niedziela, 16 marca 2008
21 marca – Wielki Piątek
Z DZISIEJSZEJ EWANGELII J 18,1-19,42:
Zabrali zatem Jezusa. A On sam dźwigając krzyż wyszedł na miejsce zwane Miejscem Czaszki, które po hebrajsku nazywa się Golgota. Tam Go ukrzyżowano, a z Nim dwóch innych, z jednej i drugiej strony, pośrodku zaś Jezusa. Wypisał też Piłat tytuł winy i kazał go umieścić na krzyżu. A było napisane: Jezus Nazarejczyk, król żydowski. Ten napis czytało wielu Żydów, ponieważ miejsce, gdzie ukrzyżowano Jezusa, było blisko miasta. A było napisane w języku hebrajskim, łacińskim i greckim. Arcykapłani żydowscy mówili do Piłata: „Nie pisz: Król żydowski, ale że On powiedział: Jestem królem żydowskim”. Odparł Piłat: „Com napisał, napisałem”.
[…] Potem Jezus świadom, że już wszystko się dokonało, aby się wypełniło Pismo, rzekł: „Pragnę”. Stało tam naczynie pełne octu. Nałożono więc na hizop gąbkę pełną octu i do ust Mu podano. A gdy Jezus skosztował octu, rzekł: „Wykonało się!”. I skłoniwszy głowę wyzionął ducha.
PRZEMYŚL TO SOBIE:
Trzy drzewa
Wzrusza mnie legenda o trzech drzewach rosnących blisko siebie: jednym karłowatym-pogiętym, drugim przeciętnym, jak większość drzew i trzecim strzelistym-dorodnym. Karłowate-pogięte mówiło sobie:
- Na nic się nie przydam, chyba tylko na podpałkę na palenisku.
Drwal jako pierwszy je ściął, ale nie spalił. Z pogiętego pnia wykroił zgrabne deszczułki, z gałęzi gibkie pręty i tak powstał żłób, w który pasterze wkładali paszę dla bydląt. Drzewo cieszyło się, że może służyć ludziom. Ale największe szczęście przeżyło wówczas, gdy pewnej nocy pewna kobieta wymościła go miękkim sianem i położyła na nim śpiące niemowlę owinięte w pieluszki.
Przeciętne drzewo mówiło sobie:
- Może jakoś przydam się ludziom, zrobią ze mnie krzesło, albo stół, może drzwi, zobaczymy.
Drwal jako drugie ściął drzewo przeciętne, nie-krzywe, nie-proste, nie-wysokie, nie-niskie. Poszlachtował je na wąskie, zgrabne deszczułki, wygiął je nad parą i zbudował z nich łódź. Drzewo służyło teraz rybakom: wypływali łodzią na łów, z niej zarzucali sieci, a potem wciągali je wypełnione trzepoczącymi się rybami. Jednak najszczęśliwszym drzewo poczuło się wówczas, gdy do łodzi wstąpił ktoś inny, niż dotychczas i stojąc zaczął przemawiać do zgromadzonych na brzegu tłumów.
Strzeliste-dorodne drzewo mówiło sobie:
- Jestem strzeliste i dorodne. Bóg uczynił mnie tak pięknym, że nadaję się znakomicie do budowy wzniosłej świątyni, w której On sam zamieszka i jemu samemu służyć będę.
Nadszedł drwal i ściął strzeliste-dorodne drzewo. Obrobił je byle jak i przeciął na dwie nierówne części.
- Co robisz, człowiecze? – bezgłośnie zawodziło strzeliste-dorodne drzewo. – Przecież jestem tak piękne, że nie człowiekowi, ale Bogu samemu chcę służyć.
A tymczasem obie części drzewa posłużyły za narzędzie śmierci. Połączono je w krzyż, do którego przybito zmaltretowane ciało skazańca. Drzewo każdą kroplę pozostających w nim jeszcze resztek soków zamieniło w gorzką łzę bezsilności. Umarło w tej samej chwili, gdy skazaniec zawołał:
- Wykonało się.
A kiedy wszystkie trzy drzewa – karłowate-pogięte, przeciętne i strzelisto-dorodne – spotkały się znów w drzewnym raju przyszedł do nich jego Pan. Karłowato-pogięte rozpoznało w nim niemowlę, niegdyś złożone w żłobie, przeciętne – tego, który przemawiał stojąc w łodzi, a strzelisto dorodne – skazańca, któremu było krzyżem. Wszystkie pojęły wówczas, że były jednakowo ważne i potrzebne. I że – choć żadne z nich nie wypowiedziało żadnego słowa, bo drzewa przecież nie mówi – to na swój sposób przysłużyły się zbawieniu świata. A najbardziej dumne z siebie było drzewo strzelisto dorodne, kiedy pojęło, że jako krzyż stało się przybytkiem Boga.
DOBRA RADA:
Najpierw: szanuj drzewa. Nie, nie żartuję. Każde drzewo jest bratem albo siostrą tego, na którym umarł Pan. Po wtóre: postaraj się o drewniany krzyż – nie plastikowy, metalowy czy jakiś tam jeszcze, choćby najdroższy – ale drewniany, taki, jak prawdziwy krzyż Jezusa.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
1 komentarz:
czy krzyżem może być oaza rodzin która nic nie wnosi?
Czy ksiądz uczył w LO w Andrychowie
wtedy wspolna modlitwa i rozmowa coś wnosiła do mojego życia
Prześlij komentarz