sobota, 15 marca 2008
16 marca - Niedziela Palmowa Męki Pańskiej
EWANGELIA W CZASIE PROCESJI I POŚWIĘCENIA PALM Mt 21,1-11
Gdy się przybliżyli do Jerozolimy i przyszli do Betfage na Górze Oliwnej, wtedy Jezus posłał swoich uczniów i rzekł im: „Idźcie do wsi, która jest przed wami, a zaraz znajdziecie oślicę uwiązaną i źrebię z nią. Odwiążcie je i przyprowadźcie do Mnie. A gdyby wam kto co mówił, powiecie: «Pan ich potrzebuje, a zaraz je puści»”.
Stało się to, żeby się spełniło słowo proroka: „Powiedzcie Córze Syjońskiej: Oto Król twój przychodzi do ciebie łagodny, siedzący na osiołku, źrebięciu oślicy”.
Uczniowie poszli i uczynili, jak im Jezus polecił. Przyprowadzili oślicę i źrebię i położyli na nie swe płaszcze, a On usiadł na nich. A ogromny tłum słał swe płaszcze na drodze, inni obcinali gałązki z drzew i ścielili na drodze. A tłumy, które Go poprzedzały i które szły za Nim, wołały głośno:
„Hosanna Synowi Dawida.
Błogosławiony, który przychodzi w imię Pańskie.
Hosanna na wysokościach”.
Gdy wjechał do Jerozolimy, poruszyło się całe miasto, i pytano: „Kto to jest?” A tłumy odpowiadały: „To jest prorok Jezus z Nazaretu w Galilei”.
PRZEMYŚL TO SOBIE
W którym tłumie?
Krystian Matlak nawarzył sobie piwa. Pytany o to, jak mu się wiedzie w szkole, nieodmiennie odpowiadał, że dobrze, wspaniale i w ogóle jest prawie najlepszym uczniem w klasie. Dopiero kiedy Matlakowa poszła na wywiadówkę, okazało się, że na półrocze złapał aż dwie oceny niedostateczne - z historii i matematyki - a z reszty przedmiotów prządł wcale cienko.
Zjedli kolację prawie milcząc. Cała konwersacja ograniczyła się do zdawkowych "proszę o cukier", "dziękuję", "czy ktoś chce dokładkę". Zaraz po kolacji Basia czmychnęła do swojego pokoju. Matlakowa zaniosła statki do kuchni.
- Krystian, musimy porozmawiać - Matlak nie patrzył na syna, ale ten posłusznie pozostał na miejscu - Mama była dzisiaj w szkole. Masz dwie dwójki...
- Dwie jedynki, tato... - chłopiec poprawił go szeptem.
- Tak, tak, zapomniałem, przepraszam. Za moich czasów dwója była najgorszą oceną. Ale wracając do tematu: choć to źle, że masz dwie jedynki, to jednak nie to jest najgorsze. Najbardziej niepokoi mnie fakt, że oboje z matką padliśmy ofiarami twojego kłamstwa.
- Przepraszam, tato.
Dopiero teraz, kiedy rzecz została jasno wyłożona Matlak spojrzał synowi prosto w oczy.
- Nie można tak synku, nie można. W życiu jest kilka ważnych, bardzo ważnych rzeczy. Jedną z nich jest prawda...
Krystian pociągnął nosem. Po policzku spłynęła mu łza. Duża, połyskująca kropla zatrzymała się u nasady nosa. Chłopak starł ją wierzchem dłoni. Matlakowi zrobiło się miękko.
- Już starożytny mędrzec Arystoteles, ujął rzecz w ten sposób, że prawda jest to zgodność tego, co się mówi czy sądzi z tym, co jest faktycznie - Mentorstwo ojca wycisnęło z oczu Krystiana kolejne łzy, teraz rozmazywane po policzkach.
- Kłamstwo, synku, nie popłaca. Kłamstwo ma krótkie nogi. Pewnie pamiętasz bajkę o Pinokiu, drewnianym chłopcu, który miał szpiczasty nos, wydłużający się do groteskowych rozmiarów, kiedy jego właściciel kłamał, a lubił to robić...
Krystian starał się rozumieć, co ojciec mówi do niego. Zresztą wiedział dobrze czym są prawda i kłamstwo, a z tymi jedynkami, to w ogóle tak jakoś głupio wyszło.
- Myślę, że to się od dzisiaj zmieni, synu - Matlak kończył wykład, kiedy zadzwonił telefon - Idź, przeproś mamę. I proszę cię: nie kłam nigdy więcej. A przy okazji odbierz telefon. Gdyby ktoś pytał o mnie, to powiedz, że mnie nie ma...
Co to jest prawda? - pyta Piłat. Dobre pytanie. Ot, choćby te tłumy: w niedzielę wiwatują na cześć Jezusa, a w piątek krzyczą "na krzyż!". Czy ty też tam jesteś? W którym tłumie?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz