niedziela, 10 sierpnia 2008

Piątek, 19. Tydzień zwykły

DZISIEJSZA EWANGELIA Mt 19,3-12
Faryzeusze przystąpili do Jezusa, chcąc Go wystawić na próbę, i zadali Mu pytanie: „Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?”
On odpowiedział: „Czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich jako mężczyznę i kobietę? I rzekł: «Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem». A tak już nie są dwoje, lecz jedno ciało. Co więc Bóg złączył, niech człowiek nie rozdziela”.
Odparli Mu: „Czemu więc Mojżesz polecił dać jej list rozwodowy i odprawić ją?”
Odpowiedział im: „Przez wzgląd na zatwardziałość serc waszych pozwolił wam Mojżesz oddalać wasze żony; lecz od początku tak nie było. A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę, chyba w wypadku nierządu, a bierze inną, popełnia cudzołóstwo. I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo”.
Rzekli Mu uczniowie: „Jeśli tak się ma sprawa człowieka z żoną, to nie warto się żenić”.
Lecz On im odpowiedział: „Nie wszyscy to pojmują, lecz tylko ci, którym to jest dane. Bo są niezdatni do małżeństwa, którzy z łona matki tak się urodzili; i są niezdatni do małżeństwa, których ludzie takimi uczynili; a są i tacy bezżenni, którzy dla królestwa niebieskiego sami zostali bezżenni.
Kto może pojąć, niech pojmuje”.

PRZEMYŚL TO SOBIE:
Pewien mężczyzna prosto z pracy poszedł do kościoła na naukę rekolekcyjną. Usłyszał, jak ksiądz opowiadał o zwyczajach panujących w innych krajach, jak to mąż wracając do domu, całuje żonę, uśmiecha się i mówi codziennie, że ja kocha. Wziął sobie to do serca. Kiedy więc wieczorem stanął w domu, zrobił wszystko dokładnie tak, jak usłyszał w kościele: objął żonę, pocałował ją, uśmiechnął się i powiedział:
- Kocham cię!
A ona spojrzała na niego zdziwiona i rozpłakała się:
- Cały dzień boli mnie głowa. Zupa mi się przypaliła. Dzieci się pochorowały i byłam z nimi u lekarza. Bluzka mi całe pranie zafarbowała na zielono. Słowem miałam taki ciężki dzień dzisiaj, a na to wszystko jeszcze ty wracasz do domu pijany?

To trochę wstyd, że sam Pan Jezus z ambony o takich rzeczach musi mówić. Wstyd, bo człowiek sam powinien wiedzieć, że mąż, że żona – to pierwsi w kolejce bliźni do kochania i że do miłości nie można, nie wolno się wpychać poza kolejnością, nawet wtedy, gdy jest się kobieta w ciąży, kombatantem czy jakoś inaczej uprzywilejowanym.
Panie, naucz nas kochać najbardziej tych, którzy są najbliżej, którzy najbardziej naszej miłości potrzebują, którym ona w pierwszej kolejności się należy.

Brak komentarzy: