DZISIEJSZA EWANGELIA J 14,15–21:
Jezus powiedział do swoich uczniów:
„Jeżeli Mnie miłujecie, będziecie zachowywać moje przykazania. Ja zaś będęprosił Ojca, a innego Pocieszyciela da wam, aby z wami był na zawsze,Ducha Prawdy, którego świat przyjąć nie może, ponieważ Go nie widziani nie zna. Ale wy Go znacie, ponieważ u was przebywa i w was będzie.
Nie zostawię was sierotami. Przyjdę do was. Jeszcze chwila, a świat nie będzie już Mnie oglądał. Ale wy Mnie widzicie, ponieważ Ja żyję i wy żyć będziecie.W owym dniu poznacie, że Ja jestem w Ojcu moim, a wy we Mnie i Ja w was.
Kto ma przykazania moje i zachowuje je, ten Mnie miłuje. Kto zaś Mnie miłuje, ten będzie umiłowany przez Ojca mego, a również Ja będę go miłował i objawię mu siebie”.
PRZEMYŚL TO SOBIE:
Przykazania
Ksiądz Mateusz nie lubił tej kobiety. Może to nie brzmi zbyt dobrze, ale w miarę wiernie oddaje stan faktyczny. Ilekroć zachodził do niej po kolędzie, nie żałował wody święconej a przy tym prosił na różne sposoby, zaklinał na wszystkie świętości:
- Pani Kolkowa, na miły Bóg, niech pani tego nie robi!
Ale Kolkowa nie słuchała proboszcza. To znaczy spuszczała oczy, potakiwała, coś tam mruczała pod nosem i dalej robiła swoje, czyli handlowała pokątnie napojami w powszechnym mniemaniu uchodzącymi za wyskokowe. Wiejscy mówili, że u niej zawsze można kupić, czego gardło zapragnie.
Ksiądz Mateusz groził nawet, że po kolędzie już do niej nie zajrzy, z ambony czasami jakieś aluzje czynił, choć bez nazwisk i adresów, ale Kolkowa trwała przy swoim z uporem godnym znacznie lepszej sprawy. A przy tym, jak gdyby nigdy nic, nie tylko co niedzielę na Mszy była, ale nawet w tygodniu zdarzało się jej zajrzeć do kościoła.
Kiedy zjawiła się w kancelarii księdzu Mateuszowi przemknął przez głowę anemiczny promyk nadziei:
- Czyżby się jednak zechciała odmienić? - pomyślał.
- Ja przyszłam podzielić się moją radością. Do księdza proboszcza po pierwsze przychodzę, bo czy innym o tym powiem, to jeszcze nie wiem. Może mnie na języki wezmą - rozsiadła się wygodnie na prostym krześle.
- No co się stało, pani Kolkowa?
Proboszcz zgrabił się, zapadł w sobie. Nie wiedział, czy jej nie wyprosić, ale ciekawość wzięła górę nad surowością.
- Bo widzi ksiądz dobrodziej. Ja tak prawie cały dzień w domu sama siedzę, to sobie z nudów czasem krzyżówkę jakąś lubię rozwiązać. I miesiąc temu, w niedzielę kupiłam sobie przy wyjściu z kościoła tę gazetę katolicką, co to ją ksiądz tak zachwala. I krzyżówkę nawet rozwiązałam, to znaczy hasło, bo parę wyrazów jednak nie odgadłam. I posłałam tam, gdzie pisało w tej gazecie. Dzisiaj dostałam list, że mnie wylosowali na pielgrzymkę do Ziemi Świętej. Uwierzy ksiądz? W programie jest zwiedzanie Jerozolimy i przejażdżka po jeziorze Galilejskim. I inne takie. Ale najbardziej to się cieszę z tego, że będziemy na górze Synaj. Tak sobie pomyślałam: Boże, co to za radość będzie jechać tam, znaleźć się na szczycie i głośno powiedzieć, zawołać, wykrzyczeć dziesięć przykazań?
- Lepiej byłoby - westchnął ksiądz Mateusz - zostać w domu i postarać się ich przestrzegać.
Jezus poucza: kto mnie miłuje, zachowuje moje przykazania. No cóż - zgrzeszyłem, ale najważniejsze, że cię Jezu kocham - usprawiedliwiasz się. Tak ci się tylko zdaje.
niedziela, 20 kwietnia 2008
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz