niedziela, 31 sierpnia 2008
Środa, 22. Tydzień zwykły
DZISIEJSZA EWANGELIA Łk 4,38-44
Po opuszczeniu synagogi w Kafarnaum Jezus przyszedł do domu Szymona. A wysoka gorączka trawiła teściową Szymona. I prosił Go za nią.
On, stanąwszy nad nią, rozkazał gorączce, i opuściła ją. Zaraz też wstała i usługiwała im.
O zachodzie słońca wszyscy, którzy mieli cierpiących na rozmaite choroby, przynosili ich do Niego. On zaś na każdego z nich kładł ręce i uzdrawiał ich.
Także złe duchy wychodziły z wielu, wołając: „Ty jesteś Syn Boży”. Lecz On je gromił i nie pozwalał im mówić, ponieważ wiedziały, że On jest Mesjaszem.
Z nastaniem dnia wyszedł i udał się na miejsce pustynne. A tłumy szukały Go i przyszły aż do Niego; chciały Go zatrzymać, żeby nie odchodził od nich.
Lecz On rzekł do nich: „Także innym miastom muszę głosić Dobrą Nowinę o królestwie Bożym, bo na to zostałem posłany”.
I głosił słowo w synagogach Judei.
PRZEMYŚL TO SOBIE:
Rozmawia dwóch świeżo osadzonych razem więźniów.
- Za co cię wsadzili?
- Za konkurencję.
- No, co ty? Przecież konkurencja nie jest karalna!
- W zasadzie nie. Ale, widzisz, ja uprawiałem konkurencję względem wytwórni papierów wartościowych. Przede wszystkim w dziedzinie produkcji banknotów o średnim nominale.
Chcieli Jezusa zatrzymać… Kto chce Jezusa zatrzymać, mieć dla siebie, ten chce mieć swoją, własnej roboty religię. A taka religia jest warta dokładnie tyle samo, ile własnej roboty pieniądze.
Panie uczyń moją wiarę prawdziwą. Panie, naucz mnie nie zatrzymywać Cię dla siebie. Panie, nakłoń mnie, bym umiał dzielić się Tobą z innymi.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz