poniedziałek, 8 września 2008

Wtorek, 23. Tydzień zwykły

DZISIEJSZA EWANGELIA Łk 6,12-19:
Zdarzyło się, że Jezus wyszedł na górę, aby się modlić, i całą noc spędził na modlitwie do Boga.
Z nastaniem dnia przywołał swoich uczniów i wybrał spośród nich dwunastu, których nazwał apostołami: Szymona, którego nazwał Piotrem; i brata jego, Andrzeja; Jakuba i Jana; Filipa i Bartłomieja; Mateusza i Tomasza; Jakuba, syna Alfeusza, i Szymona z przydomkiem Gorliwy; Judę, syna Jakuba, i Judasza Iskariotę, który stał się zdrajcą.
Zeszedł z nimi na dół i zatrzymał się na równinie. Był tam duży poczet Jego uczniów i wielkie mnóstwo ludu z całej Judei i z Jerozolimy oraz z wybrzeża Tyru i Sydonu, przyszli oni, aby Go słuchać i znaleźć uzdrowienie ze swych chorób. Także i ci, których dręczyły duchy nieczyste, doznawali uzdrowienia.
A cały tłum starał się Go dotknąć, ponieważ moc wychodziła od Niego i uzdrawiała wszystkich.

PRZEMYŚL TO SOBIE:
Małżeństwo z dobrze ponadpółwiecznym stażem siedzi wieczorem przy kominku. On łupi orzechy, ona coś dzierga na drutach.
- Co robisz, kochanie? – on pierwszy przerywa chwilę ciszy, ciągnącą się jak bolońskie spaghetti.
- Drugą skarpetę dla ciebie.
- Drugą? W takim razie daj mi już przymierzyć tę pierwszą.
- Nie mogę, bo jeszcze jej nie mam.
- Jak to jej nie masz?
- Bo zaczęłam robić te skarpety od drugiej właśnie.

Jezus działa – owszem – spontanicznie, ale równocześnie zawsze z zachowaniem określonego porządku: wpierw z rozmysłem wybiera uczniów, potem posyła ich do ludzi. A u samego początku tego działania jest całonocne czuwanie i modlitwa.
Gdzie jest twoja modlitwa? W którym miejscu twojego życia? Panie, pozwól mi zachować właściwą kolejność: najpierw Ty i spotkanie z Tobą, potem namysł, wybór, na końcu dopiero mówienie lub działanie.

Brak komentarzy: