czwartek, 21 sierpnia 2008

21. Niedziela Zwykła

DZISIEJSZA EWANGELIA Mt 16,21–27:
Jezus zaczął wskazywać swoim uczniom na to, że musi iść do Jerozolimy i wiele wycierpieć od starszych i arcykapłanów, i uczonych w Piśmie; że będzie zabity i trzeciego dnia zmar­twychwstanie.
A Piotr wziął Go na bok i począł robić Mu wyrzuty: „Panie, niech Cię Bóg broni! Nie przyjdzie to nigdy na Ciebie”.
Lecz On odwrócił się i rzekł do Piotra: „Zejdź Mi z oczu, szatanie! Jesteś Mi zawadą, bo nie myślisz o tym, co Boże, ale o tym, co ludzkie”.
Wtedy Jezus rzekł do swoich uczniów: „Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje. Bo kto chce zachować swoje życie, straci je; a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je. Cóż bo­wiem za korzyść odniesie człowiek, choćby cały świat zyskał, a na swej duszy szkodę poniósł?
Albo co da człowiek w zamian za swoją duszę? Albowiem Syn Człowieczy przyjdzie w chwale Ojca swego razem z aniołami swoimi, i wtedy odda każdemu według jego postępowania”.

PRZEMYŚL TO SOBIE:

ZNAĆ PRAWDĘ

Duma rozpierała mu pierś jak pszenica indycze wole. Dzisiaj zrobił sobie wypłatę. Bo właśnie dziś minął dokładnie miesiąc do momentu, kiedy po raz pierwszy na skraju placu targowego zainstalował łóżko polowe i wyłożył na nim parę podkoszulek, szortów, skarpet tudzież kilku jeszcze innych części męskiej i damskiej garderoby noszonej raczej pod spodem, no może z wyjątkiem naprawdę bardzo ciepłych dni. Nie tylko wyłożył, ale nawet sprzedał. Nie tylko w tym pierwszym dniu, ale też w każdym następnym, systematycznie uzupełniając i poszerzając asortyment w chińskiej hurtowni.
Tak więc kiedy minął miesiąc - piątek świątek - handlowej harówki postanowił się rozerwać. Od kilku dni przy wejściu na bazar kłuł w oczy kolorowy afisz informujący o mającym dziś otworzyć swoje podwoje wesołym miasteczku. Skorzystał więc z okazji. Ubrał nowe dżinsy. Włożył świeżą koszulę. I ruszył.
- Wielkie mi miasteczko - myślał ocierając wierzchem dłoni gładko wygolony policzek - karuzela, strzelnica, wata cukrowa.
Rzeczywiście to coś, w czym się poruszał, pomimo kaskady decybeli disco-polo zasługiwało co najwyżej na miano wesołego przysiółka, a nie zaraz miasteczka.
- Wreszcie coś nowoczesnego - odetchnął wchodząc po rozchwianych schodkach do barakowozu z grami komputerowymi. Niestety jak na razie wszystkie migające kolorowymi ekranami stanowiska były zajęte. Wcisnął się w kąt, by poczekać aż któryś z automatów się zwolni. I wtedy zauważył puste miejsce. Podszedł bliżej. Pochylił się nad przykrytą poplamioną folią instrukcją. Niepotrzebnie zresztą. Z daleka było widać duże litery oznajmiające, że to maszyna - niespodzianka. Kiedy w niklowany płaski otwór wsunął żądaną białymi literami złotówkę ekran zamigotał. W rogu pojawił się mały druczek.
- Jeśli chcesz wiedzieć kiedy będziesz bogaty wrzuć złotówkę - odcyfrował napis. Wsunął monetę. Na ekranie pojawiło się coś nowego.
- Nigdy - przeczytał trochę zdenerwowany - a jeżeli chcesz wiedzieć dlaczego, wrzuć jeszcze jedną złotówkę!
- To już trzecia - pomyślał wkładając pieniążek - I co my tu mamy? - zmrużył oczy przed słowami, które je dźgały:
- Nigdy nie będziesz bogaty, bo jesteś naiwny i szastasz pieniędzmi na lewo i na prawo...
Prawda - któż nie chce jej znać: prawdy o Bogu, o świecie, o człowieku, o samym sobie, o przyszłości, pieniądzach... Jak dobrze byłoby dojść do niej przy pomocy fachowca, maszyny albo swoich sił - ciała i krwi - jak mówi Jezus. A przecież tylko Bóg może objawić to, co prawdziwe. Wiary!

Brak komentarzy: