drogi. Wszystkim napotkanym powiedz zwyczajnie, jak Jezus: Pokój wam! I rób swoje.

Brak komentarzy: