
Giotto di Bondone, Wskrzeszenie Łazarza, 1320, fresk, Asyż
DZISIEJSZA EWANGELIA J 11,3–7.17.20–27.33b–45
Siostry Łazarza posłały do Jezusa wiadomość: „Panie, oto choruje ten, którego Ty kochasz”. Jezus usłyszawszy to rzekł: „Choroba ta nie zmierza ku śmierci, ale ku chwale Bożej, aby dzięki niej Syn Boży został otoczony chwałą”.
A Jezus miłował Martę i jej siostrę, i Łazarza. Mimo jednak że słyszał o jego chorobie, zatrzymał się przez dwa dni w miejscu pobytu. Dopiero potem powiedział do swoich uczniów: „Chodźmy znów do Judei”. Kiedy Jezus tam przybył, zastał Łazarza już od czterech dni spoczywającego w grobie. Kiedy zaś Marta dowiedziała się, że Jezus nadchodzi, wyszła Mu na spotkanie. Maria zaś siedziała w domu. Marta rzekła do Jezusa: „Panie, gdybyś tu był, mój brat by nie umarł. Lecz i teraz wiem, że Bóg da Ci wszystko, o cokolwiek byś prosił Boga”. Rzekł do niej Jezus: „Brat twój zmartwychwstanie”. Rzekła Marta do Niego: „Wiem, że zmartwychwstanie w czasie zmartwychwstania w dniu ostatecznym”. Rzekł do niej Jezus: „Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem. Kto we Mnie wierzy, choćby i umarł, żyć będzie. Każdy, kto żyje i wierzy we Mnie, nie umrze na wieki. Wierzysz w to?” Odpowiedziała Mu: „Tak, Panie! Ja wciąż wierzę, żeś Ty jest Mesjasz, Syn Boży, który miał przyjść na świat”. Jezus wzruszył się w duchu, rozrzewnił i zapytał: „Gdzieście go położyli?”. Odpowiedzieli Mu: „Panie, chodź i zobacz”. Jezus zapłakał. A Żydzi rzekli: „Oto jak go miłował”. Niektórzy z nich powiedzieli: „Czy Ten, który otworzył oczy niewidomemu, nie mógł sprawić, by on nie umarł?”. A Jezus ponownie okazując wzruszenie głębokie przyszedł do grobu. Była to pieczara, a na niej spoczywał kamień. Jezus rzekł: „Usuńcie kamień”. Siostra zmarłego, Marta, rzekła do Niego: „Panie, już cuchnie. Leży bowiem od czterech dni w grobie”. Jezus rzekł do niej: „Czyż nie powiedziałem ci, że jeśli uwierzysz, ujrzysz chwałę Bożą?”. Usunięto więc kamień. Jezus wzniósł oczy do góry i rzekł: „Ojcze, dziękuję Ci, żeś Mnie wysłuchał. Ja wiedziałem, że Mnie zawsze wysłuchujesz. Ale ze względu na otaczający Mnie lud to powiedziałem, aby uwierzyli, żeś Ty Mnie posłał”. To powiedziawszy, zawołał donośnym głosem: „Łazarzu, wyjdź na zewnątrz!”. I wyszedł zmarły, mając nogi i ręce powiązane opaskami, a twarz jego była zawinięta chustą. Rzekł do nich Jezus: „Rozwiążcie goi pozwólcie mu chodzić”. Wielu więc spośród Żydów przybyłych do Marii ujrzawszy to, czego Jezus dokonał, uwierzyło w Niego.
PRZEMYŚL TO SOBIE
Cudów nie ma?
- Cuda były, są i będą na tym świecie! - ksiądz proboszcz stanowczo, ale to bardzo stanowczo, nie tylko wypowiedział te słowa, ale nawet gwałtownie, chyba trochę zbyt gwałtownie, opuścił prawą dłoń zaciśniętą w pięść na brzeg lichej drewnianej ambonki. Z wąskiej półeczki pod blatem posypały się na marmurową posadzkę jakieś książki i kartki. Zmierzony naglącym spojrzeniem ministrant rzucił się, by je czym prędzej pozbierać.
W kościele panowała cisza, zmącona jedynie bezczelnym bzyczeniem muchy. Zbłąkany owad dostał się nie wiadomo którędy do wnętrza i usiadł na świeżo jeszcze wyglądającej gerberze, wraz w garścią asparagusa wetkniętej w kryształowy flakon przed obrazem świętej Barbary.
- Sami słyszycie w niedzielnej Ewangelii co rusz o jakimś cudzie, którego nasz Pan Jezus Chrystus dla zbudowania wiary maluczkich dokonał: rozmnożenie chleba, uzdrowienie paralityka, czy wreszcie wskrzeszenie Łazarza - głos kaznodziei brzmiał kanonadą basów, wprawiając w drżenie nie tylko staroświecki mikrofon na sprężynowej nóżce, ale także serca i umysły parafian.
Proboszczowy wywód był wystarczająco klarowny, by każdy z zebranych mógł go zrozumieć, a jednocześnie nie poczuć się potraktowanym jak dziecko czy jakiś półgłówek. Zresztą prócz jasności kazanie owo miało jeszcze jedną wzorową właściwość: dobry wstęp, logiczne zakończenie, a przy tym jedno nie było zbyt odległe w czasie od drugiego.
- Tak więc ufam, iż nikt z tutaj zebranych, bracia i siostry, nie wątpi w istnienie cudów ani za czasów Jezusa, ani w teraźniejszości. Amen! - sążniście zabrzmiała pointa.
- Bóg zapłać! - odpowiedzieli wierni.
- A na zakończenie chciałbym wam podać jeszcze ogłoszenia parafialne. - Słuchacze rozluźnili się już nieco - Właściwie to mam tylko jedno ogłoszenie, a mianowicie takie, że w miniony piątek zginęła mi koza. Na pewno ktoś ją ukradł. Sama się z plebańskiej łąki nie oddaliła - cudów nie ma!
To jak w końcu jest z tymi cudami: są czy ich nie ma? Są, są. Możemy być spokojni. Tyle, że czasem to my sami chcielibyśmy decydować o tym, co do nich zaliczyć. A tymczasem cud i to, czego on dotyczy, jest zawsze wynikiem działania Boga Wszechmogącego. Chcesz być świadkiem cudu, takiego jak choćby wskrzeszenie Łazarza?
DOBRA RADA:
Nie, nie czekaj, aż słońce wzejdzie na zachodzie, albo koń zacznie fruwać, trelując jak skowronek. Posłuchaj w ciszy choćby bicia własnego serca. Czyż ono nie jest już pierwszym dostępnym ci cudem?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz